u nas bledem byl sposob usypiania-piers, a potem bujanie na pilce. Syn nie umial polaczyc snu. Potrzebowal bujania by dalej spac.
Kazde usypianie zaczyna sie rytualem, ktory ma miec 4-5 charakterystycznych czynnosci. Np zgaszenie swiatla gornego, zamkniecie rolet. Zawsze te same czynnosci i zawsze w tej samej kolejnosci. Dziecko rytual musi kojarzyc z czyms przyjemnym. Nie moze plakac. Nie moze tez usnac na rekach. Potem odlozenie do lozeczka. Jesli placze trzeba zrobic wszystko by przestalo. U nan np akuku. Potem siadam przy szczebelkach i jesli dziecko fika i sie cieszy to nic nie robie, nie lapie kontaktu wzrokowego. Jesli placze uruchamiam najpierw glos, np.ciii. jesli nie pomaga dodaje dotyk. Jesli nie pomaga biore na rece, nadal z glosem. Kazdy z poszczegolnych elementow nie moze trwac dluzej niz 3min. Czynnosci powtarzam. Po jakims czasie dziecko jest w pozycji lezacej, wtedy najczesciej dziala glos i dotyk. Tak wygladaja pierwsze dni. Potem jest odsuwanie sie od lozeczka, nadal korzystajac z glosu, dotyku i wyjecia na rece. Chyba w 6 dobie oscinamy wyjmowanie. Mozemy podniesc dziecko ale w obrysie lozeczka. Po 14 dniach powinno sie zrobic rytual i wyjsc, dziecko powinno sie samo wyciszyc. Nasz mimo ze juz jestesmy na 3tyg, nadal potrzebuje obecnosci. Trudno, jestesmy dla niego. Kp tylko po kolacji oraz od 4rano. Kolacja musi byc z niskim indeksem glikemicznym. Swiatlo w pokoju po zasnieciu calkowicie zgaszone. W trakcie usypiania musi byc cos wlaczone zeby dziecko widzialo rodzica. Rodzice w trakcie usypiania nie moga sie wymieniac.
To sa glowne zalozenia w naszym przypadku. Trenerka zbiera pelen wywiad i wtedy daje wskazowki co robic. Najwazniejsze by byc konsekwentnym w dzialaniu.
U nas pierwsze usypianie bylo ciezkie, ogromne niezrozumienie ze str malego, czemu nie bujamy sie. Z kazdym dniem bylo latwiej. Teraz mamy jakis regres i jest placz, ale u nas placz, wyginanie, krzyk byl nawet przy pilce. I trwal czesto 60mim. Teraz uspilam na drzemke i caly proces trwal 9min od wlozenia do lozeczka.
Brzmi niewiarygodnie, ale dziala. Trenerka u ktorej my bylismy nie stosuje metod interwalowego wyplakiwania, porzucania dziecka. Odradza je i uwaza za szkodliwe.
Ktos moze myslec, ze pobudki sa norma. Ja uwazam, ze nie. Albo nie takie jak u nas, gdzie ze zmeczenia chowalam czajnik do lodowki albo szlam do kosza ze smieciami bez worka.
Nie widze w tej metodzie zlych stron, synek jest ze mna dopoki nie usnie, a jak tylko wstanie to jestem z nim i zaczyna sie zabawa. Licze, ze za jakis czas nie bedzie w ogole placzu i nauczymy sie calkowicie samodzielnego zasypiania bo o.to tu chodzi - dziecko ma sie nauczyc samo spac. Moj syn spal sam tylko w pierwsza noc po porodzie, a potem przytrafila mu sie jeszcze 1 taka noc. Niektore dzieci to potrafia, a inne nie. Ja trafilam na ten drugi typ.