u mnie jest bardzo skomplikowana sytuacja, bo mój ojciec ma nową kobietę po śmierci mojej mamy i razem się licytują w sprawach swoich dzieci. Oczywiście mój ojciec się do tego nie przyznaje, ale byłem wielokrotnie tego świadkiem.
Najstarsza córka (rok młodsza ode mnie) kobiety mojego ojca nie ukończyła liceum, ja skończyłem. Byłem lepszy. Marlena "wpadła" w wieku 17 lat. Ja byłem lepszy. Mój ojciec ciągle mówił, że on ma świetnych synów, a jego kobieta ma córki które nie mogą sobie w życiu poradzić (średnia nie ukończyła gimnazjum, a najmłodsza miała problemy z czytaniem w w 5 klasie podstawówki). Później mi się zdarzyła wpadka, ale miałem 21 lat.
Marlena się rozwiodła, bo zdradzała męża. Ja miałem żonę. Byłem lepszy. Marlena zaszła kolejny raz w ciążę (bliźniaki). Ja byłem lepszy. Później się skomplikowało. Żona mnie zdradzała, nie było co ratować itd. Szukałem u ojca wsparcia. Nie znalazłem. Rozwód w toku. Ojciec zaczął mieć pretensje.
Jakoś sobie w życiu radziłem, chodziłem do psychologów, bo na ojca nie mogłem liczyć.
Później poznałem Strzygę. Wspólnie postanowiliśmy mieć dziecko. Ojcu się to nie podobało, bo w jego oczach zacząłem wyglądać jak Marlena, córka jego kobiety. Rozwodnik z dzieckiem z następną kobietą. Nie widział tego, ze Marlena sama zdradzała męża, a ja zostałem zdradzony.
Marlena wynajęła domek nad jeziorem, ma męża nowego, jest zaradna. Ja mam dziecko w drodze, nie mam pracy według niego, bo praca na zlecenie to nie praca. Nie ma argumentów do wykorzystania w dyskusji ze swoją kobietą, że jestem lepszy.
Dodatkowo jest alkoholikiem tak, jak mój dziadek. Nie da się z nim pogadać, bo żyje w swoim świecie. Mój brat z którym obecnie mieszkamy w jednym mieszkaniu jest samotny w wieku 25 lat i ciągle imprezuje, sprasza kumpli na popijawy. Nie stać nas na wynajem własnego mieszkania. Ja nie piję prawie wcale.
Ostatnia moja rozmowa z ojcem skończyła się tym, że powiedział, cytuję: "teraz to masz jeszcze głupszą kobietę niż miałeś". Powiedziałem mu, ze nie chcę z nim mieć nic więcej do czynienia i od tamtej pory nie odzywam się do niego, nie odbieram telefonów. Ponad pół roku.
Wcześniej już podpadł u Strzygi, bo stwierdził, że dzieci z poprzedniego małżeństwa powinny być dla mnie najważniejsze. Strzyga sobie wkręciła, że spodziewane dziecko jest nie ważne.
Babcia (jego mama) była u niego na wigilię i powiedziała, że jest mu smutno, że jego pierworodny syn tak go traktuje, a dodatkowo będzie miał wnuka. W związku z czym w rozmowie ze Strzygą ja stwierdziłem, że jak on zapracuje na jej szacunek to nie widzę powodów, żeby ograniczać dziadkowi kontakt z wnukiem. Strzyga twierdzi, że skoro tak się zachowywał do tej pory to kwestią czasu jest, aż znów zacznie tak się zachowywać. Znów będzie miał do mnie pretensje, znów będzie uważał ją za "gorszą" itd. Pewnie ma rację.
Ale to mój ojciec i jeśli będzie chciał wykorzystać szansę, to chcę mu ją dać. Nawet jeśli później znów nie będę się do niego odzywał.