Mój Mąż został ostatnio 4 godziny z Frankiem wieczorem. Miał go umyć, nakarmić i uśpić, a w międzyczasie rozwiesić pranie, umyć naczynia, postawić szynkę do gotowania i zapłacić rachunki. Jak wróciłam to były gotowe tylko dwie pierwsze rzeczy, czyli mycie i jedzenie, dziecko krzyczało, a Mąż był załamany. Od tej pory jest dla mnie jakiś milszy![]()
a ja to juz roznych rzeczy probowalam, co prawda z Jula maz zaprawiony w bojach, ale jej nie trzeba nieraz caly czas na reku trzymac. Ale sie zdziwi dzisiaj bo pewno jak zwykle nie sluchal jak mu wczoraj mowilam, ze dzis na aerobik ide. Nie zamierzam mu przypominac