nie no ja też dobrze wspominam okres ciąży, zwłaszcza jak czułam pierwsze ruchy, to było cudowne uczucie, i tak sobie wyobrażałam, jak mój synek będzie wyglądał.
Ale troche było też tych smutnych momentów które czasem zasłaniają te dobre, i nie pozwoliły się do końca cieszyć, mimo, że byłam najszczęśliwsza na świecie, za dużo poprostu naraz, nasza jeszcze niestabilna wtedy sytuacja, byłam przez miesiąc sama w Polsce bez męża, nie wiedziałam, kiedy będziemy razem, i płakałam w poduszkę, kiedy czułam maleństwo, a mojego kochanego przy mnie nie było, potem bałam się o Wiktorka....i przez to, że zabrali go na oddział straciłam te pierwsze najpiękniejsze chwile, bo ja po cesarce byłam przykuta do łózka przez pierwsza dobę, aż mi sie łezka kręci, jak sobie przypomnę, że on tam sam był bidulek bez mamusi...:-
-
-(wy wiecie, że po 6 dniach w szpitalu, kiedy lekarz powiedział, że Wiktorowi juz nic nie zagraża i możemy wrócić do domu, ja z radości aż krzyknęłam i sie poryczałam ze szczęścia, taka byłam szczęśliwa, że wracam w końcu do domku z moim dzieciątkiem
dobra, sorki dziewczyny, na sentymenty mi się zebrało
to podobnie jak Wiki nagle nic sie nie dzieje, ale widze coraz większe postępy, np...Wiktor zaczął raczkować...ale....do tyłu
no śmiech, jakby się wycofywał, a potem klap na dupkę, a ostatnio tak sie wycofywał, że w końcu na ścianę trafił, i nie wiedział za bardzo jak na niej siąść, bo sie na niej pupą zatrzymał, no myślałam, że fikne ze śmiechu
witam dobra kobieto w naszej bebe cywilizacji
wiadomość z ostatniej chwili: Mamy 4 zębola!!!wyrżnął się juz na dobre