Ja już po pracy, chwilę poodpoczywam i nadrabiam co naskrobałyście, a potem biorę sie za sprzątanie.
Kokusia, moja jak będzie chciała zrobić tatusiowi prezent imieninowy, to będzie musiała czekać aż do Andrzejek
, a ja liczę że zobaczymy ją trochę szybciej.
Liczyłam, ze chłopaki będę prezentem walentynkowym lub urodzinowym dla męza (ma 23 lutego), a oni nie chcieli ani walentynki ani w taty urodzinki, tylko urodzili się 18 lutego.
Anoli, z tą moją cierpliwością to różnie bywa, bo ja jestem straszny nerwus, ale wiem, ze pewnych rzeczy się nie przeskoczy i ze są niezależne od nas, dlatego wydaje mi się, ze już się nie przejmuję pierdołami. Chociaż był czas, jak nie pracowałam, a siedziałam z chłopakami w domu, że czekanie na męża strasznie mi się dłużyło i ciągle o to były awantury, ale teraz mam tyle zajęć, że stałąm się bardziej wyrozumiała.
Semiko, biedulko nie zamartwiaj się, wszystko będzie dobrze, ja myślę, ze to po części ta pogoda tak nas nastraja pesymistycznie.
Pytia, to fakt, ze czasem z humorkiem po porodzie jest jeszcze gorzej. U mnie tak było, dopóki byłam w szpitalu ciągle ryczałam (6 dni), przychodziły pilęgniarki i pani doktor od dzidziusiów i pytały czemu ja płaczę, przecież mam zdrowe dzieci, mąż cały czas ze mną siedzi i zajmuje sie dziećmi. A ja nawet nie wiedziałam czemu, po prostu łzy same mi leciały, myślę, ze to hormonki dały o sobie znać, bo całą ciążę miałam super i bez humorków, no to po urodzeniu nadrobiłam.:-)