Magda_z_uk
Po pierwsze MAMA ;)
Cześć dziewczyny
Mi żeby nie było za dobrze, to od rana mam koszmarny ból brzucha. Początkowo był całkiem do zniesienia. Tak jak to zazwyczaj w końcówce ciąży. Ni to ciągnięcie, ni to skurcze, czy coś w rodzaju kłucia, jak maluch uciska pęcherz lub szyjkę. Później z upływem czasu doszedł ból krzyża, choć od rana nie robię nic. Około godz. 15 ból brzucha nie ustawał nawet na chwilkę, stał się taki drażniący, nawet w pozycji leżącej. Plecy bolały koszmarnie. Wzięłam dwie nospy i położyłam się. Po ok godzinie było troszkę lepiej. Mogłam wstać np. do toalety i w miarę sprawnie tam dojść. Jednak od 17 znowu to samo. Teraz określiłabym to, jak ból podczas okresu. Trwa bez przerwy, z tym, że co chwilę narasta i zmniejsza się i tak w kółko. Plecy(krzyż) również bolą. Żadnych plamień, czy krwawienia, śluz normalny, ogólne samopoczucie poza zgagą w normie. Teraz jest lepiej, jak siedzę niż leżę, ale stać i chodzić nie da rady. Z reguły godnie znoszę wszystkie przypadłości ciążowe, ale to jest dla mnie coś nowego. W żadnej z ciąż nie czułam się tak fatalnie, jak w tej chwili. Położę dziewczynki spać, wezmę znowu nospę i zobaczymy. Mam nadzieję, że nie będę musiała jechać w nocy do szpitala. Rano jak będzie tak źle, to zadzwonię do położnej. Poza tym nie wiem co jeszcze robić. Czy w ogóle jest się czym martwić? Może tak bywa pod koniec?
Dobra. Idę poczytać co u Was.
Mi żeby nie było za dobrze, to od rana mam koszmarny ból brzucha. Początkowo był całkiem do zniesienia. Tak jak to zazwyczaj w końcówce ciąży. Ni to ciągnięcie, ni to skurcze, czy coś w rodzaju kłucia, jak maluch uciska pęcherz lub szyjkę. Później z upływem czasu doszedł ból krzyża, choć od rana nie robię nic. Około godz. 15 ból brzucha nie ustawał nawet na chwilkę, stał się taki drażniący, nawet w pozycji leżącej. Plecy bolały koszmarnie. Wzięłam dwie nospy i położyłam się. Po ok godzinie było troszkę lepiej. Mogłam wstać np. do toalety i w miarę sprawnie tam dojść. Jednak od 17 znowu to samo. Teraz określiłabym to, jak ból podczas okresu. Trwa bez przerwy, z tym, że co chwilę narasta i zmniejsza się i tak w kółko. Plecy(krzyż) również bolą. Żadnych plamień, czy krwawienia, śluz normalny, ogólne samopoczucie poza zgagą w normie. Teraz jest lepiej, jak siedzę niż leżę, ale stać i chodzić nie da rady. Z reguły godnie znoszę wszystkie przypadłości ciążowe, ale to jest dla mnie coś nowego. W żadnej z ciąż nie czułam się tak fatalnie, jak w tej chwili. Położę dziewczynki spać, wezmę znowu nospę i zobaczymy. Mam nadzieję, że nie będę musiała jechać w nocy do szpitala. Rano jak będzie tak źle, to zadzwonię do położnej. Poza tym nie wiem co jeszcze robić. Czy w ogóle jest się czym martwić? Może tak bywa pod koniec?
Dobra. Idę poczytać co u Was.