Mają, mają. Właściwie do wszystkiego muszą mieć instrukcję obsługi, choć twierdzą oczywiście, że świetnie sobie ze wszystkim radzą. Ja obudziłam się któregoś dnia z mega migreną i nie byłam w stanie wstać nawet z łóżka i wyszykować małej do przedszkola (mąż ją zawozi). I po prostu omal nie padłam ze śmiechu widząc po powrocie do domu jak jest ubrana
Miała na sobie spodnie i spódniczkę jednocześnie oraz bluzeczkę założoną tyłem na przód. Ale ważne, że była ubrana
A w zeszłym tyg. poprosiłam menia, żeby mi pomógł umyć okna. Najpierw zaczął od tych, które ja umyłam tydzień wcześniej, bo zapomniał o tym
Po czym, kiedy powiedziałam (co dla mnie było oczywiste), że futryny też, mocno się zdziwił. Nie stałam nad nim, żeby go nie denerwować. Ale oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie "sprawdziła". No i okazało, się, że parapety na zewnątrz są nie umyte; "bo nie mówiłam"
Ale tak poza tym, to nie narzekam, bo czasem sam z siebie stanie i pozmywa
Zawsze sobie powtarzam: "Szanuj męża swego, mogłaś mieć gorszego"