reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czy wybudzać noworodka ze snu?

Hej!
Zostałam chwilę temu mamą ślicznej dziewczynki:) w szpitalu i położna mówili o tym że ważne jest żeby wybudzać noworodka ze snu co trzy godziny. Mój noworodek jednak lubi sobie pospać i te przebudzenia na zmianę pieluchy i karmienie piersią wywołują u niej intensywny płacz i potem długo nie może się uspokoić. Finalnie kończą się takie sesje tym że ona cały czas płacze, wisi na piersi, i ogólnie jest rozdrażniona, cały okres gdy nie śpi potrafi przepłakać (ja też)
Ja zastanawiam się czy gdybym jej pozwoliła pospać do czasu samodzielnego rozbudzenia to coś by się stało? Z drugiej strony musi przecież jeść i mieć wymianę pampersa. Jakie jest Wasze zdanie, budzicie/budziliscie swoje dzieci? To moje pierwsze dziecko i jestem bardzo zestresowana;/
Moja miała żółtaczkę i za mało przybierała na wadze. Kazali wybudzać. Szło to opornie bo nie chciała się obudzić a później i tak nie chciała jeść. Obie się tylko stresowałyśmy a i tak nic z tego nie było. Przestałam wybudzać a ona zaczęła wiecej/częściej jeść w dzień i nadrabiać wagę. Na przełomie 4 i 5 tygodnia zaczęła sama wstawać w nocy co 3/4 godziny.
 
reklama
Ja wybudzalam póki nie skończyły miesiąca , starsza potem co 3 godziny jadła w dzień a noc przesypiala 6 godzin i więcej, młodsza często musiałam karmić bo raz miała niską wagę a dwa długo walczyłyśmy z żółtaczka i żeby nie było nawrotu to jadła co 2-3 godziny, ale się sama upominała, jak minął kryzys
 
Tylko trzeba zwracać uwagę na to, że dziecko podczas żółtaczki nawet tej fizjologicznej może spać dłużej, a wtedy trzeba je wybudzać, żeby jadło. I żeby żółtaczka szybciej spadła. Ja pamiętam, że wybudzała córcię i nie trzeba było wprowadzać żadnych naświetlan uv i uniknęliśmy szpitala
No to miałaś szczęście, my tydzień w szpitalu byliśmy i dwa razy naświetlania , raz 24h w inkubatorze, potem po paru godzinach nawrót i już przy mnie na łezce leżała, ciągle badania krwii, moczu i nawet długi robiła czarne kupy , wrrr
 
U mnie żadnego dziecka nie wybudzałam na karmienie. Nie było takiej możliwości. Bardzo trudno było je uśpić. Jak już się udało, to uśpione wybudzały się po 10 minutach. Spały jak zajączki pod miedzą, najlepiej na rękach, noszone, przytulane i bujane.

Ja bym po 3 godzinach czuwała i tak jak napisała witch, dała szansę na samodzielne wybudzenie. Martwiła bym się dopiero dłuższym czasem, ponad 4 godziny w dzień bez budzenia.
Niestety, mnie ominęła promocja na takie dzieci.
 
Hej!
Zostałam chwilę temu mamą ślicznej dziewczynki:) w szpitalu i położna mówili o tym że ważne jest żeby wybudzać noworodka ze snu co trzy godziny. Mój noworodek jednak lubi sobie pospać i te przebudzenia na zmianę pieluchy i karmienie piersią wywołują u niej intensywny płacz i potem długo nie może się uspokoić. Finalnie kończą się takie sesje tym że ona cały czas płacze, wisi na piersi, i ogólnie jest rozdrażniona, cały okres gdy nie śpi potrafi przepłakać (ja też)
Ja zastanawiam się czy gdybym jej pozwoliła pospać do czasu samodzielnego rozbudzenia to coś by się stało? Z drugiej strony musi przecież jeść i mieć wymianę pampersa. Jakie jest Wasze zdanie, budzicie/budziliscie swoje dzieci? To moje pierwsze dziecko i jestem bardzo zestresowana;/
Miałam wybudzać co 3h, ale po czasie sama byłam tak padnięta (KPI), że na próbę dawałam pospać dłużej i samo się dziecko budziło po 4, maksymalnie 5h. Co do zmiany pampersa położne mówiły, że te pierwsze kupki są jałowe, więc nie będzie odparzeń :)
 
Hej, dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Niestety dalej jestem w kropce. Była u mnie pani doradca laktacyjny, powiedziała że mała za mało je i ma za niski przyrost wagi, mimo że w przychodni powiedzieli że jest ok, powiedziała że najlepiej karmić conajmniej 8 x dziennie (czyli wychodzi co trzy godziny) i odciągać mleko i nim dopajać, bo ona jeszcze nie umie tyle wysysać, wszystko to strasznie skomplikowane, a wychodzi na to, że wcześnie spala ale wybudzać się ją dało, w teraz to dramat, śpi, potem wyje przy piersi i sama już nie wiem co robić, pani zasugerowała, że złapie rytm i najważniejsze żeby jadła ile trzeba lub więcej w ciągu doby. Szczerze to już tracę siły bo nie mogę patrzeć na jej mękę, nie chce zrobić nieświadomie jej krzywdy. Nadal średnia ilość karmień w ciągu dnia to ok 6. Według pani to ona się jeszcze "rozje" i będzie co ok 3h się budzić (lub częściej)ale jest drugi dzień jej zaleceń i mi się chce wyć do księżyca bo nijak to się ma do rzeczywistości, ona teraz je porządnie tak ze trzy -cztery razy dziennie a resztę to takie po 10 min ciamkanie po długiej walce albo sen kamienny albo dajemy jej butle z mleka odciągniętego. Ona mówi że sama się zacznie wybudzać ale ja naprawdę oszaleję z niepokoju i coraz częściej myślę o mleku modyfikowanym. Córka ma dopiero dwa tygodnie.
 
Hej, dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Niestety dalej jestem w kropce. Była u mnie pani doradca laktacyjny, powiedziała że mała za mało je i ma za niski przyrost wagi, mimo że w przychodni powiedzieli że jest ok, powiedziała że najlepiej karmić conajmniej 8 x dziennie (czyli wychodzi co trzy godziny) i odciągać mleko i nim dopajać, bo ona jeszcze nie umie tyle wysysać, wszystko to strasznie skomplikowane, a wychodzi na to, że wcześnie spala ale wybudzać się ją dało, w teraz to dramat, śpi, potem wyje przy piersi i sama już nie wiem co robić, pani zasugerowała, że złapie rytm i najważniejsze żeby jadła ile trzeba lub więcej w ciągu doby. Szczerze to już tracę siły bo nie mogę patrzeć na jej mękę, nie chce zrobić nieświadomie jej krzywdy. Nadal średnia ilość karmień w ciągu dnia to ok 6. Według pani to ona się jeszcze "rozje" i będzie co ok 3h się budzić (lub częściej)ale jest drugi dzień jej zaleceń i mi się chce wyć do księżyca bo nijak to się ma do rzeczywistości, ona teraz je porządnie tak ze trzy -cztery razy dziennie a resztę to takie po 10 min ciamkanie po długiej walce albo sen kamienny albo dajemy jej butle z mleka odciągniętego. Ona mówi że sama się zacznie wybudzać ale ja naprawdę oszaleję z niepokoju i coraz częściej myślę o mleku modyfikowanym. Córka ma dopiero dwa tygodnie.
Moja córcia przez pierwsze tygodnie to ciągle non stop była przy cycu. Spała jadła i spalał jadła. Ciągle jej dawałam. W końcu i laktacja się rozhulała i ona zaczęła lepiej ssać. Po prostu tak jest z noworodkiem. A jak już Ci mocno przysypia to przebierz jej pampersa, rozbierz pieluszkę i niech chwilę poleży to się rozbudzi i wtedy ubierz i przystaw na nowo do piersi. Wiem, że pierwsze tygodnie są ciężkie. Dla mnie też były, ciągle pytania w głowie czy dobrze robię, łzy leciały jak grochy, dużo emocji. Ale uwierz, że warto. Dogracie się z czasem, daj jej czas i sobie :) A czy mówiła coś cdl o wędzidełku? U mojej córci byliśmy na podcięciu jak miała msc i to sporo zmieniło, dużo łatwiej zaczęła ssać. A jeżeli chodzi o czas jedzenia to może on być bardzo różny, od 5 min do 30 nawet 40 min. Każde dziecko inaczej je. I zarówno 5 jak i 40 min jest ok. Zerknij sobie na bloga hafija naprawdę polecam, dużo tam odpowiedzi na Twoje pytania
 
Hej, dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Niestety dalej jestem w kropce. Była u mnie pani doradca laktacyjny, powiedziała że mała za mało je i ma za niski przyrost wagi, mimo że w przychodni powiedzieli że jest ok, powiedziała że najlepiej karmić conajmniej 8 x dziennie (czyli wychodzi co trzy godziny) i odciągać mleko i nim dopajać, bo ona jeszcze nie umie tyle wysysać, wszystko to strasznie skomplikowane, a wychodzi na to, że wcześnie spala ale wybudzać się ją dało, w teraz to dramat, śpi, potem wyje przy piersi i sama już nie wiem co robić, pani zasugerowała, że złapie rytm i najważniejsze żeby jadła ile trzeba lub więcej w ciągu doby. Szczerze to już tracę siły bo nie mogę patrzeć na jej mękę, nie chce zrobić nieświadomie jej krzywdy. Nadal średnia ilość karmień w ciągu dnia to ok 6. Według pani to ona się jeszcze "rozje" i będzie co ok 3h się budzić (lub częściej)ale jest drugi dzień jej zaleceń i mi się chce wyć do księżyca bo nijak to się ma do rzeczywistości, ona teraz je porządnie tak ze trzy -cztery razy dziennie a resztę to takie po 10 min ciamkanie po długiej walce albo sen kamienny albo dajemy jej butle z mleka odciągniętego. Ona mówi że sama się zacznie wybudzać ale ja naprawdę oszaleję z niepokoju i coraz częściej myślę o mleku modyfikowanym. Córka ma dopiero dwa tygodnie.
Ja sciagalam pokarm i jej podawałam z butli żeby widzieć ile zje , czasem topornie jej szło , z początku miałam sutki jak naleśniki i nie mogła się przyssać bo raz słaba była a dwa to za co miała złapać, nakaładki na sutki ją dławiły i nie dała rady , dopiero jak się uformowały sutki po laktatorze to zaczęła ssać pierś ale z kolei zaraz usypiała , i to była ciągła walka, ale ok 4 tyg się unormowała i sama budziła na karmienie, ale przyznam że byłam wykończona psychicznie i fizycznie po tych pierwszych tygodniach . Nie poddawaj się, wszystko się ustabilizuje i nie denerwuj się ,bo maluch też będzie niespokojny . Nawet mój mąż zauważył że jak ja byłam niespokojna to młodsza córka to samo . Daj znać , jak wam się uda wyrównać dzidzię ❤️
 
ja naprawdę oszaleję z niepokoju i coraz częściej myślę o mleku modyfikowanym. Córka ma dopiero dwa tygodnie.
Bardzo mi przykro, wiem jak się czujesz :( Ja wytrzymałam jakoś tydzień i przejście na mm to była najlepsza decyzja. Wiem ile wypite, wiem jaki jest skład mleka, mam kontrolę nad tym, co je. Ciężko mi było patrzeć jak dziecko się męczy, nie dałabym rady z uporem walczyć o kp i spokojnie patrzeć jak placze. Trzymaj się ❤️ Najgorsze dni mijają, choćby nie wiem jak były złe.
 
reklama
Hej, dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Niestety dalej jestem w kropce. Była u mnie pani doradca laktacyjny, powiedziała że mała za mało je i ma za niski przyrost wagi, mimo że w przychodni powiedzieli że jest ok, powiedziała że najlepiej karmić conajmniej 8 x dziennie (czyli wychodzi co trzy godziny) i odciągać mleko i nim dopajać, bo ona jeszcze nie umie tyle wysysać, wszystko to strasznie skomplikowane, a wychodzi na to, że wcześnie spala ale wybudzać się ją dało, w teraz to dramat, śpi, potem wyje przy piersi i sama już nie wiem co robić, pani zasugerowała, że złapie rytm i najważniejsze żeby jadła ile trzeba lub więcej w ciągu doby. Szczerze to już tracę siły bo nie mogę patrzeć na jej mękę, nie chce zrobić nieświadomie jej krzywdy. Nadal średnia ilość karmień w ciągu dnia to ok 6. Według pani to ona się jeszcze "rozje" i będzie co ok 3h się budzić (lub częściej)ale jest drugi dzień jej zaleceń i mi się chce wyć do księżyca bo nijak to się ma do rzeczywistości, ona teraz je porządnie tak ze trzy -cztery razy dziennie a resztę to takie po 10 min ciamkanie po długiej walce albo sen kamienny albo dajemy jej butle z mleka odciągniętego. Ona mówi że sama się zacznie wybudzać ale ja naprawdę oszaleję z niepokoju i coraz częściej myślę o mleku modyfikowanym. Córka ma dopiero dwa tygodnie.
Jeśli masz w sobie na tyle determinacji to daj małej jeszcze czas, ona się nauczy ładnie łapać sutka i ssać, i mleko też będzie. Natomiast jeśli nie czujesz się na siłach i masz dość to nie zastanawiaj się dwa razy i przejdź na mm. Pamiętaj, szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Jak będziesz wiecznie sfrustrowana, znerwicowana i zestresowana tą sytuacją to i dziecko będzie niespokojne.
 
Do góry