Ogólnie zależy czy ktoś jest w agonii jeżeli jest w agonii, choruje i bardzo cierpi to strach jest w oczach, mówią że się boją krzyczą właściwie, że umierają żeby ich nie zostawiać, albo żeby zostawić otwarte drzwi bo MUSZĄ iść. Nawet jak są niepełnosprawni to próbują wyjść z łóżka.
Jest to zawsze dla mnie dziwne jak myje kogoś rano i wiem, że niedługo umrze może nawet tego wieczora i wspominam go i trudno mi po prostu to pojąć ale nie mogę tak się nad tym zastanawiać długo bo potem się źle czuje. Staram się jakby stawiać sobie w głowie granice i jak zaczynam się źle czuć np.glowa mnie boli od tego myślenia to po prostu odcinam się. Z reszta trzeba pozwolić im odejść. To łatwiejsze tu, w domu opieki niż w szpitalu bo w tym pierwszym śmierć przychodzi naturalnie lub jest następstwem choroby (to są pacjenci paliatywni) w szpitalu umierają ludzie gdzie jest szansa, że wyjdą stamtąd normalnie więc tam podziwiam lekarzy i pielęgniarki to jest umysłowo wykańczające.
Jeżeli człowiek ma demencje to wołanie i czekanie na mamę to norma. A potem przy śmierci po prostu wołają MAMA, MAMA gdzie jest mama, chce do mamy. Mama jest przystanią. Przychodzi po swoje "dziecko".
Są też ludzie (Zwykle bardzo wiekowi) u których idzie to tak naturalnie. Śmierć ciagnie się nawet miesiącami, prawie cały czas śpią i nie jedzą i nie piją. I tak zasypiają którejś nocy, po prostu. Tutaj to widać typową fizjologie, śmierć ze starości.
W pokoju jest taka ciężka atmosfera, nie wiem ale jak się wchodzi do pokoju to ma się potrzebę bycia cicho i każdy nawet drobny hałas jest za głośny.
Oczywiście to są moje obserwacje, to jak ja to widzę i odbieram. Napewno są ludzie którzy zupełnie inaczej do tego podchodzą. Może lepiej bo tego tak nie analizują.
Prawda jest taka, że życie jest ulotne bardziej niż się wydaje czasami wolałabym być mniej świadoma akurat temat przemijania mnie bardzo uderza i smuci.
Nigdy nie "przyszła" do mnie osoba, która umarła ale raz mi się śniła jedna babcia i wiedziałam, że juz po. Ostatnie dni intensywnie się nią opiekowalam potem jechałam do pl na urlop i w drodze koleżanka mi napisała, że ta Pani odeszła.
Co mogę im mówić...trzymam za rękę i mówię, że wszystko będzie dobrze i że niedługo przestanie boleć. Uśmiecham się i mówię że jestem przy nich. Lubią jak coś nucę pod nosem zdarza się, że się uśmiechają wtedy do mnie, niektórzy chcą coś powiedzieć ale nie dają rady.
Ale zauważyłam to przypadkiem bo nuciłam by uspokoić sama siebie [emoji4]
Właścicielka była rozmawialiśmy o tej jej cioci mówiła jaka była itp. Wracała z cmentarza- tego samego dnia jeszcze pojechała odwiedzić grób. Zaciekawiło mnie to co napisałaś. Jak wołają mamę? Możesz opisać? Jaka dziwna aura? Jakie wg to uczucie rozmawiać z osobą a po chwili widzieć że odchodzi na zawsze? Z jednej strony ciekawi mnie ten temat a z drugiej trochę się go boję ale ostatecznie ciekawość wygrywa.
Te osoby mówią coś że się boją że czują lęk ?