Elle jestem jestem, ale mielismy troche problemów.... cud, że zyjemy... mieliśmy wypadek samochodowy na autostradzie... w poniedziałek wracaliśmy z nad morza I Adam zmieniał pas ruchu na autostradzie a facet przed nim w tym czasie przyhamował... no a my jechalismy szybko ok. 100km/h I Adam próbując nie uderzyć w ten samochód przed nami skręcił kola I wpadliśmy w poslizg... Dziewczyny to była masakra... rzucalo nas na wszystkie strony... samochód żył swoim życiem - to cud, że w nikogo nie uderzyliśmy bo ruch był naprawde duzy - ludzie wracali z pracy bo to ok. 18stej było, no I wpadlismy na bariery między pasami autostrady.... skosiliśmy wszystkie metalowe słupki na długości ok. 100m I zatrzymaliśmy sie na stalowej linie I krzakach między pasami jezdni... samochód skasowany, ale to chyba tylko dzieki Opatrzności Bożej nam I dzieciom nic sie nie stało... a juz oczami wyobraźni w tym ułamku sekund widziałam jak kozłujemy I sie rozbijamy w drobny mak... Dziewczynki nawet sie nie zorientowały co sie stało... ja pobijana jestem zwlaszcza lewa strona ciała, ręka I głowa bo poduszka powietrzna mi strzeliła w ramie, łokieć I głowe, ale po za tym NIC... Adam zupełnie nic a dziewczynki nawet nie mialy drasniecia, otarcia czy guza... - to naprawde cud, że przy tej predkości nic sie nikomu nie stało... a samochód skasowany... nawet żadne drzwi po za kierowcy sie nie otwierają, a jak mi ta poduszka strzeliła myslałam, ze sie dymi z samochodu wiec w tych emocjach szybko dziewczynki wypiełam z fotelików I podalam Adamowi przez drzwi kierowcy I sama tez sie tamtedy wygramolilam, nie czuła w ogóle, ze mnie cos boli... taka Amerykanka co za nami jechała zatrzymala sie I nam pomogła, wezwała garde I ambulans, zajela sie Alą... Dziewczyny nie wiem jak to mozliwe, ale jesteśmy niesamowitymi szczęściarzami, że z takiego wypadku nie stało nam sie zupełnie nic bo takie moje obicie nie mozna nazwac obrażeniami... a samochód rozbity I trzeba było zezłomować - ale samochód nie ważny, spisał sie doskonale bo uratował na zycie... jeszcze jak to wspominam jestem w szoku.... ułamek sekundy I stało sie nieodwracalne... ulamek sekundy I mogło nas nie być... jadna chwila... tyle co mrugniecie oczu... Jednak jestesmy szczęściarzami... a Bóg nas kocha...