Witam,witam:-):-)
jak dobrze być wreszcie w domu i wykapać się pod własnym prysznicem
Staś śpi od 1,5 godziny,mąż pojechał właśnie po Natalkę
a ja zaglądam do Was;-)nie będę jednak twierdzić,że poczytałam co się dzieje
dużo by tu opowiadać...poród zakończył się nie tak jak planowałam,bo niestety małemu na ktg zaczęło skakać tętno i dyżurny lekarz zadecydował,że w ciągu 30 minut ma być cesarka:-(o 23.30 dzwoniłam do męża,że jak chce zobaczyć małego zaraz po porodzie to ma niewiele czasu by przyjechać
ale zdążył...nie widział jak jechałam na salę i dobrze,bo się cała trzęsłam, ale pierwszy krzyk słyszał zza drzwi i pokazali mu dziecko jak wynosili z sali
ja zresztą też go widziałam,bo dostałam znieczulenie podpajęczynówkowe;-)zresztą niebawem po porodzie przynieśli go do karmienia
porównując poprzedni poród i teraz to stwierdzam,że jednak wolę się pomęczyć, niż dochodzić po siebie po cięciu
przetrzymali nas dłużej (dzięki temu jednak dziś zdjęli mi szwy i nie muszę jechać do kliniki), bo wczoraj na badaniach krwi u Stasia wyszła anemia (po porodzie jej nie było) i chcieli ustalić jej przyczyny
przerazili nas nie na żarty po usg, bo stwierdzili torbiele w splocie naczyniówkowym w głowie
:-((podobno one się wchłoną) oraz poszerzenie miedniczek nerkowych
co ponoć wymaga kontroli...choć badanie moczu wyszło ok
dziś czekaliśmy jeszcze na badania w kierunku toxoplazmozy i cytomegalii,bo podejrzewali wewnątrzmaciczne zakażenie, ale i te badania wyszły w porządku, więc w końcu nas wypuścili
anemię mamy więc póki co leczyć tabletkami a za 2 tygodnie wykonać kontrolną morfologię krwi
to chyba tyle na razie...;-)
PS.trzymam kciuki za
madziarkę
Justyna najlepsze życzenia urodzinowe