reklama
Musieli go wydać rodzinie zastępczej, ale to lepiej, bo w szpitalu się ciągle zmieniały pielęgniarki, a teraz ma jednych opiekunów no i warunki lepsze, bo ktoś go przytula, ludzie się tak nie kręcą itd.A jak postawa szpitala w tej sprawie? Będą trzymać malutkiego do czasu decyzji czy prawnie zostaną zmuszeni do przekazania go rodzinie zastępczej?
Niezmiennie trzymam kciuki żeby cała ta papierologia trwała jak najkrócej
reklama
N
Natuś_ka
Gość
Dobrze że nawet w tym odnalazłas pozytywne strony masz rację, Twój synek dostanie odrobinkę więcej ciepła a później nadrobicie wszystko co straconeMusieli go wydać rodzinie zastępczej, ale to lepiej, bo w szpitalu się ciągle zmieniały pielęgniarki, a teraz ma jednych opiekunów no i warunki lepsze, bo ktoś go przytula, ludzie się tak nie kręcą itd.
Naprawdę podziwiam Twoja postawę, zazwyczaj po porodzie w pologu jest ciężko, tu krocze boli, czy tam rana po cc, piersi puchną jak balony, hormony buzują. A Ty w tym trudnym czasie znalazlas tak wielka determinację żeby walczyć, pracować, załatwiać, wszystko po to by odzyskać malenstwo. Jesteś bardzo silną kobietą i fizycznie i emocjonalnie, synek Ci to napewno wynagrodzi
Dobrze że nawet w tym odnalazłas pozytywne strony masz rację, Twój synek dostanie odrobinkę więcej ciepła a później nadrobicie wszystko co stracone
Naprawdę podziwiam Twoja postawę, zazwyczaj po porodzie w pologu jest ciężko, tu krocze boli, czy tam rana po cc, piersi puchną jak balony, hormony buzują. A Ty w tym trudnym czasie znalazlas tak wielka determinację żeby walczyć, pracować, załatwiać, wszystko po to by odzyskać malenstwo. Jesteś bardzo silną kobietą i fizycznie i emocjonalnie, synek Ci to napewno wynagrodzi
Co do pozytywów to tonący brzytwy się chwyta jakbym miała wybór to bym najchętniej przespała cały połóg, ale wiem, że drugiej szansy nie będzie. Muszę też bardzo uważać, żeby sobie krzywdy nie zrobić, dlatego nauczyłam się brać siły na zamiary i dlatego praca na część etatu plus sprzątanie w domach - tu mnie nikt nie goni, robię w swoim tempie i nikt się nie czepia (od razu powiedziałam, jaka jest sytuacja i myślę że mam fory ). A psychicznie sama nie dałabym rady. Mam bardzo dużo ludzi z ogromnym sercem wokół siebie i tu. Żałuję jedynie że nie poprosiłam nikogo o pomoc jak trafiłam do szpitala. Bo to, że ja nie widziałam innego wyjścia nie znaczy, że tego wyjścia nie było. Ale wtedy ja myślałam, że jestem sama. Musiałam żebrać na fb o podpaski, podstawowe kosmetyki, wyprawkę dla małego do szpitala żeby ktoś to kupił za własne pieniądze i przywiózł. To był dla mnie ogromny wstyd i czułam się strasznie poniżona i bezsilna jak nigdy wcześniej. Do tej pory chce mi się płakać, jak sobie przypomnę, co czułam, chociaż teraz wiem, że to nie ja powinnam się wstydzić, a "chłopak", który mnie zostawił na minusie bez niczego w takim momencie.
Ale wszystko dzieje się po coś. Może muszę się teraz wytęsknić, żeby bardziej kochać i Go nigdy więcej nie zostawić. Może musiałam znaleźć w sobie pewność, że wiem w co się pakuję. Może gdyby nie to, to byłabym matką, która obwinia swoje dziecko, że zmarnowało jej życie. Może to się dzieje po to, żebym zrozumiała czego tak naprawdę chcę i zdążyła sobie wszystko poukładać w głowie
N
Natuś_ka
Gość
Pięknie napisane teraz widzisz jak wiele możesz zrobić dla siebie i dziecka, będziecie razem góry przenosić zobaczysz.Co do pozytywów to tonący brzytwy się chwyta jakbym miała wybór to bym najchętniej przespała cały połóg, ale wiem, że drugiej szansy nie będzie. Muszę też bardzo uważać, żeby sobie krzywdy nie zrobić, dlatego nauczyłam się brać siły na zamiary i dlatego praca na część etatu plus sprzątanie w domach - tu mnie nikt nie goni, robię w swoim tempie i nikt się nie czepia (od razu powiedziałam, jaka jest sytuacja i myślę że mam fory ). A psychicznie sama nie dałabym rady. Mam bardzo dużo ludzi z ogromnym sercem wokół siebie i tu. Żałuję jedynie że nie poprosiłam nikogo o pomoc jak trafiłam do szpitala. Bo to, że ja nie widziałam innego wyjścia nie znaczy, że tego wyjścia nie było. Ale wtedy ja myślałam, że jestem sama. Musiałam żebrać na fb o podpaski, podstawowe kosmetyki, wyprawkę dla małego do szpitala żeby ktoś to kupił za własne pieniądze i przywiózł. To był dla mnie ogromny wstyd i czułam się strasznie poniżona i bezsilna jak nigdy wcześniej. Do tej pory chce mi się płakać, jak sobie przypomnę, co czułam, chociaż teraz wiem, że to nie ja powinnam się wstydzić, a "chłopak", który mnie zostawił na minusie bez niczego w takim momencie.
Ale wszystko dzieje się po coś. Może muszę się teraz wytęsknić, żeby bardziej kochać i Go nigdy więcej nie zostawić. Może musiałam znaleźć w sobie pewność, że wiem w co się pakuję. Może gdyby nie to, to byłabym matką, która obwinia swoje dziecko, że zmarnowało jej życie. Może to się dzieje po to, żebym zrozumiała czego tak naprawdę chcę i zdążyła sobie wszystko poukładać w głowie
Gosia903488
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 19 Lipiec 2020
- Postów
- 1 007
Łzy poleciały jak to przeczytałam.Co do pozytywów to tonący brzytwy się chwyta jakbym miała wybór to bym najchętniej przespała cały połóg, ale wiem, że drugiej szansy nie będzie. Muszę też bardzo uważać, żeby sobie krzywdy nie zrobić, dlatego nauczyłam się brać siły na zamiary i dlatego praca na część etatu plus sprzątanie w domach - tu mnie nikt nie goni, robię w swoim tempie i nikt się nie czepia (od razu powiedziałam, jaka jest sytuacja i myślę że mam fory ). A psychicznie sama nie dałabym rady. Mam bardzo dużo ludzi z ogromnym sercem wokół siebie i tu. Żałuję jedynie że nie poprosiłam nikogo o pomoc jak trafiłam do szpitala. Bo to, że ja nie widziałam innego wyjścia nie znaczy, że tego wyjścia nie było. Ale wtedy ja myślałam, że jestem sama. Musiałam żebrać na fb o podpaski, podstawowe kosmetyki, wyprawkę dla małego do szpitala żeby ktoś to kupił za własne pieniądze i przywiózł. To był dla mnie ogromny wstyd i czułam się strasznie poniżona i bezsilna jak nigdy wcześniej. Do tej pory chce mi się płakać, jak sobie przypomnę, co czułam, chociaż teraz wiem, że to nie ja powinnam się wstydzić, a "chłopak", który mnie zostawił na minusie bez niczego w takim momencie.
Ale wszystko dzieje się po coś. Może muszę się teraz wytęsknić, żeby bardziej kochać i Go nigdy więcej nie zostawić. Może musiałam znaleźć w sobie pewność, że wiem w co się pakuję. Może gdyby nie to, to byłabym matką, która obwinia swoje dziecko, że zmarnowało jej życie. Może to się dzieje po to, żebym zrozumiała czego tak naprawdę chcę i zdążyła sobie wszystko poukładać w głowie
arona
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 19 Kwiecień 2018
- Postów
- 9 862
Nawet nie wyobrażam sobie tego co przeszłaś, przykro mi, że czułaś się sama wśród milionów.... Ale serce rośnie jak człowiek czyta jak piękne
z tego wyrosłaś, ile to dało Ci sił!
Nie mogę się doczekać aż oddadzą Ci synka
Możesz go odwiedzac czy cokolwiek?
z tego wyrosłaś, ile to dało Ci sił!
Nie mogę się doczekać aż oddadzą Ci synka
Możesz go odwiedzac czy cokolwiek?
marta18691
Fanka BB :)
Super napisane czlowiek czasmai musi upaść zeby potem sie podnieść i byc silniejszym❤Co do pozytywów to tonący brzytwy się chwyta jakbym miała wybór to bym najchętniej przespała cały połóg, ale wiem, że drugiej szansy nie będzie. Muszę też bardzo uważać, żeby sobie krzywdy nie zrobić, dlatego nauczyłam się brać siły na zamiary i dlatego praca na część etatu plus sprzątanie w domach - tu mnie nikt nie goni, robię w swoim tempie i nikt się nie czepia (od razu powiedziałam, jaka jest sytuacja i myślę że mam fory ). A psychicznie sama nie dałabym rady. Mam bardzo dużo ludzi z ogromnym sercem wokół siebie i tu. Żałuję jedynie że nie poprosiłam nikogo o pomoc jak trafiłam do szpitala. Bo to, że ja nie widziałam innego wyjścia nie znaczy, że tego wyjścia nie było. Ale wtedy ja myślałam, że jestem sama. Musiałam żebrać na fb o podpaski, podstawowe kosmetyki, wyprawkę dla małego do szpitala żeby ktoś to kupił za własne pieniądze i przywiózł. To był dla mnie ogromny wstyd i czułam się strasznie poniżona i bezsilna jak nigdy wcześniej. Do tej pory chce mi się płakać, jak sobie przypomnę, co czułam, chociaż teraz wiem, że to nie ja powinnam się wstydzić, a "chłopak", który mnie zostawił na minusie bez niczego w takim momencie.
Ale wszystko dzieje się po coś. Może muszę się teraz wytęsknić, żeby bardziej kochać i Go nigdy więcej nie zostawić. Może musiałam znaleźć w sobie pewność, że wiem w co się pakuję. Może gdyby nie to, to byłabym matką, która obwinia swoje dziecko, że zmarnowało jej życie. Może to się dzieje po to, żebym zrozumiała czego tak naprawdę chcę i zdążyła sobie wszystko poukładać w głowie
Z tym odwiedzaniem to niby pani się zgodziła, ale cały czas nie wie kiedy i boi się covida bo co ona zrobi jak się zarazi. No ale staram się to rozumieć, nie naciskać za bardzo (chcę mieć z nią dobre relacje) i rozmawiam z Nim na wideo, dostaję filmiki i zdjęcia. Już waży 3640 także duży i bardzo dzielny chłopak. Prawie w ogóle nie płacze, jestem z niego bardzo dumna i jest ulubieńcem jednej pani co pomaga przy opiece, ma zapewnione dużo tulasów. Ale nie lubi spać na rękach (a u mnie spał, więc ręce są nieodpowiednie )
reklama
Dziewczyny może któraś z Was wie jak to ugryźć... Bo jak już będziemy razem to chciałabym złożyć wniosek o kosiniakowe. A to jest przecież urlop macierzyński dla bezrobotnych. Więc jeżeli pójdę do pracy w pn i podpisze umowę to nie będę bezrobotna. To tego zasiłku nie dostanę, a jest on większy niż zarobię w miesiąc. Ale chciałam wysłać umowę do sądu, żeby widzieli że naprawdę pracuję i się staram. I nie wiem co robić :/
Podziel się: