Agaciu- dwa lata temu też była taka akcja zbiórki podpisów (też organizowana przez to Stowarzyszenie) i udało się opóźnić wprowadzenie reformy o dwa lata. Więc mam nadzieję, że jednak coś się uda poradzić (wbrew temu co mówią w ministerstwie). A samo to, że dyrektorzy przedszkoli i psychologowie są zmuszani do tego żeby mówić że wszystkie 6-latki są gotowe do szkoły, nawet wbrew własnym przekonaniom. Ja myślę że im więcej osób wie o tym że można próbować coś zrobić i im więcej będzie pokazywało że im zależy tym większa szansa żeby coś w tym temacie zdziałać. Przecież rządzący nie wybierają się sami, jeśli widzimy że robią coś wbrew nam to czy pozwolimy im zostać na stołkach?
Wybacz że tak wracam do tematu, ale raz- ktoś rzucił informację, którą słowa Pani Minister jednak dementują, a dwa- pod akcją podpisało się już dużo osób, ponad 28 tysięcy podpisów jest w Legionowie. Ja w tej chwili do wysyłki mam przygotowanych 170 (+85 od koleżanki) i myślę, że skoro udaje się tak to rozpowszechnić, to to nie przejdzie bez echa.
Dodatkowo rozmawiałam z ciocią męża która jest psychologiem i babcią która przez duuuuuużo lat była pedagogiem- i mówią że choć niektóre dzieciaki dadzą sobie radę (nie mówię tylko o literkach i cyferkach, ale też sferze emocjonalnej, psychicznej), to ogólnie jest to bardzo zły pomysł i że odbije się na dzieciach (a nie mówią to przeciwniczki ogólnie posyłania dzieci wcześniej, bo od męża z rodziny z naszego pokolenia na 7 dzieciaków trójka poszła do szkoły wcześniej, w tym jeden to właśnie syn cioci). Chciałabym żeby nasze dzieciaki nie ucierpiały na tym wszystkim, żeby szkoła to było dla nich fajne miejsce, a nie takie na myśl o którym pojawia się ból brzucha... Dobra- już nie mówię na ten temat, bo rozumiem że to frustrujące.
P.S. Ufff- nie musiałam leżeć przy synu do samego zaśnięcia, jaka ulga...
Wybacz że tak wracam do tematu, ale raz- ktoś rzucił informację, którą słowa Pani Minister jednak dementują, a dwa- pod akcją podpisało się już dużo osób, ponad 28 tysięcy podpisów jest w Legionowie. Ja w tej chwili do wysyłki mam przygotowanych 170 (+85 od koleżanki) i myślę, że skoro udaje się tak to rozpowszechnić, to to nie przejdzie bez echa.
Dodatkowo rozmawiałam z ciocią męża która jest psychologiem i babcią która przez duuuuuużo lat była pedagogiem- i mówią że choć niektóre dzieciaki dadzą sobie radę (nie mówię tylko o literkach i cyferkach, ale też sferze emocjonalnej, psychicznej), to ogólnie jest to bardzo zły pomysł i że odbije się na dzieciach (a nie mówią to przeciwniczki ogólnie posyłania dzieci wcześniej, bo od męża z rodziny z naszego pokolenia na 7 dzieciaków trójka poszła do szkoły wcześniej, w tym jeden to właśnie syn cioci). Chciałabym żeby nasze dzieciaki nie ucierpiały na tym wszystkim, żeby szkoła to było dla nich fajne miejsce, a nie takie na myśl o którym pojawia się ból brzucha... Dobra- już nie mówię na ten temat, bo rozumiem że to frustrujące.
P.S. Ufff- nie musiałam leżeć przy synu do samego zaśnięcia, jaka ulga...