Dagulla, Patrysia, Edee, Morbital –GRATULACJE OGROMNIASTE!!!
Marlena2303, dunia221, Anuska 84 –witajcie na grudniowych mamusiach, ja tez nie tak dawno dolaczylam tutaj i miałam syndrom:”Chcę przeczytać wszystko od początku”-ale zrezygnowałam po pierwszym dniu

. Poza tym tyle się teraz dzieje, że juz nie ma co wracać do spraw wcześniejszych
Yoka28, fasolkamaria, eager - witajcie w domu
krasek88 – lepiej juz więcej nie oglądaj takich filmów. Co ci to da? Zamiast się relaksować i pozytywnie nastawiać to tylko się niepotrzebnie straszysz a dzidzie tak czy tak urodzić jakoś trzeba
.
Moniawycint-okropne rzeczy przeszłaś, trzymam kciuki oby z dnia na dzień coraz lepiej i lepiej było.
pytia- śliczna ta Twoja Haneczka no i fajnie masz z tymi obiadkami

Dzięki za pozytywne słowa o porodzie.
okruszek1- no tak, jak faceta nic nie boli i nic mu nie dokucza to może mądralę zgrywać

, a co do spania pod ścianą, to ja od razu mojemu powiedziałam, że ja śpię z brzegu (chociaż przed ciążą uwielbiałam spać bliżej ściany

) i jest mi tak wygodniej –nie muszę się przewalać przez niego i mam bliżej do WC

. Okruszek trzymaj się.
Cyprysiowa- trzymaj się dzielnie przy tym karmieniu, oczywiście ile jeszcze masz jakiekolwiek z tym kłopoty
Agatkas- ty 29 ja 30.12 ale sobie terminy zaplanowałyśmy

no i masz racje, kto wie czy czasem nie będzie już styczniowo
Yoka28-trzymaj sie dzielnie, i oby coraz mniej bolalo i coraz szybciej ci sie wszystko goilo
anoli84- ale mi smaka tymi ruskimi narobilas, a ja juz niestety nie dam rady nalepic, bo mi kregoslup po prostu okrooopnie dokucza

.
Marzycielko- przesyłam moje ciepłe myśli oby Twoje chłodne mysli posżły precz

I skoro przetrwałaś już te gorsze chwile to znak, ze można. No i dobre te kawały na poprawę humoru

A tak w ogóle to wspaniale święta ci się zapowiadają, bo bardzo rodzinnie. My niestety z dala od rodziny, dla mnie to szczególnie trudne. Pierwsze święta z dala od rodzinnego domu i jeszcze nie wiadomo kiedy dzidzia zechce do nas przyjść

.
cocotier –witaj i dzięki za pozytywne słowa
Semiko-ja tez ciagle nie wyspana, w nocy pobudka ze 3 razy do WC albo kości porozciągać, rano pobudka- bo mąż się szykuje do pracy, a potem to juz sen nie chce przyjść

.
zozakoza-baby blues to nie depresja poporodowa. to pierwsze pojawia się w 3-5 dobie po porodzie i teoretycznie powinno minąć po 2 tygodniach (efekt braku hormonów –bo łożyska produkującego hormony już nie ma, a jajniki jeszcze na dobre się nie rozkręciły). Jesli objawy nie tylko nie mijaja ale jeszcze sie nasilaja, wtedy jest podejrzenie, że to wlaśnie depresja poporodowana
landryneczka_1982- piszesz, ze jesteś cały dzień sama w domu i w sumie to tak jak ja. Trochę się martwię, bo mąż dopiero urlop weźmie jak dzidzia na świat przyjdzie. A teraz to muszę liczyć na siebie i swoją intuicję, bo jak by się miało coś dziać to zanim maż z pracy dojedzie do domu to minie z pół godziny a do szpitala jeszcze ponad drugie tyle. Oje, trzeba być dzielną kobitka

. Co do badań kontrolnych u lekarza, to w zależności od kraju inne wytyczne. Ja miałam wizyty kontrolne u lekarza co miesiąc. Badanie krwi robiono mi dwa razy (na początku ciąży i jakiś miesiąc temu). W międzyczasie miałam dwa badania USG w szpitalu, który wybrałam do porodu. W poniedziałek (01.12) byłam na ostatniej wizycie kontrolnej u mojego lekarza a od tej pory opiekę nade mną przejmuje szpital. Wczoraj (02.12) byłam na badaniach w szpitalu. Powiedzieli, że mam się do nich zgłosić dopiero w terminie porodu, oczywiście jeśli wszystko będzie w porządku jak do tej pory. A tak to nikt mnie więcej tam na żadne badania nie zaprasza. Ot co kraj to obyczaj.
A tak w ogóle to na samą myśl o szpitalu też mnie ciarki przechodzą
Pytałaś się wcześniej o baby blues ( to nie to samo co depresja poporodowa), podsyłam ci linka na ten temat (
Wyspy szczęścia - Baby blues - Ciąża i macierzyństwo - poradnikzdrowie.pl), ale myślę, że nie ma co za wiele czytać, tylko po prostu dać sobie i czas i dużo cierpliwości po porodzie na powrót do normalności (hehe, tak ładnie piszę, a ciekawe jak sama przez to przejdę

).Pocieszam się tym, że da się to przeżyć (zdaje się, że Marzycielka mogłaby nam tu co nie co na ten temat powiedzieć i jednocześnie dodać otuchy

).
Moje kontrolne wizyty przebiegły pomyślnie, tak mi przynajmniej i mój lekarz prowadzący i lekarka w szpitalu (obie wizyty zbiegły się w czasie dzień po dniu) powiedzieli. Co prawda mój lekarz zrobił mnie w balona, bo powiedział, że dzidzia waży 2750, a w szpitalu doktorka określiła wagę dziecka na 3100. I raczej stawiam na to drugie, bo widziałam jak brała wielkość główki i długość kości udowej do pomiarów. Powiedziała, że maluszek spory się szykuje (ale nie wiem już, czy spory to oznacza, że wagowo spory, czy po prostu długi będzie

). No i teraz już zostało mi tylko czekanie...