anineczka
królowa mrówek :P
No to już masz odpowiedźczy pil...pije bo twierdzi ze tylko to mu zostalo...ale wytlumaczenie sobie znalazl
Marne szanse by się zmienił
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
No to już masz odpowiedźczy pil...pije bo twierdzi ze tylko to mu zostalo...ale wytlumaczenie sobie znalazl
Cieszy mnie, ze rodzice pomagaja tobie, wspieraja ciebie w trudnej sytuacji, ze nie jestes w tym momencie sama. Postaw sie jednak w sytuacji twojego partnera : kocha ciebie, dowiaduje sie, ze bedzie tata, radosc jest wiec jeszcze wieksza, zaczyna zdawac sobie sprawe z tego, ze juz nie za jedna osobe czyli ciebie, ale za dwie musi wziac na siebie odpowiedzialnosc, a tu trach nagle traci prace, grunt pod nogami usunal mu sie i zalamal sie widzac przed oczami czarny scenariusz, ze jestes ty i dziecko w drodze, i jak was wszystkich utrzymac, jak wam wszystkim zapewmic bezpieczenstwo. Zwyczajnie zalamal sie. Sa silne osoby, ktore po stracie jednej pracy znajduja latwo nastepna i nie popadaja w jakas depresje, ale sa tez mniej poradne, mniej odporne na przeciwnosci losu i wtedy zamiast sie od nich odwracac powinnismy je wspierac. Jednej rzeczy nie rozumiem, wiec trudno jest mi sie dalej wypowiadac. Pisalas, ze bylas z partnerem przez dwa lata i po tym okresie zamieszkaliscie razem, pisalas o alkoholu. Czy twoj partner do kieliszka zaczal zagladac dopiero, gdy stracil prace, czy odwrotnie stracil prace, poniewaz pil. I kolejne pytanie, czy przez te dwa lata zanim zamieszkaliscie razem on tez pil, czy wszystko zaczelo sie po stracie pracy. To jest wazne o co pytam, bo zmienia to bieg calej naszej dyskusji. Jesli przez dwa lata tez pil i nic sie nie zmienialo na lepsze, mimo, ze ciebie kochal, on nie myslal o leczeniu, ty moze tez nie dbalas o to, aby zaproponowac, by cos zrobil z soba, mimo, ze rowniez go kochalas, to mialas az dwa lata, aby z tego zwiazku zwyczajnie zrezygnowac. Powiedziec mu wprost kocham ciebie, ale tak dluzej byc nie moze, marze o normalnej, zdrowej rodzinie, a ty nie robisz nic, aby mnie uszczesliwic. Jezeli natomiast zaczal pic wtedy, gdy stracil prace, czyli wtedy, gdy sie zalamal, to nie powinnas go zostawiac. Nie jest latwe zyc z osoba, ktora pije, ale latwiej jemu byloby stanac na nogi. A tak decyzja odejscia jeszcze bardziej go zalamalas, niemozliwoscia widzenia sie z dzieckiem jest jeszcze bardziej wpychany w dol. Dla mnie to jest kluczowe pytanie, jezeli pil przez dwa lata czyli przez caly okres waszej znajomosci i zylas z tym problemem, i nie przeszkadzalo tobie to, bo przeciez nawet zamieszkalas z nim, bo nie zabezpieczalas sie zeby z alkoholikiem w ciaze nie zachodzic, to nie bedzie dla mnie zrozumiale dlaczego nagle, gdy dziecko pojawilo sie ty go opuszczacz. Natomiast tak jak juz wspomnialam, jezeli zaczal pic bo zalamal sie po stracie pracy, to powinien znalezc wsparcie w tobie, a ty ucieklas od kochanej osoby. Nie jestem ani po twojej stronie, ani po stronie twojego partnera, poniewaz nie znam odpowiedzi na najwazniejsze pytanie, kiedy on zaczal pic. Jezeli zaczal pic po stracie pracy to ja to widze tak. Wielokrotnie mowilas, ze kochasz go, wiec pokaz mu, ze tak jest, ze tobie na nim zalezy. Mieszkaj chwilowo u rodzicow, ale utrzymuj z nim normalny kontakt i daj mu dotknac, przytulic dziecko, rodzice nie musza o tym wiedziec, mozecie przeciez umowic sie gdzies na placu zabaw, na kawie. Mozesz go wtedy spokojnie zapytac jakie ma plany co do was, jezeli bedzie rozmowa o alkoholu, powiedz, ze mu pomozesz, pojdziesz z nim razem gdzie trzeba, do AA, do psychologa rodzinnego, do kogos kto wam wytlumaczy, czy walczycie z jego alkoholizmem i brakiem jakiejkolwiek checi z jego strony do zmiany na lepsze, czy walczycie z jego nieporadnoscia po stracie pracy. Mysle podobnie jak jedna z osob, ktore tu napisaly, jezeli kochacie sie i zalezy wam na sobie, to razem przez to przebrnijcie, a ty w tej chwili pozostawilas go samemu sobie. Jak juz bedziesz miala konkretne informacje od partnera, co zamierza zrobic dla siebie, dla was, wtedy ja bedac na twoim miejscu i z rodzicami zagralabym w otwarte karty, kocham go, chce z nim byc, jestem wdzieczna, ze mnie wspieracie, ale wspierajcie mnie takze w tym aby ulozylo sie miedzy mna i osoba, ktora kocham. Zebys za chwile nie musiala dokonywac wyboru rodzice, ktorzy kochaja czy partner bez, ktorego zyc nie mozesz. Ponadto za chwilke beda Swieta, moze w tym momencie zrobic jakis ruch do pszodu. Popros zeby wybral sie z toba i dzidzia razem na zakupy, nawet jezeli nie ma za co kupic, ale razem niech wybierze jakis prezent, pobedzie prze chwilke z dzieckiem. Jednym slowem kazdy ma prawo do tego by dac mu szanse.Z ojcem mojego synka bylam 2 lata,w styczniu zamieszkalismy razem no i jakos probowalismy sobie radzic.miesiac pozniej okazalo sie ze jestem w ciazy.Boze-jak sie cieszyl ze bedzie dziecko, bo oczywiscie tego nie planowalismy.ale-zaczely sie schody-a wszystko przez alkohol-stracil prace noi i sie zaczelo.nic nie pomoglo moje gadanie-pil a pozniej dopadal go agresor. az w koncu miesiac przed narodzinami malego doszlo do tego ze spakowalam swoje rzeczy i ucieklam do rodzicow.po prostu zaczelam sie go bac-tymbardziej ze nosilam w sobie to malenstwo.wiem jedno-on jest alkoholikiem...mimo ze odeszlam nie daje za wygrana-prosi o powrot.odwiedzil nas w szpitalu i po prostu plakal jak male dziecko-widac bylo ze zaluje ale nie zgielam sie i z dzidziusiem mieszkam u rodzicow.Moj skarb ma juz prawie 2miesiace a ojca nie widzial od tamtego dnia,nie dostajemy tez od niego ani grosza..sytuacje utrudnaija moi rodzice bo powiedzieli ze go nie wpuszcza do domu by zobaczyl dziecko.chce zeby mieli kontakt,on chce przyjechac ale co ja moge..?codzien mnie zasypuje smsami:WROC TAK CIE KOCHAM,DAM WAM SZCZESCIE.twierdzi ze nie bedzie pil, ze sie zmieni,kazada wolna chwile spedzalby z nami.ale czy to nie sa puste slowa?chwile bedzie dobrze a pozniej znow zacznie pic?narazac dziecko na klotnie,ogladanie pijanego ojca?stracic przez to rodzine na ktora mozna liczyc?wiem jedno-kocham go bardzo i wiem ze on kocha..taka beznadziejna sytuacja-kochamy sie a nie mozemy byc razem..cholernie mi go brak..ale czy ktos taki zasluguje na szanse????