reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Długoletnie staraczki w ciąży, a w końcu mamusie 🤰🤱

Brownie1992

Moderator
Dołączył(a)
10 Listopad 2022
Postów
8 834
Miasto
Kraków
Dziewczyny, dzisiaj wyniknął ciekawy temat dla Staraczek. A mianowicie spora część długoletnich staraczek jest w ciąży. W ramach eksperymentu, a raczej po prostu ciekawości napiszcie proszę jaka metoda zaszłyście w ciążę. Czy udało się naturalnie czy jednak korzystałyście z in vitro. Mam nadzieję, że chętnie podzielicie się z nami Waszymi historiami i dacie nadzieję tym, które nadal walczą 😊
 
reklama
Ja za nim zaszłam w ciąże musiałam pokonać biochemy, poronienia a na końcu ciążę pozamaciczną z usunięciem jajowodu i jajnika.
Ja wiem, że u mnie niepowodzenia były stąd, że miałam WZW C czyli HCV. Wyleczyłam się w kwietniu w tamtym roku a we wrześniu miałam już ostatnią miesiączkę.
Mam '' potężne'' tyłozgięcie macicy i pozycja też musiała być na klęczkach od tyłu ;) , potem nogi hop siup do góry.
No ale to wszystko trwało ponad 7 lat. Nie było łatwo bo obciążenie psychiczne swoje robiło.
 
Dziewczyny, dzisiaj wyniknął ciekawy temat dla Staraczek. A mianowicie spora część długoletnich staraczek jest w ciąży. W ramach eksperymentu, a raczej po prostu ciekawości napiszcie proszę jaka metoda zaszłyście w ciążę. Czy udało się naturalnie czy jednak korzystałyście z in vitro. Mam nadzieję, że chętnie podzielicie się z nami Waszymi historiami i dacie nadzieję tym, które nadal walczą 😊
Nam się po 2.5 roku starań udał drugi transfer ivf z pierwszej procedury (nie mieliśmy więcej zarodków więc w tej procedurze byłby ostatni).

Przed dojściem do ivf mieliśmy zrobioną szeroką diagnostykę, dwie nieudane inseminacje. Czysto teoretycznie w naszym przypadku cały czas była to niepłodność idiopatyczna. Po pierwszym nieudanym transferze uznaliśmy, że zrobimy jeszcze immunologię, bo to była ostatnia deska ratunku - tylko tutaj mogło być coś jeszcze nie tak. Okazało się, że mam kir AA (ale mój mąż ma HLA-C, przy którym nie powinno to stanowić problemu) oraz trochę zaburzone wyniki cytokin (wyglądało jak lekki stan zapalny i brak ochrony zarodka). Dostałam leki od immunologa - udało się.

Oczywiście nigdy się nie dowiemy czy bez interwencji immunologa by się nie udało i czy to była przyczyna problemów ale nie żałuję, że to sprawdziliśmy i spróbowaliśmy :-).
 
Cześć Dziewczynki!
W kwietniu minęłyby nam 4 lata 😬
Dzis, a tu początek 26 tc🙊
Myśleliśmy o in vitro, ale powstrzymywał nas brak przyczyny poronień. Niekoniecznie chcieliśmy wydać kilkadziesiąt tysięcy żebym znów poroniła bo z samym zajściem az takich problemów nie było (4 ciąże na jakieś 3,5 roku starań z przerwami na ciąże i poronienia).
Były stymulacje, tony supli, sporo leków.
Później postawiłam bardziej na witaminki i ziółka, a od pozytywnego testu heparyna w dawce 0,6 i jakoś się kulamy.
Prawdopodobnie byłam tym pechowym przypadkiem jednym na milion, który jedynie z mutacja pai w heterozygocie (wszytkie inne wyniki książkowe) nie dałby rady donosic ciąży bez heparyny i acardu.
Mam nadzieję, że jeszcze te 12 tygodni dociągniemy bez niespodzianek🥰

Niezmiennie Was podgladam i trzymam za Was kciuki, doskonale znam to miejsce, w którym jesteście🤍
 
Nam się udało po blisko 2,5roku starań i 2 poronieniach zatrzymanych. W pierwszą ciążę zaszłam dość szybko bo po 2 pełnych cyklach, niestety dość szybko ciąża się zatrzymała. Na kolejną czekałam blisko rok, udało się na stymulacji, niestety też się zatrzymała ciut później niż 1. W międzyczasie masa podstawowych badań i też rozszerzonych, w tym podstawy immunologii i skierowanie na badania genetyczne moje i męża na nfz. Trochę czekałam na termin i po roku od poprzedniej znów zaszłam w ciążę, ta już w pełni obstawiona lekami: progesteron, encorton, acard, heparyna. Termin w poradni genetycznej wyszedł akurat w ok 7tc, krytyczny moment gdy poprzednia się gdzieś do 8tc zatrzymała. Wyniki przyszły w 10tc, 2h po wizycie u gina gdy było wszystko dobrze. I wyszła diagnoza: nieprawidłowy kariotyp u mnie, dokładniej translokacja robertsonowska (w moim przypadku wariant rzadko spotykany) i brak jakiejkolwiek możliwości wpływu na to, nawet IVf by nam nie pomogło. Niższe prawdopodobieństwo zajścia w zdrową ciążę i jeszcze niższe na sukces donoszenia, bo albo nie dojdzie do zapłodnienia wadliwej komórki, albo jak dojdzie to zwiększone ryzyko wady genetycznej i (na szczęście) obumarcia na wczesnym etapie, albo zupełnie zdrowa, fizjologiczna ciąża. Ale przynajmniej po długim czasie poznałam przyczynę i świadomość powodu poronień i ewentualnie przyszłych jest uwalniająca. Po prostu mogę próbować do skutku póki starczy sił. No i obecnie mieszczę się w statystykach, że sukcesem zakończy się co 3 ciąża bo jestem w 26tc i dziecię jest zdrowe, nasz duży cud🙂😍 Powodzenia dziewczyny i szukajcie przyczyn do skutku!
 
reklama
Do góry