Małe liski ja stresu nie odczuwam teraz po staraniu, miałam lekki stress jak zaczął ciemniec test owulacyjny
nie wiedziała troche jak sie za to całe starnie zabrac hehehe
dobrze, ze mąż wiedział
w kazdym razie stress jakis tam miałam odnosnie owulacji, kiedy przyjdzie I czy w dobrym czasie zadziałamy, ale jak rano zaczął mnie boleć brzuch owulacyjnie to stress wszelki minął I odetchnełam z ulgą, że udalo sie zadziałać w dobrym czasie bo dzialismy wieczorem ok. 21:30 a owulacja była rano
wiec w niedziele wieczorem mąz wypil sobie piwo a mnie dał kieliszek czeronego wina I powiedział, jeszcze dziś mozesz bo później to Ci juz alkoholu pic nie bedzie mozna hehehe
no I teraz bardziej sie zastanawiam czy moglo sie udac czy nie... taka ciekawość we mnie jest, ale nie stress, jednak wiem, że tu nic nie przyspiesze I moje testowanie np. w 10 dniu cyklu I tak mi nic nie da... wiec zalozyłam sobie, że czekam do terminu @ I wówczas zatestuje jak mnie @ nie ubiegnie... wiadomo chciałabym by sie udało bo mi sie wszystko dobrze złozyło, no po za księzycem, ale jego mocy nie przeceniam bo Ala poczeta zaraz po pełni (a Maja po nowiu) wiec w przypadku Ali ksiezyc nie okazal sie decydujący, wiec nie zakładam, ze teraz mialby taka moc by mimo 6 innych czynników sprzyjających chłopcu zadzialał mega dziewczynkowo
Ten czas do terminu @ najlepiej było by przehibernowac by za dużo nie mysleć, ale niestety nie da sie tak
Chcialabym sie zajac czyms produktywnym, ale nie mam pomysłu na nic
wiec pozostaje tylko uzbroic sie w cierpliwosc I czekac spokojnie na rozwój wydarzen
zaraz pójde z dziecmi do sklepu bo dzis zupe ogórkowa zaplanowałam na obiad a nie ma warzyw wszystkich co mi potrzeba a na drugie rybe zaserwuje bo nie jedlismy już z miesiac, dziewczynki jedza 1-2 razy w tyg a my ze wzgledu na diete chłopiecą, raczej czerwone mieso teraz jadalismy, ale już po owulacji wiec można sobie pozwolić na rybe