Ja mam pewność, że jest coś po śmierci. Ludzie też dużo sobie wkręcają i byle pierdole czy cień przypisują, że to znaki... ALE
Mam znajomego, ktorego odwiedzają osoby zmarle, tragicznie, samobójcy. Pomaga im przejść na drugą stronę. Byłam sceptyczna, ale kiedy on myślał, że zwariował i nie reagował, doświadczyła tego jego żona. Teraz zawsze są mszę za tą osobę, czasem kilka razy. Jedna kobieta, ta która też dała o sobie znać żonie, była ubrana tak jak ludzie wcześniej, powiedziała mu tylko imię. On rozmawiał z ludźmi, ksiedzem, okazało sie, że była taka kobieta, utopiła się w rzece właśnie tak samo ubrana x lat temu, cała wieś ja znała (on przyjezdny). Niestety z tego co mówił, nie zawsze odwiedzają go dobre dusze, zle są bardzo agresywne i wzbudzają lęk. Mówił, że zwierzęta i dzieci widzą. (Zresztą znam i takie historie gdzie dziecko opowiadało o dziadku, który umarł zaraz po jego porodzie).
Przy mnie też zmarła kobieta z którą mieszkaliśmy. Najgorzej przeraziło mnie Tzw ostatnie tchnienie. :/ jej mąż zmarł później i długo był w naszym domu, nie zwracaliśmy na to dużej uwagi, bo się nie baliśmy.
Później zmarł mój Tata, po długiej reanimacji mojej mamy ;( wbiegła do pokoju, bo usłyszała właśnie ten dźwięk, ten ostatni dech, już nie żył. Zaczęła go ratować i wrócił tylko na chwilę, otworzył oczy i złapał ją za nogę. Dobrze, że mnie tam nie było, bo ja bym sobie z tym co ona zobaczyła, nie dała rady.
Później on uratował mi życie. Nigdy nie czułam jego obecności, ale 3 miesiace po jego odejściu, mialam bardzo poważny wypadek samochodowy, dachowanie. Miałam pasażerkę, w samochodzie który nas mijał był mężczyzna wyglądający jak Tata. Wtedy tylko pomyślałam, kurde ale podobny
, no i 200 metrów leżałam już na dachu w aucie zgiętym jak puszka. Dopiero po kilku dniach to do mnie dotarło. Nie miałam prawa wyjść z tego cało, a co dopiero jeszcze Pani z którą jechałam. Ludzie nawet nie podeszli do auta, bo się bali co jest w środku...
Od malego jestem blisko śmierci, ale tak jak mówię, wcześniej nigdy w to nie wierzyłam, nie wmawiałam sobie, kiedy ktoś z rodziny zmarł, że jest widzę, czuje. Każde gasnące światło było dla mnie zwarciem, zresztą do dzisiaj tak jest
Teraz jednak wiem, że takie rzeczy się zdarzają. sa ludzie z wspaniałym darem, a nam 'zwyklaka' to sie zdarza rzadko, albo nigdy.