andrewa88 no to faktycznie, zgadzam się z tobą. Wiem że każda przeżywa to inaczej, jedna nie chce przy sobie faceta bo by go miała ochotę rozszarpać, a inna odwrotnie. Chyba ważniejsze jest to co ty będziesz czuła niż to że tata ma ochotę być przy porodzie. To może potem wpłynąć na wasze relacje. Zdecydowanie to musi być decyzja obojga (bez namawiania i przekonywania).
dokładnie to miałam na mysli;-) ja właśnie miałam taki tok rozumowanie...rozszarpałabym go...serio..podczas porou nie byłam sobą...tyle ile wulgaryzmów poleciało w strone wszystkich to nie do opisania...dopiero jak urodziłam po ponad 7 godzinach wszystkich pzrepraszałam...na moje szczęście wszyscy byli bardzo wyrozumiali i powiedzilei że to skutki uboczne dolargany który podano mi aż 3 razy...jednak kiedy zapytano mnie o imie ojca to znowu wpadłam w szał hihihi...mężulek w pierwszym dniu się mnie bał bo byłam na niego cięta hehe...potem już była sama radość...Teraz jestem bardziej doświadczona i już iwem co i jak...myślę ,że chyba się zgodzę aby byl przy mnie...jednak na moich warunkach czyli tylko koło głowy...powiedziałam mu, ż ma mne w tym czasie wpsierać,ocierać mi pot,dać szklanke z wodą i takie tam a to co się dzieje w kroczu niech zostawi lekarzom obiecał, że tak będzie...czas pokaże...