24 sierpnia, czyli 26 dc, dostałam plamienie, które trwało 5 dni. 28 sierpnia zrobiłam test ciążowy, pokazał cień drugiej kreski. 29 sierpnia dostałam okres. Kolejne testy pokazały dwa razy wyraźniejszą drugą kreskę, potem już tylko jedną. 1 października usg nic nie wykazało, więc prawdopodobnie nastąpiło samoistne poronienie. Ale teraz 17 listopada, czyli 31 dc dostałam kolejne plamienie, które trwało dwa dni. 19 pojawiła się duża ilość śluzu wymieszanego z krwią, strasznie bolał mnie brzuch i jak nigdy, bardzo czułe piersi. Następnego dnia wystąpiło normalne krwawienie. 24 listopada z ciekawości zrobiłam test ciążowy i była druga jasna kreska. 28 listopada powtórzyłam test i wynik był taki sam jak poprzednio. Na wieczór dostałam kolejne plamienie, które trwa jeszcze dzisiaj. Od dwóch tygodni kręci mi się w głowie od wielu zapachów, które do tej pory uwielbiałam, często boli mnie podbrzusze i ciągle jest mi niedobrze. Więc teraz pytanie, czy mimo miesiączki, zarodek mógł przetrwać? Wiem, że to mało prawdopodobne, ale inaczej nie umiem tego wytłumaczyć… Chociaż na wymienione powyżej objawy też jest raczej za wcześnie… Pomóżcie! Do lekarza idę dopiero 17 grudnia.