reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

dzidziusiowe boleści

CORSINI nasz matczyny instynkt zawsze podpowie że coś jest nie tak. I choć lekarze mówili przeczekać, rodzina mówiła że taki jego (Antosia) urok, dziadki podpowiadali butelkę, mąż prawie uwierzył, że synek czasem musi się wypłakać ja nie dałam za wygraną. Musiałam poznać przyczynę. Wiedziałam że coś mu dolega! Na szczęście udało się! Teraz można mu pomóc.
 
reklama
ciesze się razem z Tobą!:happy: ja czasami już świruje i brak mi słów do tych lekarzy:confused: przykład...byłam ze starszym synkiem 8 letnim bo dostał wysypki na policzku , na moje oko to jest alergiczne, mimo że wczesniej nie mial żadnych problemów z alergią:baffled: a pani doktor łaskawie nas opitolila i powiedziała ze wymyślamy i że je za dużo chipsów (ktorych nie je wcale)i tym sposobem musimy wszystkie testy robić prywatnie na własną ręke:sick: bo od niej to się niczego nie dowiemy:confused: i dzięki Bogu ze spotkalaś kogoś na poziomie bo niestety więcej jest rutyniarzy niż pediatrow z powołania:happy: ehh zmyykam spać;-) słodkich dziewczynki:happy:
 
A M K O

to naprawdę wbrew pozorom dobra wiadomość. Antoś nie mógłby sobie wymarzyć lepszej mamusi. Całe szczęście, że nie dałaś się w końcu "zbałamucić", nie każda mama byłaby taka wytrwała i niezachwiana w swoim przekonaniu. Gratuluję efektu Twoich starań i oczywiście mocno trzymam kciuki za zdrówko Antosia. Teraz już wiadomo co mu jest i jak to leczyc wiec będzie z górki. NIe mogę wyjść z podziwu dla Ciebie...:tak:

C O R S I N I
tacy są lekarze niestety:zawstydzona/y: Ja to się śmieję przez łzy że wszyscy rozsądni lekarze już wyjechali z tego kraju zarabiać pieniądze a w Polsce to zostali sami łapówkarze i konowały. Oczywiście zawsze gdzieś znajdzie się "dr Korczak" ale takiego to ze świecą szukać. Sama pracuję z lekarzami i widzę co się dzieje LEKARZ LEKARZOWI WSZYSTKO ZAŁATWI CHOĆBY SKAŁY SRAŁY ZNAJOMYM SWOIM TAK SAMO, a dla przeciętnego Kowalskiego już nie ma miejsc na NFZ na badania, wrrr nie cierpię swojej pracy i obłudnych lekarzy, którzy za banknot na sznurku i solidarność zawodową są w stanie robić świństwa, nie szanuję ich. A ile telefonów odebrałam już z tekstem: dzień dobry jestem lekarzem (albo z rodziny lekarskiej) czy sa miejsca na Fundusz - a po negatywnej odpowiedzi - to służba zdrowia nie jest u Was uprzywilejowana?! Oczywiście gdyby przyszła ta osoba do gabinetu do któregoś z lekarzy to na głowie by stawał, żeby mu liznąć tyłek i coś znaleźć bo nie wiadomo kiedy on będzie w potrzebie. No i najlepsze... jak miałam rodzić to u mnie w pracy było tak - ale pani Kasiu pani coś musi dać lekarzowi w szpitalu, żeby zajęli się jak należy, no nie ma wyjscia bo będzie pani miała przerąbane, no coś trzeba dać, albo niech się pani powoła na mojego kolegę *******( i tu nazwisko lekarza), który pracuje w tym szpitalu:szok: - póżniej, gdy byłam już na zwolnieniu w ostatnich dniach przed porodem to zachodziły w głowę co to ze mną będzie jak nie dam. Porażka... No i cóż, nikomu nie dałam złamanego grosza, na nikogo się nie powoływałam, a byłam traktowana bardzo dobrze, lekarzowi nie płaciłam a był przy mnie cały czas na sali porodowej, taki personel jaki jest w szpitalu MSWiA w Krakowie gdzie urodził się Adaś jest rzadko spotykany, za życzliwość nie trzeba tam płacić. Jedyne co ode mnie dostali to ogromny bukiet słoneczników przy wypisie do domu za to, że są właśnie tacy a nie inni:tak:
 
K@siu pięknie to napisałaś,nic dodać nic ująć:sick: strasznie to smutne że taka jest prawda:confused: ja osobiście też nigdy nic nie dałam...ale i czasami odczułam;-) tylko mnie zawsze najbardziej smuci to wtedy kiedy jestem sama..samiusieńka z trójką maluchów i wiem że żaden konował na miejscu mi nie pomoże:baffled: trudno mi to opisać a i wątek nie ten... i marudzić nie lubie:-D instynkt instynktem...ale jak nie ma tu takiego"Korczaka" to z cała ferajną na końcu polski nie dam rady szukać...a szkoda:nerd: K@sieńko buziaczki wielkie dla Ciebie:happy:
 
Krecik ma rację,Kasiek jak napisze,to wstyd nie przyznac racji i sie z nią nie zgodzić;-) ale tak serio Kasiu,to masz zupełną rację,konowały są na każdym kroku,sama ostatnio natknęłam sie na taka pania doktor która przepisała synkowi kropelki do oczu na alergię na 2 miesiące,chociaz alergii Oliwier nie ma i do tego sa one zalecane od 3 roku zycia,nie wczesniej!:szok: :tak: Szkoda słów,normalnie ręce opadają...Corsini,tak pozytywnej i optymistycznej osoby jak ty,to nie spotakałam dawno,to sie czuje po twoich wypowiedziach,poza tym jestes doświadczona mamusią i chyba nic cie nie zdziwi ani nie zaskoczy;-) fajnie,że jestescie dziewczyny!:tak:
 
No i najlepsze... jak miałam rodzić to u mnie w pracy było tak - ale pani Kasiu pani coś musi dać lekarzowi w szpitalu, żeby zajęli się jak należy, no nie ma wyjscia bo będzie pani miała przerąbane, no coś trzeba dać, albo niech się pani powoła na mojego kolegę *******( i tu nazwisko lekarza), który pracuje w tym szpitalu:szok: - póżniej, gdy byłam już na zwolnieniu w ostatnich dniach przed porodem to zachodziły w głowę co to ze mną będzie jak nie dam.

Znany temat niestety tej polskiej sluzby zdrowia. Niestety wydaje mi sie ze te nawyki sa trudne do wyplenienia i przetrwaja przynajmniej jeszcze jedno pokolenie lekarzy...Ja przynajmniej mialam ten komfort ze nie musialam bac sie ze jak nie zaplace to sie mna nie zajma. A jak sie zdziwilam jak pan Profesor (szef calej kliniki) po tym jak wyslalam mu kartke ze zdjeciem Julki (robil cesarke) i podziekowaniami za opieke OSOBISCIE I ODRECZNIE napisal do nas list dziekujac za kartke i mile slowa dla personelu oraz zyczac wszystkiego najlepszego:szok: :szok:
 
No niestety ale dużą (jeśli nie całą) winę ponoszą za to pacjenci, sami na siebie bata ukręcili. Na ginekologii lezałam z taką jedną co opowiadała, że chodzi do lekarza do przychodni ale no jak tu nie dać, ze 20 zł chociaż ale "wypada" dać:szok: no cóż temat rzeka... ale nie ten wątek. W ogóle to szkoda sobie ciśnienie podnosić:wściekła/y:
 
KASIEK trochę jest w tym prawdy, że pacjenci sami bata na siebie ukręcili. Pewnie miałaś bezpośredni kontakt z ludźmi więc sama wiesz jacy potrafią być nastawieni negatywnie, bo im się przecież należy! Większość przyjmuje od razu pozycję roszczeniową i nieraz ciężko się z nimi dogadać.
A moim zdaniem to po prostu cała nasza służba zdrowia jest chora, cały system. Trzebaby tu wszystko od podstaw zmienić, może prawdziwi lekarze nie uciekaliby z kraju, konowały nie miałyby pracy, bo nikt by do nich nie chodził. A i pacjent byłby zadowolony z pomocnego lekarza.
 
reklama
Oj ale miałam czytania i co ja mogę dopisać skoro tyle mądrych słów napisałyście .Amko współczuje ,tyle przeszliście ale dobrze że wszystko dobrze się skończyło
A co do dawania w łapę ja zawsze byłam przeciw i nigdy nikomu nic nie dałam ,rodziłam jak K@siek w MSWIA i potwierdzam super opiekę i nie oczekiwali na żadne "prezenty".
OLEŃKO ja zawsze mówiłam że CORSINI to super.super kobietka
 
Do góry