czesc kobietki.
dołaczam do Waszego wątku, bo jestem kolejna zdiagnozowana z endometriozą, która pragnie miec (drugie) dziecko.
mam na imię Marta - 28 lat i jestem listopadowa mamą z 2009 roku.
moja historia:
1 listopada 2009 roku urodzilam synka. w ciazy wykryto u mnie wielowodzie i mialam nadcisnienie.
karmilam 3 tygodnie, po czym stracilam pokarm. miesiaczke dostalam w polowie grudnia 2009. pierwszy raz mialam ja tak regularnie, doslownie co do godziny. ale wszystko co dobre szybko sie konczy. ostatnia miesiaczke mialam na poczatku maja 2010. potem nastala cisza.
31 lipca poszlam do ginekologa, który zrobil mi USG i stwierdzil, ze nie produkuje jakichs pecherzyków przednich czy cos takiego i dal mi Luteine na wywolanie miesiaczki. zarzywalam 3 tabletki dziennie przez 7 dni, i dopiero po kilku nastpenych dniach dostalam okres, który trwal raptem z 3 dni i byl bardzo skapy. we wrzesniu znów nie dostalam okresu.
w pazdzierniku zaczelam miec bardzo obfite brazowe uplawy. dzien, w dzien.
na poczatku grudnia, którejs niedzieli obudzilam sie rano cala zakrwawion a od pasa w dol. pobieglam na toalete, a krew leciela mi strumyczkiem, jakbym siusiala. pojechalam do szpitala. w pierwszej kolejnosci podejrzewano ze poronilam, ale bylo to supelnie niemozliwe, bo przez uplawy nie kochalam sie z mezem do wrzesnia. pozniej powiedziano mi ze to pewnie dostalam okres, a ze nie mialam go tak dlugo, to pewnie tak to wyglada. wroilam do domu po kilku godzinach i nastala cisza. zero krwawienia, zero uplawów. a wiec nie byl to zaden okres.
w polowie grudnia znow zaczelam miec krwotoki. trwaly one kilka minut i byly bardzo obfite. krew byla "zywa", jasno czerwona, taka jak leci z przecietego palca. na koniec kazdego krwotoku razem z krwia wyplywal ze mnie jeden wielki babel z krwi o kolorze ciemnoczerwonym, prawie czarnym. bylam u lekarza, zle twierdzil, ze nic mi nie jest.
kiedy krwotoki zaczelam miec codziennie, troszke sie przestraszylam. zuzywalam sie srednio 20-2 podpasek dziennie.
dwa tygodnie temu poszlam do innego ginekologa, który zrobil mi USG i stwierdzil: nadzerka na szyjce macicy oraz endometrioza, znalazl tez jakis guzek w macicy. kazal mi natychmiast zaczac brac tabletki antykoncepcyjne, na wyregulowanie okresu, a jak tylko przestane krwawic mam zrobic cytologie.
dodam, ze nie mam zadncyh bóli podbrzusza czy miednicy.
jedyne co to ciagle czuje sie zmeczona, oslabiona, smutna, mam straszne bóle kregoslupa i czeste zawroty glowy.
od dwóch dni biore tabletki i krwawienie sie zmniejszylo.
chcialabym miec drugie dziecko, ale nie wiem czy bedzie na to jakas szansa.
mam do Was pytanie - czy z mojego opisu, jaki wam przedstawilam, uwazacie ze mam endometrioze? nie wiem czy isc na konsultacje do jeszcze innego lekarza. czy skoro ten zrobil mi USG, to jest to ostateczne...
o i widze znajomą twarzyczkę - ANIASM HEJKA
, nie wiedziałam, ze masz z TYM problemy ...