Rodziłam w Szpitalu Miejskim ponad 2 lata temu. Z porodu jestem niezadowolona, z pobytu na oddziale położniczym bardzo. Zaznaczę, że urodziłam sn i z tego co mi wiadomo to na oddziale, gdzie leżą kobietki, które urodziły sn to położne są super, a tam gdzie leżą po cesarce jest masakra (mam porównanie, bo wszystkie dziewczyny, które miały cesarki narzekały na personel). Wracając do porodu. Rodziłam TYLKO 4h, ale lekarz był tak chamski, niemiły, badał mnie bardzo boleśnie, byłam non stop podłączona do KTG tak naprawdę bez szczególnego powodu, nie pozwolili mi chodzić, mimo że prosiłam, dopiero pod koniec położna posadziła mnie na piłkę, ale wtedy to już nic mi to nie dało, bo ból mną zawładnął (nie radziłam sobie z bólem na leżąco, zanim przyjechałam do szpitala to w domu cały czas chodziłam, miałam rozwarcie 8cm, ale spadło do 6cm, bo mnie położyli). Chciałam aktywnie uczestniczyć w porodzie i pewnie poszłoby jeszcze szybciej gdyby nie fakt, że mimo błagań moich i męża kazali mi leżeć. No chamstwo po prostu. Lekarz po porodzie krzyczał na mnie, mówił przy zszywaniu, że mam się w ogóle nie ruszać, bo jak on się ukłuje w palec to mąż mnie będzie zszywał. I zapytał czy mąż umie guzik przyszyć. Po prostu masakra. Teraz jestem znowu w ciaży (5 tydzień) i zastanawiam się nad lekarzem i szpitalem. Boję się rodzić w miejskim, ale miło wspominam opiekę na oddziale (położne anioły). Przy pierwszej ciąży chodziłam do lekarza na NFZ, może gdybym chodziła prywatnie lekarz na porodówce traktowałby mnie lepiej. Dlatego zastanawiam się teraz czy chodzić na NFZ czy prywatnie, ale nie wiem czy finanse mi na to pozwolą.
Podobne tematy
- guest-1681834848
- Potrzebuję porady