Wróciliśmy z ostatniego szczepienia!! Pucek dzielny - nie płakał. Mimo że był już baaardzo śpiący. Pani doktor posyłał uśmiechy, a pielęgniarka nie mogła wyplątać z niego miarki, bo zaczął się nią bawić :/ No i prawie zjadł swoją książeczkę zdrowia jak się odwróciłam...
Waży 8200, więc szału nie ma - dalej jedziemy ładnie 50 centylem, przybrał w miesiąc 600g i myślę, że jest ok.
Tylko nasza pediatra znowu mnie wyprowadziła z równowagi. Ja już za tą kobietą nie nadążam.
1. Kazała nam wprowadzić mannę (w porę się zorientowała...)
2. Powiedziała, żeby koniecznie zostawić pierwszy i ostatni posiłek w ciągu dnia piersiowy, nie dawać kaszki na kolację, no chyba że po piersi (a co ją to obchodzi, kiedy ja daję kaszkę? tak jest od miesiąca, jest dobrze i nie mam zamiaru nic zmieniać)
3. Po 3 miesiącu mówiła, że zęby już są tuż tuż, potem co miesiąc zapewniała, że w zasadzie to jest kwestia paru godzin i wyjdą, a dziś mówi, że po 6 miesiącu powinny już wyjść (koniecznie na dole! ciekawe co by powiedziała na przypadek Krzysia :/), ale tutaj jeszcze nic nie widać! No kurcze - ja nie jestem lekarzem, a widzę, że dziąsła są twarde, przekrwione i spuchnięte - ale na górze, nie na dole.
4. I najgorsze - napletek. Mówi że odciąga się słabo, ale stulejki nie ma, jeśli Franol sika (a sika, że ho), to jest ok. Tylko koniecznie trzeba odciągać napletek mocno przy myciu. I odciągnęła mu tak, że aż się cały czerwony zrobił, a Pucek się rozdarł na całe gardło...:/ Co za durna baba...
5. Aha, no i jeszcze pyta: Siedzi już? Odpowiadam, że rwie się do siadania, jak się oprze o ziemię to usiedzi chwilę, ewentualnie jak go ktoś podtrzymuje. Ale całkiem sam to jeszcze spada. A ona: O, to niedobrze. Już powinien siedzieć... Grrrr.... .... ....
Ktoś mi może powiedzieć, skąd się tacy durni lekarze biorą??? Bo ja już nie mam pomysłu...