Ależ ja mam dziś dzień...poszłam po Wiktora do szkoły (do świetlicy) a ten że jeszcze iśc nie chce, bawili się i zaraz miał byc podwieczorek, tak stałam chwilę w tych drzwiach i wołałam go jeszcze pare razy ale ok, nie chciał więc mówię mu głośno na całą salę że idę i on zostaje..poszłam, zrobiłam zakupy, mała miała drzemkę więc chwilę z siostrą posiedziałyśmy na placyku na ławce i tak po godz. znów ide po starszaka, wchodzę do sali a babka (taka jakas smarkata) że go nie ma, że poszedł zaraz za mną!!!!
ja że co, że jak!!!!!??? zbiegłam jeszcze na szkolne podwórko ale nigdzie go nie było więc ja biegiem pognałam do domu no i był w ogródku pod domem!!!!
nie pytajcie ile mnie nerwów to kosztowało, już to pomijam bo po jakims czasie zalala mnie fala szczęścia że dziecko JEST w ogóle! Ale jutro rabanu narobię że jak mogła w takiej sytuacji nie zajrzec na korytarz czy ja jestem na pewno!!!!!!!!!! Noż k....wa twoja mać!!!! tez pracowałam z dziećmi i nie wyobrażam sobie takiej sytuacji żeby tak dziecko wypuscić
jutro ide do dyrektora!!!!
olcia ale Olisia drobniutka
moja kluska mies. temu ważyła 9.200
Dobrze ze szczepienie już za wami
Zdrówko dla Mikusia, męczy się biedaczek:-(
ewa tak tak uwielbiam takie pytania lekarzy. Też takich wyedukowanych mam
Zazwyczaj to ja pdsuwam sposób leczenia.....
A pije Franek ten Pulneo? U nas mowy nie było, przemycic tez się w niczym nie dalo bo to wyczuwalne jest cholerstwo mimo wszystko....a leków nie ma co za dużo dawać bo dziecko tylko się tym zamula i wymiotuje potem, nie wspominam juz że nic nie je, nie dziwota zresztą:///