reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Dwunastotygodniowe dziecko nie chcę jeść

No u nas jest dokładnie to samo jadła ładnie chętnie a teraz to masakra. Chociaż jak u nas się córka czymś hmmm jakby zainteresuje to nawet zje. Ona pokazuje głód, ale problemem jest to ze ciagle się wierci przez co łyka powietrze i trzeba odbijać często. Odbijam tyle ile potrzebuje , ale kiedy przy odbiciu podchodzi jej mleko nieco do gardła to zaczynaja się schody wiec widzę ze ja to po prostu piecze. Zdarza jej się ulać chociaż minimalne ilości to są i nie zawsze, ale gdy No dostanie coś z jedzonka No. Warzywa i jen się uleje to tym jedzonkiem ciut tez. Wiec ja choruje na refluks od zawsze pierwsza córka chlustala wręcz karmiłam ja tylko na śpiocha co przyniosło opłakane skutki dlatego teraz tego nie robię. Czekam aż się córka wyśpi będzie w nastroju i wtedy jemy, karmienie na śpiąco to zaburzenie karmienia wtedy dziecko nie wie ze je i uczucie głodu między mózgiem a brzuchem jest całkowicie zaburzone. Ja wiem ze to czasem niewykonalne, ale nie wolno tak karmić. Naprawdę doświadczyłam tego i to bardzo bardzo niedobre. Córka je długo ma więcej przerw , ale No nie pozwalam jej jeść na śpiąco. Modlę się żeby posiłki stałe jadła chętnie chociaż a psuły je nie zmuszam pozwalam się bawić jedzeniem dotykać próbować bądź nie łyżeczka tez daje tylko wtedy kiedy chce zero ciśnień, nie chce jej do tego zrażać.
Wiem ,ze nie powinien jeść na śpiocha ale jak nie śpi to nie weźmie nawet smoka do buzi. Jest płacz, kręcenie się i prężenie. Mały je co 4 h wiec tez nie jakoś szczególnie często. Był okres ,ze bardzo wymiotował po jedzeniu i gastrolog stwierdził refluks i przyczynę niechęci do jedzenia. Od dłuższego czasu mały nie wymiotuje ale chec do jedzenia mu nie wróciła. Zaczęliśmy rozszerzać dietę, jak na razie średnio chętnie je z łyżeczki ale mam nadzieje ,ze w końcu zacznie bo to dopiero początki. Niestety od jakiegoś czasu tez bardzo się ślini i lekarz stwierdził,ze dziąsła przygotowują się do zębów dlatego wszystko wykłada do buzi i jakby „trze” o te dziąsła. Od lekarza usłyszałam ,ze to wcześniak i dlatego mogą występować problemy z jedzeniem :/ mały urodził się w 35 tc z całkiem niezła waga bo 2780 . Początkowo trudno było go dobudzić do jedzenia i tez jadł tylko na śpiocha. Później sytuacja się unormowała i nadal jadł długo ale z otwartymi oczami a potem znowu wróciło to samo:/ już nie wiem co mam robić :/
 
reklama
Mój synek za kilka dni kończy 5mcy. Niestety u nas od jakoś 3 miesięcy karmienie go to dramat. Zawsze był problem i zjadał mało ale teraz to po prostu jest katorga. Niestety karmimy go tylko na śpiocha bo inaczej nie ma możliwości żeby włożyć mu smoczek do buzi( i tak potrzebuje kilku podejść żeby zacząć jeść). Karmienie trwa 30-40 minut i potrafi zjeść zarówno 140-150 jak i 90. Kiedys jadl z otwartymi oczami i nagle przestał. Na wadze tez przybierał bardzo ładnie do pewnego czasu. Teraz przybiera ale bardzo słabo i przeważnie poniżej normy. Jeżeli chodzi o badania wszystko jest w porządku, odwiedziliśmy wielu pediatrów, gastrologa itp. Usłyszałam jedynie,ze „ten typ tak ma”. Jestem załamana bo tak nie da się funkcjonować a lekarze podchodzą do tego w olewających sposób. Czy któraś z Was była w podobnej sytuacji ? Chodzi mi o to ,ze ten problem tak długo trwał.
Dodam jeszcze ze oczywiście córka jadła tak przez jakies dwa tygodnie może nie po uśpieniu,ale na zasadzie dostawała butelkę i w połowie przy niej zasypiała. Terapeuta karmienia wytłumaczyła mi, że to jej taki rytuał wyciszenia lub ucieczki przed tym co sprawie jej dyskomfort, ale to nie jest dobre dla jej mózgu i rozwoju. Dziecko musi jeść świadomie. Możliwe ze teraz córkę drażni jedzenie na żywo bo trwało to krótko, ale musiało być bardzo wygodne dla niej. Nie mniej ja biorę leki bo atmosfera i kwestie psychologiczne to pewnie więcej niż połowa tego sukcesu. Nerwy i stres absolutnie tu nie pomogą wręcz tylko nasilają niechęć malucha bo on wie ze teraz dzieje ssie coś niedobrego skoro mama jest zdenerwowana. Oszukiwanie wymuszonym uśmiechem tez guzik dawało wiec ja poszłam po farmakologię żeby nie zniszczyć życia sobie i dziecku. Oby pomógł czas, ar miło się wygadać. I to co zauważyłam to faktycznie po wypróżnieniu córka je chętniej i spokojniej.
 
Wiem ,ze nie powinien jeść na śpiocha ale jak nie śpi to nie weźmie nawet smoka do buzi. Jest płacz, kręcenie się i prężenie. Mały je co 4 h wiec tez nie jakoś szczególnie często. Był okres ,ze bardzo wymiotował po jedzeniu i gastrolog stwierdził refluks i przyczynę niechęci do jedzenia. Od dłuższego czasu mały nie wymiotuje ale chec do jedzenia mu nie wróciła. Zaczęliśmy rozszerzać dietę, jak na razie średnio chętnie je z łyżeczki ale mam nadzieje ,ze w końcu zacznie bo to dopiero początki. Niestety od jakiegoś czasu tez bardzo się ślini i lekarz stwierdził,ze dziąsła przygotowują się do zębów dlatego wszystko wykłada do buzi i jakby „trze” o te dziąsła. Od lekarza usłyszałam ,ze to wcześniak i dlatego mogą występować problemy z jedzeniem :/ mały urodził się w 35 tc z całkiem niezła waga bo 2780 . Początkowo trudno było go dobudzić do jedzenia i tez jadł tylko na śpiocha. Później sytuacja się unormowała i nadal jadł długo ale z otwartymi oczami a potem znowu wróciło to samo:/ już nie wiem co mam robić :/
Doskonale cię rozumiem. U nas tez lekarze mówią ze to ząbki, ale moim zdaniem to byłby problem chwilowy były by jakieś dni poprawy, a tu ciągiem tak jest. Moja córka tez je co 3,5 godziny nie częściej. Ja myśle ze to może być wina refluksu dzisiaj mam konsultacje z gastrologię innym zobaczymy co powie. Serce mi pęka jak wokół dzieci aż trzęsą się na jedzenie a u nas niby chęci są a blokada tez jest. Powiem ci ze jak ja przestawialam córkę z jedzenia na wpół śpiąco to tez lekko nie było w ciągu doby pierwsze dni Piła po jakieś 300 ml mleka byłam przerażona ze się odwodni w upały.
 
Dodam jeszcze ze oczywiście córka jadła tak przez jakies dwa tygodnie może nie po uśpieniu,ale na zasadzie dostawała butelkę i w połowie przy niej zasypiała. Terapeuta karmienia wytłumaczyła mi, że to jej taki rytuał wyciszenia lub ucieczki przed tym co sprawie jej dyskomfort, ale to nie jest dobre dla jej mózgu i rozwoju. Dziecko musi jeść świadomie. Możliwe ze teraz córkę drażni jedzenie na żywo bo trwało to krótko, ale musiało być bardzo wygodne dla niej. Nie mniej ja biorę leki bo atmosfera i kwestie psychologiczne to pewnie więcej niż połowa tego sukcesu. Nerwy i stres absolutnie tu nie pomogą wręcz tylko nasilają niechęć malucha bo on wie ze teraz dzieje ssie coś niedobrego skoro mama jest zdenerwowana. Oszukiwanie wymuszonym uśmiechem tez guzik dawało wiec ja poszłam po farmakologię żeby nie zniszczyć życia sobie i dziecku. Oby pomógł czas, ar miło się wygadać. I to co zauważyłam to faktycznie po wypróżnieniu córka je chętniej i spokojniej.
Ja akurat od neurologopedy usłyszałam ,ze mały je na śpiąco bo czuje się bezpieczny. Wiem,ze to bardzo złe ale próbowałam już wiele razy zeby jadl świadomie niestety bezskutecznie. U mnie leki niestety średnio działają, czuje się po nich fatalnie dlatego przestałam brac i dlatego każdy dzień to katorga .
 
Ja akurat od neurologopedy usłyszałam ,ze mały je na śpiąco bo czuje się bezpieczny. Wiem,ze to bardzo złe ale próbowałam już wiele razy zeby jadl świadomie niestety bezskutecznie. U mnie leki niestety średnio działają, czuje się po nich fatalnie dlatego przestałam brac i dlatego każdy dzień to katorga .
 
Czyje dokładnie to damo co Ty. Inne dzieci się domagają jedzenia, jak widzę dziecko , które ładnie siedzi bądź leży na kolanach i je to aż mi się chce płakać z tego wszystkiego. Doskonale Cię rozumiem chociaż nawet teraz mój mały nie zjada więcej niż koło 700 ml na dobę i to jak ma dobry dzień . Oczywiście usłyszałam tez ,ze je ile potrzebuje. Co do gastrologa to zalecił mi podawanie syropu i to po jedzeniu, próbowałam wiele razy ale nie chcial otworzyć nawet buzi . Jak już mi się udało kilka razy to za każdym razem zwymiotowal wiec sobie podarowalam. Co do kwestii zębów to tak jak mówisz problem byłby chwilowy a nie trwal już tak długo ;/
 
No tak dokładnie ale to jednocześnie forma ucieczki swego rodzaju. Nie mniej to zaburzenie i błędne koło. Okropne jest to ze musimy tego doświadczać nim zdecydowałam się na kolejna ciąże minęło prawie 9 lat bo miałam w głowie obraz pierwszych doświadczeń. Każdy pocieszam ze będzie lepiej bo to zupełnie inna ciaza, a dzieci tez sobie nie równe. No cóż jednak nie wszystko jest tak bym sobie wymarzyła. Jeśli wyklucza wszystkie opcje pozostanie czekać biorę pod uwagę również to, ze tak musi być i znowu muszę przetrwać dlatego mam leki bo to tez chwile jednak będzie trwało. Jakkolwiek to brzmi cieszę się ze nie jestem sama.
 
No tak dokładnie ale to jednocześnie forma ucieczki swego rodzaju. Nie mniej to zaburzenie i błędne koło. Okropne jest to ze musimy tego doświadczać nim zdecydowałam się na kolejna ciąże minęło prawie 9 lat bo miałam w głowie obraz pierwszych doświadczeń. Każdy pocieszam ze będzie lepiej bo to zupełnie inna ciaza, a dzieci tez sobie nie równe. No cóż jednak nie wszystko jest tak bym sobie wymarzyła. Jeśli wyklucza wszystkie opcje pozostanie czekać biorę pod uwagę również to, ze tak musi być i znowu muszę przetrwać dlatego mam leki bo to tez chwile jednak będzie trwało. Jakkolwiek to brzmi cieszę się ze nie jestem sama.
U mnie to akurat pierwsza ciąża i zapewne ostatnia. Przez 8mcy leżałam w łóżku i ledwo ja donosiłam. Począwszy od wielkich krwiaków w macicy a kończąc na skurczach, które zaczęły się w 26 tc. Nie mogłam się nawet podnieść z łóżka, brzuch miałam twardy jak skala aż płakałam z bólu. Myślałam ,ze najgorsze już za mną dopóki nie zaczęły się problemy z karmieniem. Nie mówiąc już o innych bo mały boryka się z innymi problemami na szczęście niegroźnymi ale tak jak mówisz nie wszystko jest tak jak sobie to wymarzyłyśmy.
 
No tak dokładnie ale to jednocześnie forma ucieczki swego rodzaju. Nie mniej to zaburzenie i błędne koło. Okropne jest to ze musimy tego doświadczać nim zdecydowałam się na kolejna ciąże minęło prawie 9 lat bo miałam w głowie obraz pierwszych doświadczeń. Każdy pocieszam ze będzie lepiej bo to zupełnie inna ciaza, a dzieci tez sobie nie równe. No cóż jednak nie wszystko jest tak bym sobie wymarzyła. Jeśli wyklucza wszystkie opcje pozostanie czekać biorę pod uwagę również to, ze tak musi być i znowu muszę przetrwać dlatego mam leki bo to tez chwile jednak będzie trwało. Jakkolwiek to brzmi cieszę się ze nie jestem sama
U mnie to akurat pierwsza ciąża i zapewne ostatnia. Przez 8mcy leżałam w łóżku i ledwo ja donosiłam. Począwszy od wielkich krwiaków w macicy a kończąc na skurczach, które zaczęły się w 26 tc. Nie mogłam się nawet podnieść z łóżka, brzuch miałam twardy jak skala aż płakałam z bólu. Myślałam ,ze najgorsze już za mną dopóki nie zaczęły się problemy z karmieniem. Nie mówiąc już o innych bo mały boryka się z innymi problemami na szczęście niegroźnymi ale tak jak mówisz nie wszystko jest tak jak sobie to wymarzyłyśmy.
ja pierwsza ciąże tez przeleżałam pessar skurcze tona leków urodziłam w 35 tc córka nauczyła się jeść w wieku prawie dwóch lat. Przez karmienie na śpiocha. Druga tez lekka nie była skurcze cukrzyca zastrzyki p. Zakrzepowe długa długa historia ale donoszona urodzona przez cc. Rehabilituje napięcie w obręczy barkowej ale mamy wyrównane teraz tylko jakby pod opieki fizjo. Córka jest bardzo radosna wszystkie wyniki ma super, co mnie cieszy, ale dla mnie to jedzenie to po prostu wyznacznik tego macierzyństwa i drugi raz ponoszę taka porażkę. Syn mojego brata jest jak studnia bez dna u nas takie historie :( nikt nie rozumie bo nie miał takiego problemu wiec otoczenie zero empatii, a córki nie chce karmić NIKt każdy się boi do takiego dziecka podejść
 
reklama
No tak dokładnie ale to jednocześnie forma ucieczki swego rodzaju. Nie mniej to zaburzenie i błędne koło. Okropne jest to ze musimy tego doświadczać nim zdecydowałam się na kolejna ciąże minęło prawie 9 lat bo miałam w głowie obraz pierwszych doświadczeń. Każdy pocieszam ze będzie lepiej bo to zupełnie inna ciaza, a dzieci tez sobie nie równe. No cóż jednak nie wszystko jest tak bym sobie wymarzyła. Jeśli wyklucza wszystkie opcje pozostanie czekać biorę pod uwagę również to, ze tak musi być i znowu muszę przetrwać dlatego mam leki bo to tez chwile jednak będzie trwało. Jakkolwiek to brzmi cieszę się ze nie jestem sama

ja pierwsza ciąże tez przeleżałam pessar skurcze tona leków urodziłam w 35 tc córka nauczyła się jeść w wieku prawie dwóch lat. Przez karmienie na śpiocha. Druga tez lekka nie była skurcze cukrzyca zastrzyki p. Zakrzepowe długa długa historia ale donoszona urodzona przez cc. Rehabilituje napięcie w obręczy barkowej ale mamy wyrównane teraz tylko jakby pod opieki fizjo. Córka jest bardzo radosna wszystkie wyniki ma super, co mnie cieszy, ale dla mnie to jedzenie to po prostu wyznacznik tego macierzyństwa i drugi raz ponoszę taka porażkę. Syn mojego brata jest jak studnia bez dna u nas takie historie :( nikt nie rozumie bo nie miał takiego problemu wiec otoczenie zero empatii, a córki nie chce karmić NIKt każdy się boi do takiego dziecka podejść
My tez walczymy z napięciem w obrębie obręczy i dodatkowo obniżonym jeżeli chodzi o główkę i mały urodził się z wada stopki. Mój synek tez jest radosny, śmieje się , gaworzy ,bawi wiec jak komuś mówię,ze mamy taki problem to patrzy na mnie jak na wariatkę i mowi ,ze to kiedyś minie ale niestety nie mija. Ostatnio miał delikatne przebłyski,ze jadł patrząc na mnie ale dosłownie kilka razy i zjadł max60 ml.
 
Do góry