pytia - a pomyśl co jadłaś wcześniej tzn. zanim ją ten brzuszek bolał, może małej to akurat nie służy... i nie martw się, napewno wszystko się pomalutku ułoży.
Agga - też mam taką nadzieję, że już będzie sielanka na zawsze, a Ktg mam nadzieję będzie już wszystko dobrze.
Cyprysiowa - przekaż Villemo ogromne gratulacje, strasznie się cieszę, a za Blizniaki i ty kochana się załapałaś na grudzień, hahaha, wracajcie szybko do nas, już się nie mogę doczekać!!
Paola - ty nie kracz kochana, my mamy jeszcze sporo czasu, ja tam czekam na teściówkę, hehehe.
Myszqa - to gratuluję, pierwsze koty za płoty, hehehe.
kana - przekaż Madzience moc pozytywnych fluidków od nas!!
Yoka - miło, że już w domku jesteście, pisz jak się czujecie!! No to faktycznie nie dadzą ci odpocząć te ludziska, a córbia jest cudna, daj jej od nas też buziolka!
anoli - może tak być jak mówi mama, w końcu wszystkiego się nie da przewidzieć, a kumple poczekają z tą pępkową, hehehe, teraz córcia ma władzę.
Anka - zdjęcie już na fotkach jest! A ja trzymam niezmiennie kciuki, że coś u ciebie się ruszy.... a kiedy masz jakąś wizytę, albo ktg? Masz coś zaplanowane?
sabik - oj... bardzo ambitnie podeszłąś do sprawy wątku, hehehe, też raczej bym obstawiała, że możesz nie zdążyć, hahaha.
ewelw - mam identycznie i sądzę, że to raczej nie wina wagi, ale jeśli już to zmiany środka ciężkości... ale jeszcze troszkę, damy radę!!
Anka - jak możesz to napisz agawar, żeby spróbowała karmić maleństwo swoim ściągniętym pokarmem z kieliszka medeli, niech nie rezygnuje tak łatwo!!
Paola - to co opisujesz, to może być czop, nie musi być wcale podbarwiony krwią, ja nie mam teraz i jest właśnie w postaci takiego "starego, ciągnącego budyniu". Z Misią miałam tak samo i wtedy położna powiedziała, że to czop najprawdopodobniej.
anoli, Paola - nie martwcie się - ja sądzę, że każdy powinien zrozumieć taką sytuację, a wręcz wizyty w tych pierwszych dniach są poprostu nie na miejscu, chyba, że mama powie, że ma ochotę to co innego. Te pierwsze dni są po to, żeby rodzice sami się odnaleźli w nowej sytuacji, a dzidziuś poznał nowe otoczenie i się z nim oswoił. Wtedy jedyne co niezbędne to spokój, cisza i rodzinka, na nowe twarze przyjdzie czas potem.
fasolkamaria - witaj rybko, mam nadzieję, że już czujesz się lepiej i maleńka też dochodzi do siebie. Trzymaj się kochana i zadbajcie teraz o siebie mocno, żeby się szybko wzmocnić!
Cyprysiowa - ja uważam, że u ciebie z tym karmieniem wszystko jest wzorcowo poprostu, a ta baba w szpitalu troche głupia była - co to znaczy - MUSI BYĆ - a jak nie będzie to co? przestań się stresować na zapas, bo tylko sobie zaszkodzisz! Trzymaj tak dalej, bo naprawdę jest super! Ja nie miałąm nawałów żadnych, miałam za to kryzys laktacyjny jeden dość szybko - i tak jak pisze Anka położyłam się z Misią do łóżka i cały dzień wegetowałam z cyckami na wierzchu niemalże i tak przez 2-3 dni, ale to się zbiegło z moją chorobą jakoś, bo miałam gorączkę 38,9. Drugi kryzys miałam po jakimś miesiącu-dwóch i jeden dzień w wyrku wystarczył, żeby się unormowało. A karmiłam Misię tylko mlekiem z cycka (potem były jakieś dodatkowe jedzonka, ale nie mieszanki mleczne) do 18 miesiąca i dopiero potem wprowadzałam mieszankę mleczną. Laktacja mi się też zakończyła bezproblemowo i bez wspomagaczy. A nie wiem czy pamiętasz jak Misia wyglądała - jak mały Pudzianowski! A Villemo chyba miała już dawno częściej USG ze względu na te nereczki za małe, napisz jej, że mocno ściskam kciuki!!
Moniawycint - strasznie się to czyta, mam nadzieję, że maleńka czuje się już dobrze, nie martw się wszystko będzie dobrze już teraz, ja się też urodziłąm w zamartwicy, dostałam 0 pkt. i mnie 15 min reanimowali, w 15 minucie dostalam 1 pkt, bo pojawił się oddech, też mówili, że nie przeżyję dnia (wręcz powiedzieli babci, żeby mnie nie zabierała ze szpitala, bo się niepotrzebnie przyzwyczai), a trzymam się do dziś i nie narzekam na zdrowie! U was musi być tak samo dobrze, główka do góry kochana - wielkie tulinki!!
eager - witaj, super, że u was wszystko dobrze, a starszaki, no cóż, pewnie stęsknione...