Mój synuś ma już rok i pięć miesięcy, ale jak miał dwanaście, to też właściwie jadł już wszystko (z wyjątkiem tego, czego nie chciał tknąć

), oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. Jeśli chodzi o żółty ser, to jadł i nic mu nie było - bardzo go lubi. Ostatnio nawet zrobiłam sobie zapiekankę z zółtym serem - był tylko chlebek, szyneczka i ser na wierzchu - mały porwał tę moją kanapkę i pożarł. Od tej pory od czasu do czasu robię mu taką przyjemność. W sumie to Filip jada właściwie wszystko, tylko gotowane (smażonego sam nie chce tknąć) no i niezbyt mocno przyprawione. Nie dostaje oczywiście rzeczy typu orzechy, grzyby, ale to chyba oczywiste. Natomiast bardzo lubi parówki - Morlinki, Sokolinki, Tygryski, czasem zwykłe cielęce - jednak parówki serwuję z umiarem, od czasu do czasu. Lubi też bardzo zielonego ogórka, a ostatnio też jada małosolne (baaardzo mu smakują) i kapustę kiszoną, ale taką z koperkiem, niezbyt słoną. Kiszonki ponoć bardzo dobrze robią na brzuszek,oczywiście też nie codziennie. Z nabiału właściwie też wszystko (oprócz krowiego mleka), ale staram się wybierać serki i jogurty o jak najprostszym składzie, bez E... aha, bardzo lubi też kukurydzę i groszek z puszki, co dla mnie jest zbawieniem, bo nie chce ostatnio jarzynek, chyba że w zupce, ale to też z łaski. Jedyne, czego mu jeszcze długo nie dam, to "dorosłe" soki - one są bardzo słodzone, a lekarze mówią, że witamin w nich niewiele, dlatego soczki kupuję mu dziecinne. To tyle, co mi przychodzi do głowy, można by pisać cały elaborat na temat jedzonka naszych dzieci...
smacznego życzymy
nikita