zając
Aktywna w BB
Mamo Franka,
przeczytałam całą bardzo smutną historię Twojego synka i nie ma słów, które oddałyby to co się czuje. Wiem co piszę- jestem mamą wcześniaka z 31tc, waga początkowa 1900gr.Mój syn przeszedł posocznicę, zapalenie opon mózgowych i obustronne zapalenie płuc. Po miesięcznym pobycie w szpitalu wyszliśmy do domu i to wtedy zaczeło się dla mnie prawdziwe cierpienie - nie umiałam sobie poradzić z takim maleństwem. Nie spałam praktycznie wogóle bo bałam się, że przestanie oddychać. Do tego doszły kolki trwające prawie cały dzień więc jednym słowem horror. Przeżyłam to wszystko, zbadałam małego na tyle na ile mogłam i dzisiaj Filip ma 10 miesięcy i jest fajnym chłopcem. Wylew, jaki miał po urodzeniu wchłonął się ale nie wiadomo jakie będą jego skutki. Na razie jeździmy na rehabilitacje, ja sama ćwiczę z nim w domu i Filip robi malutkie kroczki do przodu. Ja nadal nie funkcjonuję normalnie i pewnie nie zacznę póki Filip nie zacznie samodzielnie chodzić.
Dlatego rozumiem, co przeżywasz i szczerze współczuję a zarazem wspieram Twoją siłę i dodaje też moją - świat przewraca się do góry nogami, jesteśmy w stanie przewartościować wszystko i tak naprawdę zostawić wszystko dla małej, bezbronnej istoty. Trzeba mocno wierzyć, że będzie dobrze, bo jak jest tak źle jak to było u Ciebie (a i u mnie również) i mały to przetrwał to teraz może być już tylko lepiej. Mam nadzieję że mąż Cię wspiera, bo dla mnie to mąż nie pozwolił mi oszaleć z rozpaczy. Będzie lepiej, ale już Ci mówię - cierpliwości trzeba ogrom i czasu również. To jest bardzo ciężkie, ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Trzymaj się dzielnie.
przeczytałam całą bardzo smutną historię Twojego synka i nie ma słów, które oddałyby to co się czuje. Wiem co piszę- jestem mamą wcześniaka z 31tc, waga początkowa 1900gr.Mój syn przeszedł posocznicę, zapalenie opon mózgowych i obustronne zapalenie płuc. Po miesięcznym pobycie w szpitalu wyszliśmy do domu i to wtedy zaczeło się dla mnie prawdziwe cierpienie - nie umiałam sobie poradzić z takim maleństwem. Nie spałam praktycznie wogóle bo bałam się, że przestanie oddychać. Do tego doszły kolki trwające prawie cały dzień więc jednym słowem horror. Przeżyłam to wszystko, zbadałam małego na tyle na ile mogłam i dzisiaj Filip ma 10 miesięcy i jest fajnym chłopcem. Wylew, jaki miał po urodzeniu wchłonął się ale nie wiadomo jakie będą jego skutki. Na razie jeździmy na rehabilitacje, ja sama ćwiczę z nim w domu i Filip robi malutkie kroczki do przodu. Ja nadal nie funkcjonuję normalnie i pewnie nie zacznę póki Filip nie zacznie samodzielnie chodzić.
Dlatego rozumiem, co przeżywasz i szczerze współczuję a zarazem wspieram Twoją siłę i dodaje też moją - świat przewraca się do góry nogami, jesteśmy w stanie przewartościować wszystko i tak naprawdę zostawić wszystko dla małej, bezbronnej istoty. Trzeba mocno wierzyć, że będzie dobrze, bo jak jest tak źle jak to było u Ciebie (a i u mnie również) i mały to przetrwał to teraz może być już tylko lepiej. Mam nadzieję że mąż Cię wspiera, bo dla mnie to mąż nie pozwolił mi oszaleć z rozpaczy. Będzie lepiej, ale już Ci mówię - cierpliwości trzeba ogrom i czasu również. To jest bardzo ciężkie, ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Trzymaj się dzielnie.