(*) to za tych maluszków co miały być z nami, a nie było im dane :-(
taki trochę smutek mnie ogarnął, widziałam w wiadomościach ten smutny grób dziecka nienarodzonego...
*******
rozmawiałam ze swoją mamą... szkoda gadać kobieta nie może poprzestać na porównywaniu wnuczek, a że moja już ma roczek i jeszcze nie wstaje(swoją drogą niezłe zaokrąglenie) a że ta najmłodsza to ma 7 miesięcy i chodzi!... w chodziku
czy ja mam okaleczyć swoje dziecko i zmusić do tego do czego ona nie ma jeszcze sił, po to by dać jej poczucie zadowolenia??? jak jej tłumaczę że lekarze twierdzą że jest ok, to ona i tak się zamartwia... oczywiście obwiniła we wszystkim mnie, że nie jadłam w ciąży i chudłam, i że moja choroba tarczycy na pewno wpłynęła
nosz lekarka mi się znalazła na odległość, grrrrrrr, mało brakowało bym rzuciła słuchawką, nie wiem jak jej powiem o kolejnej ciąży... chyba że jak urodzę, bo mi życia nie da swoim zamartwianiem się
******
Asia studia medyczne mówisz... to tylko się cieszyć! będzie dobrze! na pewno sobie poradzisz
Asjaa a co myślisz o naszym spotkaniu?
Bodzia nie ilość zabawek i nie ich cena dziecku się liczy. ważne czy z miłości to jemu dajesz, czy nie dajesz np. na odczepnego by się odczepił, by miał sobie zajęcia, albo by kupić jego miłość - wiem że żadnego z tych punktów ci nie przypiszę, wiem że chcesz dać dziecku by czuło się jak najbardziej kochane, uwierz że na prawdę to poczuje, wtedy jak będziesz dawać mu ten prezent i będziesz cieszyć się razem z nim. Z zabawek wyrośnie i zapomni jakie one były, ale nigdy nie zapomni jak z nim się bawiłaś i jak dzieliłaś z nim tą radość
nam Ania rozwaliła dysk zewnętrzny sprezentowany od dziadka - strata ok 300zł, w gniewie, mąż wyrzucił jej część zabawek i zapowiadało się na przynajmniej półroczne karanie za to że jej to coś wypadło z rąk, kiedy sięgała po zabawkę obok leżącą... mieliśmy już jej za to nie kupić prezentu pod choinkę, ale po jednym dniu wszystko minęło i raczej też nie będzie ukarana aż tak surowo... coś nie coś dostanie, co prawda nie planuję w ogóle drogich prezentów, mają się zmieścić do 50zł na dziecko, przy zrzutce od całej rodzinki, nawet jak kasy się zbierze więcej - szalec z zakupami zabawek nie ma sensu, bo w piwnicy leżą ze dwa wory zabawek, które oczywiście ze względów bezpieczeństwa Wikuni usunęliśmy, a zresztą jak ta podrośnie, to zaraz będzie następny berbeć który zmusi poczekać z używaniem jeszcze tamtych zabawek, no i wyrośnie mi dziecko na pewnoz tego