Tunia, Anka - współczuje przejść w szpitalu.
no i cieszę się, że nie rodziłam na polnej. ja na personel w szpitalu narzekać nie mogę. już wcześniej pisałam, że wszystkie położne super. nauczyły nas karmić, pomagały jak się dało i nie było żadnego marudzenia, że wyrodna matka. nie komentowały jak ktoś się bał np. pierwszy raz przewinąć tylko przychodziły i pomagały, pokazywały co i jak. naprawdę super kobiety. jak dzieciaczki płakały to przychodziły sprawdzić co jest i jakiej pomocy potrzebujemy w danej chwili. pod tym względem każdemu będę polecać szpital, w którym rodziłam.
co do synusia to też na początku spał po kilka godzin. teraz powoli się normuje i budzi się mniej więcej co 3 godzinki na jedzenie. ale to my musieliśmy na początku się męczyć i ostatnie kilka dni go trochę przebudzać i to chociażby po to, żeby mu uświadomić troszkę kiedy jest dzień, a kiedy noc. mam jedynie mały problem z karmieniem. wydaje mi się, że maly nie zje sobie wystarczająco dużo i zasypia. kończy się to tak, że czasami po godzinie budzi się znowu głodny. a jak odciągnę i dam z butelki to pije jak mały łakomczuszek. no i średnio chce ciągnąć z lewej piersi. z prawej super, lewa mu się chyba nie podoba. ale jakoś damy radę. a co do brodawek to też miałam strasznie poranione po pierwszych próbach karmienia. dopiero jak przyszła położna i wyjaśniła, że to od złego przystawiania i pokazała co i jak to tak naprawdę zaczęliśmy się uczyć karmienia - i ja, i Miki.
jutro przychodzi moja polożna no i w końcu mi szwy zdejmie. bo juz mi przeszkadzają a przez święta trzeba było to odlożyć.
no i cieszę się, że nie rodziłam na polnej. ja na personel w szpitalu narzekać nie mogę. już wcześniej pisałam, że wszystkie położne super. nauczyły nas karmić, pomagały jak się dało i nie było żadnego marudzenia, że wyrodna matka. nie komentowały jak ktoś się bał np. pierwszy raz przewinąć tylko przychodziły i pomagały, pokazywały co i jak. naprawdę super kobiety. jak dzieciaczki płakały to przychodziły sprawdzić co jest i jakiej pomocy potrzebujemy w danej chwili. pod tym względem każdemu będę polecać szpital, w którym rodziłam.
co do synusia to też na początku spał po kilka godzin. teraz powoli się normuje i budzi się mniej więcej co 3 godzinki na jedzenie. ale to my musieliśmy na początku się męczyć i ostatnie kilka dni go trochę przebudzać i to chociażby po to, żeby mu uświadomić troszkę kiedy jest dzień, a kiedy noc. mam jedynie mały problem z karmieniem. wydaje mi się, że maly nie zje sobie wystarczająco dużo i zasypia. kończy się to tak, że czasami po godzinie budzi się znowu głodny. a jak odciągnę i dam z butelki to pije jak mały łakomczuszek. no i średnio chce ciągnąć z lewej piersi. z prawej super, lewa mu się chyba nie podoba. ale jakoś damy radę. a co do brodawek to też miałam strasznie poranione po pierwszych próbach karmienia. dopiero jak przyszła położna i wyjaśniła, że to od złego przystawiania i pokazała co i jak to tak naprawdę zaczęliśmy się uczyć karmienia - i ja, i Miki.
jutro przychodzi moja polożna no i w końcu mi szwy zdejmie. bo juz mi przeszkadzają a przez święta trzeba było to odlożyć.
Ostatnia edycja: