dzwoneczka
Fanka BB :)
Oj mamy, ja sie chyba musze na siebie poskarzyc...
Niedobra mama za mnie, nie moge znalezc wspolnego jezyka, ze starsza cora(6lat) i juz tak z 2 albo i 3 mc to trwa. Przed porodem ja bylam ekstremalnie nabuzowana nie wiem czemu, ale to czekanie od 32 tyg nie pracowalam i to z dnia na dzien, bo w szpitalu mi powiedzieli, ze juz wlasciwie sie zaczyna i moge urodzic w kazdej chwili, wiec nie wiem chyba na odejscie wod czekalam))))
Wiec nerwy w naszych relacjach z cora nie pomagaly, choc sie staralam, ale jakos jak czolg znerwicowany chodzilam i wszystko niszczylam co na swojej drodze. Mloda tez dawala i daje do wiwatu. Nie wiem ona zyje chyba w innym swiecie. Ale jak sie popatrzy tak z boku to naprawde mozna dojsc do takiego wniosku. Co najmiej 5 razy trzeba do niej mowic, zeby dotarlo, przestala sie sluchac, nawet czasem bywa arogancka. Nasladuje, wypomina bledy stara sie wszystko zrobic zeby nawet na okolo, ale zeby wyszlo na jej i tak na przekor pod prad. ( Czasem wie, ze robi cos zle ale robi dalej i czeka na nasza reakcje) Z drugiej srony ja rozumiem, ze pod prad to niekoniecznie zle, bo tylko zdechle ryby plyna z pradem, ze fajnie ze ma swoje zdanie, ze rosnie dojrzewa...ale jakos nie w ta strone to idzie...Od jakiegos czasu powtarza ze nie ma przyjaciol, bo dzieci nie chca sie z nia bawic (jej raczej chodzi o 1:1, jak jest wiecej niz jedna osoba to juz nie zabawa, i nie jej kolezanka/ga) ja odnosze wrazenie, ze ona sie czuje nieakceptowana, nieszczesliwa mnie nie lubi i jakby w tej chwili ktos by jej kazal opisac mame - to ja dziekuje, pewnie rozkrzyczana, zla, i do niczego...nie wiem juz co mam robic. Dzie obie sie poryczalysmy(( A wy mamy jak sobie radzicie ze starszakami?? Jak reaguja na powiekszenie rodziny..? Sama nie jestem pewna czy to o to chodzi..buuuuuuuuuuu
Niedobra mama za mnie, nie moge znalezc wspolnego jezyka, ze starsza cora(6lat) i juz tak z 2 albo i 3 mc to trwa. Przed porodem ja bylam ekstremalnie nabuzowana nie wiem czemu, ale to czekanie od 32 tyg nie pracowalam i to z dnia na dzien, bo w szpitalu mi powiedzieli, ze juz wlasciwie sie zaczyna i moge urodzic w kazdej chwili, wiec nie wiem chyba na odejscie wod czekalam))))
Wiec nerwy w naszych relacjach z cora nie pomagaly, choc sie staralam, ale jakos jak czolg znerwicowany chodzilam i wszystko niszczylam co na swojej drodze. Mloda tez dawala i daje do wiwatu. Nie wiem ona zyje chyba w innym swiecie. Ale jak sie popatrzy tak z boku to naprawde mozna dojsc do takiego wniosku. Co najmiej 5 razy trzeba do niej mowic, zeby dotarlo, przestala sie sluchac, nawet czasem bywa arogancka. Nasladuje, wypomina bledy stara sie wszystko zrobic zeby nawet na okolo, ale zeby wyszlo na jej i tak na przekor pod prad. ( Czasem wie, ze robi cos zle ale robi dalej i czeka na nasza reakcje) Z drugiej srony ja rozumiem, ze pod prad to niekoniecznie zle, bo tylko zdechle ryby plyna z pradem, ze fajnie ze ma swoje zdanie, ze rosnie dojrzewa...ale jakos nie w ta strone to idzie...Od jakiegos czasu powtarza ze nie ma przyjaciol, bo dzieci nie chca sie z nia bawic (jej raczej chodzi o 1:1, jak jest wiecej niz jedna osoba to juz nie zabawa, i nie jej kolezanka/ga) ja odnosze wrazenie, ze ona sie czuje nieakceptowana, nieszczesliwa mnie nie lubi i jakby w tej chwili ktos by jej kazal opisac mame - to ja dziekuje, pewnie rozkrzyczana, zla, i do niczego...nie wiem juz co mam robic. Dzie obie sie poryczalysmy(( A wy mamy jak sobie radzicie ze starszakami?? Jak reaguja na powiekszenie rodziny..? Sama nie jestem pewna czy to o to chodzi..buuuuuuuuuuu