a ja się zasiedziałam w łózku oglądając na przemian pytanie na śniadanie i DDTVN, właśnie będę jeść drugie śniadanie i muszę się ogarnąć, bo mam dziś jakiś kryzys kompletny, nic mi się nie chce, mam dość siedzenia w domu, zakupów, obiadków, sprzątania, do tego od kilku dni raz dziennie czerwona chusteczka do nosa, pękają naczynka, czyżby organizm nie wyrabiał?
jakaś się klucha zrobiłam straszna, nie wiem czy to wina hormonów, ale straciłam trochę ze swojego temperamentu i kreatywność, jakoś dziś mam dość wszystkiego, znów mi mąż powie, że jestem nieznośna,
momentami chciałabym wrócić w moje ukochane okolice na południe, w góry, do mojego miasteczka i znajomych, bo tu siedzę taka sama pól dnia jak palec i udaję kurę domową,
mam kupę wolnego czasu., mogłabym czytać, wrócić do mojej miłości - psychoanalizy i literaturoznawstwa, uczyć się języków obcych, a po prostu mi się nie chce
przepraszam, że tak jęczę, ale nawet nie mam do kogo sobie ponarzekać, bo mąż to mi powie zaraz, że czuje się winny, że mnie tu przywiózł - choć to była wspólna decyzja, i się kłócić zaczynamy, że jak mi źle to mogę jechać do rodziców... ech
mam nadzieję, że to tylko kryzys 8 m-ca i wina pogody i hormonów, a nie jakaś "grubsza" sprawa, mam nadzieję, że zmęczenie i brak czasu przy dziecku napędzi mnie, bo wbrew pozorom jak się nie ma czasu to nagle ma się go na wszystko, bo człowiek musi mieć plan działania i wszystko w rytmie poukładane...
Tunia bardzo dobrze cie rozumiem, bo jak ja wyjechalam z mezem z moich rodzinnych stron to tez mi bylo bardzo ciezko.Praktycznie trwalo to rok zebym choc troche sie zaklimatyzowala.Teraz jest duzo lepiej i u ciebie na pewno tez tak bedzie;-).Choc tesknota zawsze jakas zostaje.