reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Dziecko zbliża czy oddała od siebie? Jak to jest?

Mają, mają. Właściwie do wszystkiego muszą mieć instrukcję obsługi, choć twierdzą oczywiście, że świetnie sobie ze wszystkim radzą. Ja obudziłam się któregoś dnia z mega migreną i nie byłam w stanie wstać nawet z łóżka i wyszykować małej do przedszkola (mąż ją zawozi). I po prostu omal nie padłam ze śmiechu widząc po powrocie do domu jak jest ubrana :-D Miała na sobie spodnie i spódniczkę jednocześnie oraz bluzeczkę założoną tyłem na przód. Ale ważne, że była ubrana :tak:
A w zeszłym tyg. poprosiłam menia, żeby mi pomógł umyć okna. Najpierw zaczął od tych, które ja umyłam tydzień wcześniej, bo zapomniał o tym :szok: Po czym, kiedy powiedziałam (co dla mnie było oczywiste), że futryny też, mocno się zdziwił. Nie stałam nad nim, żeby go nie denerwować. Ale oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie "sprawdziła". No i okazało, się, że parapety na zewnątrz są nie umyte; "bo nie mówiłam" :rofl2:
Ale tak poza tym, to nie narzekam, bo czasem sam z siebie stanie i pozmywa :tak: Zawsze sobie powtarzam: "Szanuj męża swego, mogłaś mieć gorszego" :happy2:


hahahahahahahahahahahahaha
dobre. ale tak trzeba szanować można trafić na gorszego.
 
reklama
Wszystko fajnie i smiesznie ale gorzej jak prosisz o zrobienie czegos czy pomoc w czymś tam to słyszysz tuptanie nozka i wielkie niezadowolenie ze znowu coś chce ta baba ... To wtedy jest przykro i mówisz sobie kurde po co prosić lepiej samemu już zrobić...
 
No tak Kopka, obiadek i zupka to przecież jedno i to samo :-D I czyż nie rośnie w nas czułość i miłość, gdy ci nasi mężczyźni nam pomagają, dostarczając przy tym mnóstwa radości i zdrowia (bo śmiech to zdrowie przecież)? W końcu robią coś, co kompletnie nie leży w ich męskiej naturze, a dlaczego? Bo kochają nas i nasze dzieci. Choć zapominają nam o tym powiedzieć, no ale to już inna kwestia :-)
 
MamaAnuszka wiem, że nie zawsze wszystko jest różowe. Mój też czasem coś tam marudzi pod nosem robiąc coś "dla mnie". Ten typ tak ma. Najgorzej jak próbuję mu mówić jak ma coś zrobić - burza wisi w powietrzu. On się pownerwia, ja sobie poszlocham, jemu potem głupio, chce się przytulić, a tu niespodzianka - kaktusik z kolcami. Nie ma bata, ja taka jestem, że muszę wywalić co mi na duszy siedzi i jak chce różę bez kolców, to musi mnie wysłuchać i się określić na przyszłość. Ja też próbowałam kiedyś wszystko robić sama. Do momentu aż siedziałam z małą ponad 2 tyg. w szpitalu, do domu wpadałam jak po ogień aby tylko się wykąpać i zmienić ciuchy. Nie robiłam NIC, choć był sajgon totalny i płakać mi się chciało. Powiedziałam mu o tym. I po powrocie do domu zastałam wysprzątane mieszkanie (choć oczywiście można się było przyczepić do "paru" rzeczy). Sumą sumarum: to jest przykre bardzo, że nasz kochany facet robi coś "dla ciebie" a tak naprawdę dla nas "na odwal się". Ale ze swojego przykładu wiem,że najgorszą rzeczą jest zamykać się w sobie ze swoimi żalami i uczuciami, trzeba o tym szczerze ze sobą rozmawiać, a przynajmniej próbować, jeśli chcemy, żeby coś się zmieniło. Tego i Tobie życzę :happy:
 
Betiks- uważam, że masz rację- rozmowa jest podstawą! Moja mama mi powtarza, że facet to bardzo prosta konstrukcja i do niego trzeba prosto z mostu, a w żadnym wypadku nie ma co liczyć, że czegoś domyśli się sam :p
 
na pewno nie ma sie na co liczyc,ze facet sam sie domysli.Mama anuszki a wlasnie nie powinnas sama wszystkiego robic,bo dajesz mu do zrozumienia,ze on pokreci nosem i Ty sama cs zrobisz wiec on nie musi sie wysilac.Nie zrobi czegos dzisiaj to przypomni mu jutro i tak do skutku.Rozmowa tez jest wazna.Kiedys tez tak robilam,ze P nie zrobil czegos to sama sie za to bralam,potem bylam wsciekla,ze mimio prosby i tak spadlo to na mnie,a on twierdzil,ze by to zrobil tylko np za godzine,wiec teraz dobrze,jesli poprosze go o poodkurzanie czy pozmywanie,to chocby swiat sie walil nie zrobie tego,bo wiem,ze on wkoncu sie zmobilizuje i pozmywa czy poodkurza,chociaz czasem trzeba kilka razy przypomniec.
 
Oj trzeba przypominać, trzeba, nawet po kilka razy. Nie zawsze musi to wynikać ze złej woli. Bo tak jak mój np ma sporo spraw firmowych na głowie i niestety moje słowa czasem się gubią w tym gąszczu. Czasem ma jak Alicja w krainie czarów: pamięta dopóki nie wyjdzie za drzwi. Potem fruu i ni ma, już nie pamięta o co go prosiłam. Ech, co zrobić. Jak nie można czegoś zmienić, trzeba to polubić, żeby nie zwariować ;-)
 
Mój znajomy mawia: dzieci to kupa szczęścia z przewagą kupy. Zapomniał dodać, że to też rewolucja, zwłaszcza jeśli dziecko pojawia się w związku późno bądź jest powodem dla którego w zwiazek wchodzimy... mamy wyobrażenie o macierzyństwie w bieli i pastelach a okazuje, że TO płacze, krzyczy, ma kolkę i w ogóle to mały kosmita przewracający nasze spokojone życie do góry nogami. Brakuje snu, intymności, cierpliwości, uwagi, czasu, kasy ... że nie ma jak wyjść do klubu, że kolacja we dwoje kończy się jedzeniem na zmianę i to w biegu ... i jak w tym wszystkim nie zwariować ?
Cóż - byłam na skraju obłędu ale wróciłam i mam nadzieję, że na stałe... Dziecko jest dzieckiem OBOJGA rodziców to komunał ale niestety większość kobiet o tym zapomina. Facet ląduje na kanapie, próby opieki nad potomkiem kończą się krzykiem: nie umiesz, źle,ja zrobie to lepiej i to jest początek końca.
Co mnie uratowało przed obłędem i pozwem rozwodowym ? cóż ... mój małzonek jest cierpliwy a ja jestem leniwa i wolę święty spokój i kanapę niż udawadnianie że jestem idealna w każdym calu. Owszem miałam wyrzuty sumienia ale szybko się z nich wyleczyłam :-D Jak mnie coś wkurzało to mówiłam od razu i m. tak samo się zachowywał wobec mnie. Jako matka wyrodna wyjechałam na 2 tygodnie odpocząć przed powrotem do pracy zostawiajac Młodego pod opieką męża i opiekunki, bo wiedziałam, że da radę.
Czy dziecko cementuje zwiazek ? NIE, bo nie jest cementem. Natomiast obnaża wszelkie braki w związku, nasze ukryte pragnienia i żale, wszelkie zaszłości.
 
dziecko nidgy nie scementuje zwiazku,jest bardzo dobrym sprawdzianem czy partnerrzy moga polegac na sobie i mimo braku czasu,sil i cierpliowosci itp dalej cieszyc sie soba i umacniac zwiazek
 
reklama
misia45 podoba mi się to określenie z cementem, b. trafne :tak: Ale moim zdaniem dziecko mimo wszystko zbliża, przynajmniej tak było i jest w moim przypadku. To prawda, że czasem z rozrzewnieniem wspominamy czasy sprzed bycia rodzicami, bo było super. Teraz jest też dobrze, tylko inaczej. Były momenty dołkowe, kiedy mała chorowała, ja czułam się jak część wyposażenia szpitalnego, bo spędziłam z nią tam sporo czasu. O bliskość małżeńską było wtedy ciężko, ale jakoś to przetrwaliśmy. Może to, że od samego początku bycia razem rozmawialiśmy ze sobą o wszystkim i przy problemach było tak samo. Wspólna wymiana myśli jest nieodzowna, moim zdaniem to klucz do zacieśniania więzi i właściwych relacji między sobą. :happy2:
 
Do góry