reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Drugi miesiąc roku mamy, drugie kreski wysikamy! 🤰🍾🥂

reklama
tak właśnie to odczuwam, więc przeszłam z trybu prywatnego wystraszonej i zszokowanej dziewczynki na tryb zawodowy, a tak się składa, że zawodowo sie kłócę 🤷‍♀️ wyniki męża miały być dzisiaj i to przeważyło szalę, nie ma pokojowego rozwiązania sprawy, będziemy się napierdalać 🤷‍♀️ maila już mam gotowego do wysłania, wysyłka ustawiona na poniedziałek o 8:01, we wtorek akurat mam urlop na inne urzędowe sprawy, więc i podjadę tam osobiście. Żądam krwi za mojego biednego męża, który sam z siebie sprawdza wynik, choć dał mi dostęp i ja też odświeżam bez jego wiedzy.
 
tak właśnie to odczuwam, więc przeszłam z trybu prywatnego wystraszonej i zszokowanej dziewczynki na tryb zawodowy, a tak się składa, że zawodowo sie kłócę 🤷‍♀️ wyniki męża miały być dzisiaj i to przeważyło szalę, nie ma pokojowego rozwiązania sprawy, będziemy się napierdalać 🤷‍♀️ maila już mam gotowego do wysłania, wysyłka ustawiona na poniedziałek o 8:01, we wtorek akurat mam urlop na inne urzędowe sprawy, więc i podjadę tam osobiście. Żądam krwi za mojego biednego męża, który sam z siebie sprawdza wynik, choć dał mi dostęp i ja też odświeżam bez jego wiedzy.
Dobrze, że jest ta broszurka i jest się na co powołać. Ja tam jeszcze gdzieś w oddali wierzę, że to może po prostu jakieś nieporozumienie, że ta lekarka jakaś nieogarnięta i może pomyliła pacjentów i tak przypadkowo was splawiła... 😶 No ale walcz, masz rację!!!
 
Dobrze, że jest ta broszurka i jest się na co powołać. Ja tam jeszcze gdzieś w oddali wierzę, że to może po prostu jakieś nieporozumienie, że ta lekarka jakaś nieogarnięta i może pomyliła pacjentów i tak przypadkowo was splawiła... 😶 No ale walcz, masz rację!!!
jakby jeszcze to było tak, że my byśmy się dowiedzieli jeszcze w gabinecie, że to koniec wizyty, idziemy na badania i z wynikami mamy się zgłosić wtedy i wtedy, to pal licho. Mnie boli to, że tego się dowiedzieliśmy w biegu na korytarzu, po moim zapytaniu, gdy zupełnie nie spodziewałam się takiej odpowiedzi, rozmowę kończyliśmy w zatłoczonej recepcji, gdy już stała do nas kolejka babek z formularzami i wołających nas na badanie. Tempo i szok były takie, że podpisywałam się z tego wszystkiego panieńskim i dodawałam później nazwisko po mężu, bo mam dwuczłonowe.
A brak wyników męża mimo tego, że miały być dzisiaj, to już nawet nie wiem jak mam określić.

Gdyby wizyta była pierwsza częścią wizyty albo zakończyła się w gabinecie, a nie na korytarzu i wyniki byłyby tak, jak nam obiecano, to bym nie miała powodów do bulwersu. A skończyło się jak się skończyło, i nie chodzi tylko o mnie, a za mojego zmartwionego męża nie odpuszczę. Siebie bym pewnie odpuściła, jego krzywdy nie zdzierżę.
 
Nie bój się, Kochana, to da się wyleczyć. Może u Ciebie to tylko infekcja - wynik kolposkopii prawdę Ci powie. Nawet jeżeli trzeba będzie, ale to w najgorszym przypadku, nieco skrócić szyjkę, to z tym da się normalnie funkcjonować i rodzić - tak twierdzi moja ginekolog, która jest też onkologiem. Trzeba uważać, wiadomo, ale jest to do zrobienia. Ostatnio w grudniu robiłam cytologię i tzw. jedyneczka wyszła. A nigdy takiej nie miałam. U Ciebie jest szybkie działanie. Ja niestety przechodziłam, bo przez głupią pandemię odpuściłam cytologię.
Bardzo Ci dziękuję za podniesienie na duchu.
Ja już po kolposkopii częściowo uspokojona przez lekarza, który powiedział, że coś się dzieje lub działo i nie wyglada to źle. Na moje oko wyszła taka lekka jedynka.
Wyniki za te kilka tygodni odpowiedzą na pytanie, w którą stronę iść.
Cieszę się, że u Ciebie nastąpił taki progres w poprawie. Oby tak dalej💪🏻.
 
reklama
jakby jeszcze to było tak, że my byśmy się dowiedzieli jeszcze w gabinecie, że to koniec wizyty, idziemy na badania i z wynikami mamy się zgłosić wtedy i wtedy, to pal licho. Mnie boli to, że tego się dowiedzieliśmy w biegu na korytarzu, po moim zapytaniu, gdy zupełnie nie spodziewałam się takiej odpowiedzi, rozmowę kończyliśmy w zatłoczonej recepcji, gdy już stała do nas kolejka babek z formularzami i wołających nas na badanie. Tempo i szok były takie, że podpisywałam się z tego wszystkiego panieńskim i dodawałam później nazwisko po mężu, bo mam dwuczłonowe.
A brak wyników męża mimo tego, że miały być dzisiaj, to już nawet nie wiem jak mam określić.

Gdyby wizyta była pierwsza częścią wizyty albo zakończyła się w gabinecie, a nie na korytarzu i wyniki byłyby tak, jak nam obiecano, to bym nie miała powodów do bulwersu. A skończyło się jak się skończyło, i nie chodzi tylko o mnie, a za mojego zmartwionego męża nie odpuszczę. Siebie bym pewnie odpuściła, jego krzywdy nie zdzierżę.
Bolilol, mam pomysł- zróbcie coś dzisiaj dla siebie: idźcie do kina, do teatru, do restauracji, na basen, na trampoliny albo po prostu na spacer (niepotrzebne skreślić 🙂). Po prostu miło spędźcie czas, przyda Wam się coś takiego.
Seksu nie wymieniam, bo to chleb powszedni.
Bardzo dobrze, że masz tego maila gotowego.

A tak jeszcze feministycznie zabrzmię: przecież my jako kobiety musimy więcej znosić. Oboje wczoraj dostaliście po dupci, nie tylko Twój mąż. Dlatego oboje zróbcie wspólny reset.

Jesteś windykatorem, ubezpieczycielem zajmującym się odszkodowaniami, czy komornikiem, że zawodowo się kłócisz 😅?
 
Do góry