Hej!
Ana, strasznie mi przykro, jednak nie poddawaj się i idź na USG bo może jeszcze nic straconego i trzeba dzidzi pomóc. Znam mnóstwo przypadków kiedy dziewczyny miały silne krwawienia żywą krwią w pierwszym trymestrze i dzięki odpowiedniej interwencji się udało, np. znajoma takie miała i okazało się, że jest krwiak i kosmówka się odkleja, poleżała 2-3 tygodnie w szpitalu dostając progesteron i inne leki i dzięki szybkiej interwencji jej dzieci zosntały uratowane, urodziła zdrowe bliźniaki. Często takie krwawienia wynikają właśnie z odklejania się kosmówki - wówczas pomagają np. zastrzyki z Kaprogestu, leżenie i podawanie progesteronu, kosmórka z powrotem po jakimś czasie się przykleja. Dopiero teraz doczytałam ostatni post :-(, przykro mi straszliwie, przytulam mocno ...nadal uważam jednak, że to wina lekarzy bo być może dzidzię można było uratować, jak można tak bagatelizować. Inny bardzo prawdopodobny scenariusz, to że dzidzia miała jakieś ciężkie wady i organizm ją odrzucił, wówczas lepiej gdy dzieje się to na tak wczesnym etapie choć na pewno to mało pocieszające :-( Przytulam z całego serducha, po wczesnym poronieniu bardzo szybko zachodzi się w kolejną ciążę (organizm jest już "zaprogramowany" na ciążę) a chyba tylko to będzie najlepszym lekarstwem dla tego bólu. Przytulam z całych sił, trzymaj się.
Nuuuśka, bardzo dobrze, że lekarka przepisała estradiol bo to estrogeny są odpowiedzianlne za grubość endometrium ...pomijam już fakt, że za niski estrogen sprzyja poczęciu córeczki więc warto go podnieść, choćby sztucznie. Trzymam kciuki za piękne TSH! Nie mogę znaleźć pytania o paski pH
Co do grubości endometrium - może u Ciebie owulka się opóźni więc estrogeny zdążą je pogrubić do odpowiednij wielkości, tak było u koleżanki, lekarz nastraszył cienkim endo a owulka po prostu się spóźniła i w tym cyklu zaszła w ciążę.
Kiraa, dzięki :-*, wcale nie czuję jakobym miała dużą wiedzę, ja od zawsze byłam samoukiem i drążyłam temat, który mnie zainteresował bez końca. Co do męża, oj rozumiem doskonale. Mojego wyjątkowo ciężko było namówić (jest jedynakiem i uważa, że tak jest dobrze i po co rodzeństwo), w pewnym momencie zaparł się, że NIE bo NIE, ja dostawałam wręcz szału tak bardzo pragnęłam kolejnego dziecka, nawet przemknęła mi w tej bezsilności myśl o zaaranżowaniu wpadki ale tego rodzaju kłamstwo to nie w moim stylu, po prostu wierciłam dziurę mu w brzuchu (a jestem w tym dobra bo jak się uprę to nie ma zmiłuj się :-)) aż w końcu zmiękł i się zgodził, pytany czy chce odpowiadał, że TAK choć nie wiem czy naprawdę tak uważał czy też chciał mieć święty spokój ;-) Do mojego M najbardziej trafiał argument, że będzie nam łatwiej kiedy dzieci będą się razem bawić zamiast nam narzekać, że się nudzą (oj wymyślałam już wszelakie argumenty) ;-) i że w przyszłości będzie im z sobą raźniej.
krystianmartin, to podwyższony progesteron powoduje uczucie parcia na pęcherz (rozluźnia mięśnie a macica jest bardziej ukrwiona co powoduje bardziej intensywną pracę nerek), trzymam nadal kciuki, pozytywne wibracje biją z Twojego wykresu :-)