reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

dwuletnie dziewczynki.... :)

A gdzie mamusie i ich córusie???

U nas spacer to raczej spokój. Po zbuntowanym jeszcze nie dwulatku mam trochę spokoju.
Jak trzeba to daje rączkę i słucha. Ale są momenty, że zew natury buntowniczej się odzywa i nawet smycz jej nie zatrzyma ;D ;D ;D

Mamusia, moja Gabcia ma młodszego brata. I jest dla niego kochana. Jak tylko się pojawił w domku była bardzo pomocna, wynosiła pampki i ciuszki do prania, wkładała smoka do buzi, całowała, tuliła.
Teraz malucha swojego też kocha. Zawsze o nim pamięta. Jak mówię, że idziemy np. na dwór to ona mówi :Kukasz też?
Ale pampków już nie wynosi i jest "blleeeeeeee", ale za to jak młody uleje to pędzi po tetrę i mu buzię wyciera.
Ostatnio nawet dzieliła się z nim lizakiem...
I jak tzreba to go trzepnie, pocałuje, przytuli...
Jak narazie jest fajnie...

Qrczę, wiecie co. Moja Gaba ma stracha przed siadaniem na ubikację. Albo jej nocnik albo pampek.
Do tej pory mogliśmy jeździć bez jej nocnika, wołała, ze chce siku i załatwiała się ładnie a teraz woli w pampka narobić albo nie wysiusia się wcale tylko trzyma.
Nawet w domu mam nakładkę na którą chętnie siadała a teraz nieeeeeeeeeeee i płacz.
Tak się z mężem zastanawialiśmy co się mogło stać.
Czy u Was też był albo jest taki problem??
 
reklama
No nareszcie przeczytałam do końca, kurcze, więcej nie można było nasmarować??? :p

Cześć Dziewczyny Duże i Małe,

Najpierw się wytłumaczę: byłam z dziewczynami u moich rodziców. Pojechałyśmy na 3 dni, a zostałyśmy tydzień, bo się okazało następnego dnia po wyjeździe, ze Olka ma obustronne zapalenie płuc i przymus leżenia w łóżku, pod groźbą zastrzyków. Następnego dnia dołaczyła do niej Zuzia, ale tylko z przeziębieniem. Postanowiłam zostać u mamy, bo we dwie jakoś dałyśmy sobie radę z utrzymanie małych potworów w łóżku. Jedna czytała i donosiła zabawki, druga gotowala, sprzątała itp. Inaczej chyba zaczęłabym się jąkać. Jeszcze do niedzieli będziemy na antybiotykach, a jeśli Ola będzie kasłała, to nawet do środy. Już jest z nimi lepiej, duuużo lepiej, jesteśmy w domu.

Przez tydzień naszej nieobecności dziewczyny tak się stęskniły za tatusiem i za domem, że już od poniedziałku chciiały do "nasich uzieciek, nasich malutkich abawek" i wogóle do wszystkiego. Czy Wasze dziewczyny też tak bardzo tęsknią przy rozstaniach.

Słowiczku, zakładam dziewczyom pieluchy do spania i na spacery. One czasami w nocy się budzą z krzykiem, ze chcą siku i często zdarza się tak, ze faktycznie mają jeszcze sucho. Jak mam lepszy dzień, to staram się je posadzić na nocnikach tak gdzieś po godzinie spania, nie budzę ich, tylko po prostu rozbieram i sadzam na nocnik.
Co do gadania, to u mnie odmiana jest różna, czasem tak dobra, że aż mnie zaskakują, czasem tak komiczna np. Ola ostatnio stwierdziła, że ja jestm Basią, ona Ołom, a dziadziuś? pytam, a ona na to: Dalekiem (Darkiem). Podobno bliźnięta zaczynają mówić późno, niestety o swich tego powiedzić nie mogę, bo pierwsze pytanie padło jak mialy ok. roku i brziało "To to to?" potem ewoluowało w "To to je?". Może nie gadaja tak rewelacyjnie jak Zuzie Katki i Renee, ale mówią całkiem fajnie i co raz więcej. Zauważyłam, że bardzo dużo daje czytanie im wierszyków i bajek, ale tak, zeby to one mogły dopowidadać końcówki wersów, czy co drugie słowo. Ich pamięć po prostu mnie powala na kolana.

Jeśli chodzi o zabawy czymkolwiek, to u nas furorę robią pudełka kartonowe, które są wszystkim: samochodem, statkiem, domkiem, łóżkiem i wszystkim co im tylko przyjdzie do głowy. Bardzo lubię jak dziewczyny bawią się wymyślonymi przedmiotami lub "istotkami". Czasem bawią się udając mamy i mają malutkie dzidzie, takie calineczki, które nosi sie na jednej dłoni. Przychodzą i pokazują mi, jaka ta dzidzia jest mała i jaka biedna, a jak płacze (a tam tak na prawdę nic nie ma).

Katka, u mnie w domu też jest ostatnio Zuzia-mamusia, której wszystko wolno, która wtrąca się do wszystkiego, i która koniecznie chce pomagać.

Spacery u nas od jakiegoś czasu wygladają już jako tako. Był taki etap, np. rok temu wiosną, dziewczyny miały trochę ponad 1,5 roku i ja czasem zabierałam je bez wózka i jechałam do rodziców. W Warszawie musiałam dostać się na przystanek, a z niego autobusem podmiejskim do rodziców. Najgorszy był czas oczekiwania na autobus czy tramwaj. Bo jeszcze iść to jakoś szły, ale podczas czekania się nudziły i koniecznie chciały wpaść pod samochód albo się zgubić. Makabra. Jakoś na jesieni zaczęły być mocno przeciwne zabieraniu wózka na spacer i od tamtej pory wędrują tak w miarę grzecznie, czasem za rączkę, czasem same. Niestety jest to mocno uciążliwe, bo chcą wszędzie zajrzeć, wszystko pomacać, pokręcić się dookoła słupa itd. ale było gorzej. Nie narzekam.

Sprzątanie po zabawie, to całkiem oddzielny rodział i w zasadzie nie widzę potrzeby umieszczania go w tym wątku, bo moich dzieci w zasadzie nie dotyczy. Czasem im się darzay, że wrzucą kilka klocków czy misie do pojemnika na zabawki, a tak to podczas mojego u nich sprzątania, wyciagają wszystko i koniecznie chcą się bawić. Za to bardzo chętnie pomagaja w sprzątaniu w kuchni czy w łazience.

Czytam ostatnio poradnik dla rodziców "Spokojnie, to tylko życie". Dość symatycznie napisana książka. Jest tam m.in. rodział o nocnych płaczach i stratach. Autorki proponują nie mówić do dziecka, ani nie krzyczeć, tylko spokojnie przytulić i jeśli jest to lęk przed potworem z szafy, to pokazać dziecku, że np. miś jest silny i odważny, i na pewno dziecko obroni. No, a jeśli chodzi o to pomaganie, to kochane mamy, powinnyśmy uzbroić się w cierpliwość i dzielnie znosić tą "pomoc", bo to zaprocentuje i dziecko, któremu teraz pozwalamy spróbować i wykazać się, a przy tym nie krytykujemy na każdym kroku, będzie kiedys w przyszłości bardziej skore do pomocy.

To by chyba było na tyle, odbiłam sobie na was to pisanie. Do pogadania i zobaczenia.
 
Hej, Mamusie :)

ja z wrzesniowek, ale Was podgladam :) a to przez Busie_m ;D ;D
nie mam za bardzo o czym pisac, bo mojemu Szczesciu jeszcze poltora roku do dwulatkow brakuje, ale...
mam nadzieje, ze sie nie pogniewacie...

pozdrawiam ;)

ps
busia_m duze buzie i moze w koncu oczyscisz swoja skrzynke, zebym mogla od nowa Ci ja zapelnic ;)
 
już ją oczyściłam, więc możesz słać, liścik wyślę Ci przy okazji, bo jakoś nie miałam się dziś jak zebrać, te Panie tutaj tak mnie zawaliły, że czytałam cały rane, a i na bliźniakach, też nie mają listości. Buziaczki dla Skarba
 
Witam kobietki!

Ale mnie tu dlugo nie bylo...Bylam zajeta zwalczaniem uporu u mojej corki :)Kiedy to w koncu minie?Ech!Jakos trzeba przezyc.Moje dziecko dzis mi powiedzialo:"Mamunia gada glupoty" i pewnie tak jest,hi hi hi

busia_m wspolczuje napadu chorobska u dziewczynek.Mam nadzieje,ze sie juz dobrze czuja.
A co do rozstan to ja moglabym napisac ksiazke.My w gruncie rzeczy mamy dwa domy.No i chcac nie chcac caly czas kogos i cos w ktoryms domu zostawiamy.W Polsce babcie i dziadkow,ukochanego Krzysia(brat cioteczny Zuzi) i innych.Wyjezdzajac do Polski zostawiamy tu osoby do ktorych Zuzia jest takze bardzo przywiazana.Zauwazylam,ze im jest starsza tym trudniej znosi rozstania i widac,ze teskni.

Jesli chodzi o mowienie,to Zuzia mowi ladnie i dosyc wyraznie.Czasami zdarza sie jej wymyslic cos fajnego.Dzis rano lezelismy sobie w trojke w lozku i Zuzia powiedziala,ze jestesmy "Rodzinkiem",oczywiscie chodzilo o rodzinke.Zuzia potrafi cale dnie gadac,podobno ma to po mnie i mojej mamie :).
Bardzo duzo jej czytam wierszy.Zapamietuje cale zwrotki i potem sobie je sama powtarza "pod nosem".Zaobserwowalam,ze czesto tez sobie opowiada przed zasnieciem co robila w ciagu dnia.Mowi sama do siebie i nagle zasypia.Niestety noce nadal mamy ciezkie :(

Pozdrawiam Was serdecznie.Piszcie,piszcie,bo sie fajnie czyta :)
 
elo elo
nie bylo mnie jakis czas,gdyz komp nam siadl. :(
Witam nowe dziewczyny :)
Busia - zycze zdrowka dziewczynkom ,no i Wam - rodzicom,nie podlapcie niczego.
Renee - tylko spokoj nas uratuje i opanowanie ..heheh U mnie <odpukac> jest spokoj,oczywiscie zdarzaja sie pojedyncze wyskoki,ale nie jesz najgorzej.
Co do mowy,Zuzia wg mnie mowi ladnie,choc mamy kolege - starszego od Zuzi o miesiac,ktory mowi tak wyraznie jak stary.Czasem mala smiesznie odmienia,albo przekreca jakes slowo.Teraz juz mowi normalnie,ale do nie dawna mowila na ogon - dondon ;D uwielbialam to slowo.Teraz najsmieszniejsez jest to gdy Zuzia chce cos zakazac albo czemus zaprzeczyc.Zdanie normalnie wypowiedziane brzmialoby ,,Tato,nie spij", w ustach Zuzi brzmi ,,Tata,spi nie" Zawsze ,,nie" wsytepuje na koncu.Mala rowniez prowadzi dlugie monologii,na rozne tematy hehhe ;) no moze o polityce nie mowi ;)

Dzisiaj zmykam,musze nadrobic zaleglosci.Wy piszcie,czytac lubie.Odezwe sie na pewno.

Papatki


 
Najłatwiej jest napisać "piszcie, bo lubię czytać". Każdy lubi, ale coś wyprodukować to już nie łaska.

Dobra poświęcę się dla Was. Już raz to zrobilam, ale coś mi się net zawiesił i całe moje wypociny przepadły. Jeśli chodzi o sprzęt, Katka, to jest to potwornie uciążliwa sprawa. Nam się walił z powodu wirusów w grudniu, ponad dwa tygodnie z nim walczyliśmy. W końcu kolega-informatyk zainstalował tyle programów antywirusowych, że nawet pchełka się nie prześlizgnie.

Jakiś czas temu Oleńka siedziala na pufie z paskiem w ręku i łapała ryby. Ponieważ tatuś gnił jeszcze w wyrku, zaproponowałam córci, zeby go złapala, bo to przecież taki wielki sum. Tak im się to nazwanie spodobało, że teraz jak tatuś zadzwoni domofonem, to one z okrzykami "sium idzie" biegną do przedpokoju. Wogóle mają kilka takich rytuałów z tatusiem. Rano, gdy Piotrek wychodzi do pracy, to obie idą z nim do przedpokoju, przytulają się i dają po całusku, a potem jeszcze stoją na klatce, machają i wołąją "pa pa". Jeśli z jakiegokolwiek powodu, któraś pominie rytuał pożegnania, to awantura jest piekielna.
Całuski na dobranoc są mniej konsekwentnie przestrzegane, ale wycieczka w piżamkach wędruje do tatusia, daje całuska, mówi "Banoć" (dobranoc) i dopiero wtedy wracają do siebie do pokoju.

To byłoby na tyle, bo już jest bardzo późno i padam na twarz. Poprzednią noc miałam gorszą, bo najpierw do 2 w nocy siedzieli znajomi, potem do 3... , a potem obudziła się Zuzka i zasypiała przez następną godzinę. Uparłam się, że nie pozwolę jej przyjść do nas, więc siedziałam u nich na podłodze, nie przytulałam jej, ale uspokajałam i tłumaczyłam, że to jest jej łóżeczko, tutaj powinna spać i takie tam. W sumie spałam pewnie 5 godzin. Padam. Zastanawiam się czasem jak ja przeżyłam te nocne karmienia dwa lata temu?
 
reklama
No dobra...wyprodukuje cos dla Was... :)

Moze tez napisze o tatusiowych rytualach.U nas jest czule zegnanie przed snem i niezmienne slowa:Spij slodko moj skarbie,do jutra (po niemiecku :)),a potem jeszcze buziaki.
Moj maz kapie Zuzie.Podczas kapieli maja swoje piosenki,np.do mycia zebow spiewaja:"Szczotka,pasta...",do wyciagania z wanny i ubierania szlafroka(ktory ma krolicze uszy),spiewaja piosenke o krolikach.Podczas wieczornej toalety bawia sie w masazyste i Zuzia zawsze mowi,ze zyczy sobie masaz balsamem.Maja tez swoje "dzikie" zabawy,np.podciaganie Zuzi do gory na patyku,chodzenie po suficie,zabawa w schody(czyli chodzenie po zwinietym materacu) itp.
Tradycja jest juz wspolne "kucharzenie".Robia super salatke,Zuzia pomaga troszke przeszkadzajac,ale sprawia jej to wiele radosci.

To na tyle,bo ktos juz medzi,ze chce ogladac "Teletubisie" ;D
Pozdrawiam.
 
Do góry