Mogę Wam się wyżalić? Byłam dziś u koleżanki, rówieśniczki z technikum. Ma synka 3 lata i córeczkę 2 miesiące.. w dodatku nazwała ją tak jak ja zawsze mówiłam że nazwę swoją (Emilka) . Pierwszy raz ją widziałam. Popłakałam się. Powiedziałam jej że dlatego że taka mała słodka i bardzo podobna do niej, chyba uwierzyła. Tego nie wiem. Ale Wy wiecie z jakiego powodu to było.. nie mogę tego wytrzymać psychicznie że niektórzy z wpadki mają takie piękne, zdrowe Maleństwa . A drugi stara się latami, jest w stanie zapewnić dobry byt temu dziecku a nie wychodzi
to jest tak przykre i przygnębieniajace że już nie daję rady serio. Nie wiem już co robić
narzeczony 31 lat też chciałby już. Ogólnie to mnie wspiera zawsze. Kiedyś w sobotę popilismy wieczorem we dwoje i mówił że chciałby dziecko, po dwóch latach drugie, ale problem z pierwszym a gdzie mowa o drugim.. też bym tego chciała. Mamy dom, 3 pokoje, akurat idealnie. Tylko potomstwa brak. Teraz zamknąć się w sobie i nigdzie nie jeździć jak każdy ma dzieci. Moja najlepsza przyjaciółka rodzi za miesiąc, pklocilam się z nią o tak błaha sprawę żeby tylko z nią nie rozmawiać..na celu miałam Nie słuchać o jej ciąży. Ale co to będzie jak ona urodzi i pojadę ją odwiedzić, bo przecież tak wypada.. boję się tego ogromnie. Tylko jedna moja koleżanka nie ma dzieci a planuje zrobić sobie w grudniu..robi testy owulacyjne, chodzi do gina, robi wyniki krwi i wskazuje że wyjdzie za pierwszym strzałem. Co ja wtedy zrobię
zostane tylko ja. Chyba tego nie zniosę.
I gdzie nie pojadę wszędzie dzieci, a to batona im zawieść zawsze, a to jakies kinderki s koleżanki "a kiedy ją Twoim będę zanosic słodycze?" . I to głupie "przyjdzie czas to będziesz nosić" - a w duchu "chyba kur** nigdy!"
Ja pierdziele, jak mnie to dobija to głowa mała. Wiem że tylko wy mnie zrozumiecie