Mam wrażenie, jakbym czytała trochę o sobie.
Jestem w ciąży, dopiero 8 tydzień. To moja pierwsza ciąża. Bardzo długo z mężem zwlekalismy z myślą o dziecku. Nie byliśmy gotowi, chcieliśmy się "wyszalec". Wszyscy znajomi wokół mieli już dzieci. (dodam, że samych synów).
Zaczęliśmy trochę odstawać od towarzystwa. Nie czuliśmy tych rozmów o dzieciach, o kupkach, o żłobku.
W końcu zaczęło nam się w życiu nudzić, czegoś brakowało. Dziecka! Wszyscy wokół - znajomi, rodzina, tesciowie (którzy mają 2 wnuków) zaczęli marzyć, że fajnie by było, gdybyśmy mieli córkę. Warkoczyki, kucyki, różowe ubranka. Kuzynka, która ma syna, a bardzo pragnęła córkę, ciągle mówiła, że jak trafi nam się Dziewczynka, to ona będzie szaleć ze szczęścia.
Siła rzeczy zaczęłam również marzyć o córce, skoro to było niespełnione Marzenie innych. Czuję dziwną presję, czuję, że jak bliscy usłyszą o synu - nie będą się cieszyć tak bardzo. Wiem, to głupie. Ale tak niestety czuje i nic nie poradzę.
Wiem, że będę kochać syna najbardziej na świecie. Lecz jednak córka będzie spełnieniem marzeń. Takich cichych marzeń.
Jedyną metodę którą obralismy, to stosunek 2 dni przed owulacja. Już w 9 dniu cyklu. Potem koniec. Stwierdziłam, że jeśli można spróbować, to czemu nie? Ale też pomyślałam, że jak nie uda mi się zajść w ciążę za pierwszym razem, to odpuszczam starania przed owulka i działamy przez cały okres płodności. Jednak Udało się za pierwszym razem, właśnie w 9 dniu cyklu ❤
Teraz czekam niecierpliwie. Choć czuje, że będzie syn. Zobaczymy. Na razie wyluzowalam, nastawiam się na synka. A co będzie to się okaże
pozdrawiam