Cześć kochane.
Wracam do Was z kolejnymi wieściami.
Jest dobrze Przynajmniej na ten moment i mam nadzieję że teraz będzie już tylko lepiej. Dawidek przybiera na wadze, je coraz więcej (oczywiście na razie przez sondę bo nie umie jeszcze ssać), no i oddycha sam już 5. dzień, dostaje tylko trochę tlenu do inkubatora, a tak to płucka pracują same. I w końcu zamiast się męczyć oddychaniem, jest coraz silniejszy i coraz lepiej mu to idzie. No i dzisiaj 2. dzień się kangurowaliśmy. Wczoraj pani położna zrobiła nam niespodziankę, stwierdziła że mały jest już na tyle stabilny oddechowo że można zacząć kangurować. Położyła mi go na piersi, przykryła kocem i tak siedziałam z nim pół godziny. No szczerze mówiąc wczoraj średnio sobie z tym radził, dlatego tylko pół godziny, bo saturacja mu bardzo spadała. Chyba dlatego że tak wtulał nosek we mnie i go sobie zatykał i ciężej mu się oddychało Ale dzisiaj już na spokojnie sobie wentylował, saturacja była w porządku więc widać że nabiera sił. Niesamowite to jest dla mnie przeżycie... W końcu móc przytulić swoje dziecko, tym bardziej o które tyle się bałam i boję nadal. Jest po prostu cudowny. No i coraz bardziej widać jaki podobny do mnie Do męża trochę też, ale ogólnie wygląda jak ja kiedy byłam niemowlakiem. Oczywiście pękam z dumy.
No w końcu możemy trochę odetchnąć. Jeszcze długa droga przed nami, ale przynajmniej ten ogromny strach o niego trochę zmalał. Będzie dobrze. Musi być.
Dziękuję za Wasze wszystkie zaciśnięte kciuki i wszystkie pozytywne fluidy wysyłane do mojego synka Na pewno zrobiły swoje i jeszcze zrobią.
No i chciałam życzyć Wam Wesołych Świąt, oby były spokojne i radosne. Uważajcie na siebie, nie przemęczajcie się i korzystajcie z dobroci na Wigilijnym stole
Do usłyszenia.
Wracam do Was z kolejnymi wieściami.
Jest dobrze Przynajmniej na ten moment i mam nadzieję że teraz będzie już tylko lepiej. Dawidek przybiera na wadze, je coraz więcej (oczywiście na razie przez sondę bo nie umie jeszcze ssać), no i oddycha sam już 5. dzień, dostaje tylko trochę tlenu do inkubatora, a tak to płucka pracują same. I w końcu zamiast się męczyć oddychaniem, jest coraz silniejszy i coraz lepiej mu to idzie. No i dzisiaj 2. dzień się kangurowaliśmy. Wczoraj pani położna zrobiła nam niespodziankę, stwierdziła że mały jest już na tyle stabilny oddechowo że można zacząć kangurować. Położyła mi go na piersi, przykryła kocem i tak siedziałam z nim pół godziny. No szczerze mówiąc wczoraj średnio sobie z tym radził, dlatego tylko pół godziny, bo saturacja mu bardzo spadała. Chyba dlatego że tak wtulał nosek we mnie i go sobie zatykał i ciężej mu się oddychało Ale dzisiaj już na spokojnie sobie wentylował, saturacja była w porządku więc widać że nabiera sił. Niesamowite to jest dla mnie przeżycie... W końcu móc przytulić swoje dziecko, tym bardziej o które tyle się bałam i boję nadal. Jest po prostu cudowny. No i coraz bardziej widać jaki podobny do mnie Do męża trochę też, ale ogólnie wygląda jak ja kiedy byłam niemowlakiem. Oczywiście pękam z dumy.
No w końcu możemy trochę odetchnąć. Jeszcze długa droga przed nami, ale przynajmniej ten ogromny strach o niego trochę zmalał. Będzie dobrze. Musi być.
Dziękuję za Wasze wszystkie zaciśnięte kciuki i wszystkie pozytywne fluidy wysyłane do mojego synka Na pewno zrobiły swoje i jeszcze zrobią.
No i chciałam życzyć Wam Wesołych Świąt, oby były spokojne i radosne. Uważajcie na siebie, nie przemęczajcie się i korzystajcie z dobroci na Wigilijnym stole
Do usłyszenia.