reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

czy dac mu szanse-pomozcie..

reklama
tinkaa7 jedyne wyjście to powiedzieć mu ze wrócicie jak pójdzie na terapie antyalkoholową. Jeśli chodzi o twoich rodziców na twoim miejscu wytłumaczyłabym im że on jest ojcem twojego dziecka i ma prawo go widywać ale podstawą jest to że będzie trzeźwy jak będzie przychodzić do małego. Musi się zmienić i przestać pić ale nie wież na słowo podstawą jest terapia jeśli mu na was zależy to to zrobi.
 
Z ojcem mojego synka bylam 2 lata,w styczniu zamieszkalismy razem no i jakos probowalismy sobie radzic.miesiac pozniej okazalo sie ze jestem w ciazy.Boze-jak sie cieszyl ze bedzie dziecko, bo oczywiscie tego nie planowalismy.ale-zaczely sie schody-a wszystko przez alkohol-stracil prace noi i sie zaczelo.nic nie pomoglo moje gadanie-pil a pozniej dopadal go agresor. az w koncu miesiac przed narodzinami malego doszlo do tego ze spakowalam swoje rzeczy i ucieklam do rodzicow.po prostu zaczelam sie go bac-tymbardziej ze nosilam w sobie to malenstwo.wiem jedno-on jest alkoholikiem...mimo ze odeszlam nie daje za wygrana-prosi o powrot.odwiedzil nas w szpitalu i po prostu plakal jak male dziecko-widac bylo ze zaluje ale nie zgielam sie i z dzidziusiem mieszkam u rodzicow.Moj skarb ma juz prawie 2miesiace a ojca nie widzial od tamtego dnia,nie dostajemy tez od niego ani grosza..sytuacje utrudnaija moi rodzice bo powiedzieli ze go nie wpuszcza do domu by zobaczyl dziecko.chce zeby mieli kontakt,on chce przyjechac ale co ja moge..?codzien mnie zasypuje smsami:WROC TAK CIE KOCHAM,DAM WAM SZCZESCIE.twierdzi ze nie bedzie pil, ze sie zmieni,kazada wolna chwile spedzalby z nami.ale czy to nie sa puste slowa?chwile bedzie dobrze a pozniej znow zacznie pic?narazac dziecko na klotnie,ogladanie pijanego ojca?stracic przez to rodzine na ktora mozna liczyc?wiem jedno-kocham go bardzo i wiem ze on kocha..taka beznadziejna sytuacja-kochamy sie a nie mozemy byc razem..cholernie mi go brak..ale czy ktos taki zasluguje na szanse????
Cieszy mnie, ze rodzice pomagaja tobie, wspieraja ciebie w trudnej sytuacji, ze nie jestes w tym momencie sama. Postaw sie jednak w sytuacji twojego partnera : kocha ciebie, dowiaduje sie, ze bedzie tata, radosc jest wiec jeszcze wieksza, zaczyna zdawac sobie sprawe z tego, ze juz nie za jedna osobe czyli ciebie, ale za dwie musi wziac na siebie odpowiedzialnosc, a tu trach nagle traci prace, grunt pod nogami usunal mu sie i zalamal sie widzac przed oczami czarny scenariusz, ze jestes ty i dziecko w drodze, i jak was wszystkich utrzymac, jak wam wszystkim zapewmic bezpieczenstwo. Zwyczajnie zalamal sie. Sa silne osoby, ktore po stracie jednej pracy znajduja latwo nastepna i nie popadaja w jakas depresje, ale sa tez mniej poradne, mniej odporne na przeciwnosci losu i wtedy zamiast sie od nich odwracac powinnismy je wspierac. Jednej rzeczy nie rozumiem, wiec trudno jest mi sie dalej wypowiadac. Pisalas, ze bylas z partnerem przez dwa lata i po tym okresie zamieszkaliscie razem, pisalas o alkoholu. Czy twoj partner do kieliszka zaczal zagladac dopiero, gdy stracil prace, czy odwrotnie stracil prace, poniewaz pil. I kolejne pytanie, czy przez te dwa lata zanim zamieszkaliscie razem on tez pil, czy wszystko zaczelo sie po stracie pracy. To jest wazne o co pytam, bo zmienia to bieg calej naszej dyskusji. Jesli przez dwa lata tez pil i nic sie nie zmienialo na lepsze, mimo, ze ciebie kochal, on nie myslal o leczeniu, ty moze tez nie dbalas o to, aby zaproponowac, by cos zrobil z soba, mimo, ze rowniez go kochalas, to mialas az dwa lata, aby z tego zwiazku zwyczajnie zrezygnowac. Powiedziec mu wprost kocham ciebie, ale tak dluzej byc nie moze, marze o normalnej, zdrowej rodzinie, a ty nie robisz nic, aby mnie uszczesliwic. Jezeli natomiast zaczal pic wtedy, gdy stracil prace, czyli wtedy, gdy sie zalamal, to nie powinnas go zostawiac. Nie jest latwe zyc z osoba, ktora pije, ale latwiej jemu byloby stanac na nogi. A tak decyzja odejscia jeszcze bardziej go zalamalas, niemozliwoscia widzenia sie z dzieckiem jest jeszcze bardziej wpychany w dol. Dla mnie to jest kluczowe pytanie, jezeli pil przez dwa lata czyli przez caly okres waszej znajomosci i zylas z tym problemem, i nie przeszkadzalo tobie to, bo przeciez nawet zamieszkalas z nim, bo nie zabezpieczalas sie zeby z alkoholikiem w ciaze nie zachodzic, to nie bedzie dla mnie zrozumiale dlaczego nagle, gdy dziecko pojawilo sie ty go opuszczacz. Natomiast tak jak juz wspomnialam, jezeli zaczal pic bo zalamal sie po stracie pracy, to powinien znalezc wsparcie w tobie, a ty ucieklas od kochanej osoby. Nie jestem ani po twojej stronie, ani po stronie twojego partnera, poniewaz nie znam odpowiedzi na najwazniejsze pytanie, kiedy on zaczal pic. Jezeli zaczal pic po stracie pracy to ja to widze tak. Wielokrotnie mowilas, ze kochasz go, wiec pokaz mu, ze tak jest, ze tobie na nim zalezy. Mieszkaj chwilowo u rodzicow, ale utrzymuj z nim normalny kontakt i daj mu dotknac, przytulic dziecko, rodzice nie musza o tym wiedziec, mozecie przeciez umowic sie gdzies na placu zabaw, na kawie. Mozesz go wtedy spokojnie zapytac jakie ma plany co do was, jezeli bedzie rozmowa o alkoholu, powiedz, ze mu pomozesz, pojdziesz z nim razem gdzie trzeba, do AA, do psychologa rodzinnego, do kogos kto wam wytlumaczy, czy walczycie z jego alkoholizmem i brakiem jakiejkolwiek checi z jego strony do zmiany na lepsze, czy walczycie z jego nieporadnoscia po stracie pracy. Mysle podobnie jak jedna z osob, ktore tu napisaly, jezeli kochacie sie i zalezy wam na sobie, to razem przez to przebrnijcie, a ty w tej chwili pozostawilas go samemu sobie. Jak juz bedziesz miala konkretne informacje od partnera, co zamierza zrobic dla siebie, dla was, wtedy ja bedac na twoim miejscu i z rodzicami zagralabym w otwarte karty, kocham go, chce z nim byc, jestem wdzieczna, ze mnie wspieracie, ale wspierajcie mnie takze w tym aby ulozylo sie miedzy mna i osoba, ktora kocham. Zebys za chwile nie musiala dokonywac wyboru rodzice, ktorzy kochaja czy partner bez, ktorego zyc nie mozesz. Ponadto za chwilke beda Swieta, moze w tym momencie zrobic jakis ruch do pszodu. Popros zeby wybral sie z toba i dzidzia razem na zakupy, nawet jezeli nie ma za co kupic, ale razem niech wybierze jakis prezent, pobedzie prze chwilke z dzieckiem. Jednym slowem kazdy ma prawo do tego by dac mu szanse.
 
no to jak pije i nie przestał to po co ci się pakować w gów......i jeszcze synka nie rozumiem tego dziecko na pewno nie będzie Ci za to wdzięczne bo życie jakie mu zgotujesz u boku takiego ojca piękne nie będzie.sama się zastanów wyciągnij wnioski.masz cudownych rodziców i na pewno stać Cię na takiego mężczyznę co będzie WAS szanował.on po prostu liczy na to że wrócisz bo sam już nikogo innego nie znajdzie.przy tobie bedzie się czuł jak pan.przepraszam za wyrazenie ale będzie miał co pobzykać.i zatrzyma się na obietnicach.najpierw leczenie zmiana jakakolwiek a potem się zastanów.
 
Tinkaa7, dla mnie istotne jest kiedy on zaczal pic, ja z twojej wypowiedzi tego nie dowiaduje sie. Ale zgadzam sie z Maria09, jezeli pil juz wczesniej i nic z tym nie robil, to nawet jezeli wrocisz, on nie ruszy z miejsca, beda tak jak mowi Maria09 tylko obietnice. Powiem tobie Tinkaa7 i nie obraz sie za to co powiem, jezeli on pil juz od dawna i ty zylas przez dwa lata swiadomie z alkoholikiem, nawet zamieszkalas po dwuch latach znajomosci pod jednym dachem, ciagle bede podkreslala z alkoholikiem oraz nie robilas nic w tym kierunku zeby ewentualnie nie zajsc w ciaze z alkoholikiem to zwyczajnie przez te dwa lata uswiadamialas mu, ze tak jest dla ciebie dobrze, ze ten jego alkoholizm nie przeszkadza tobie, bo tak naprawde liczy sie dla ciebie tylko to, ze on ciebie kocha. Az tu nagle pojawia sie dziecko i ty zaczynasz dostrzegac w nim jakiegos potwora, z ktorym nie da sie zyc. Jakos do tej pory nie przeszkadzalo tobie, ze on pije. Ja tego nie rozumiem Tinkaa7, kiedy on zaczal pic? Alkohol w rodzinie to zla rzecz, jezeli powodem jego picia jest utrata pracy, to powinnas byc przy nim, jezeli pil od zawsze i sie nie leczyl i ty tez nic w tej sprawie nie robilas, bo tak naprawde nic nie robilas, kochalas go i pozwalalas na picie, to bedzie tak jak mowi Maria09. W tej chwili nie sa wazne twoje uczucia, ale to co najlepsze dla dziecka i ciebie, o tym szeroko mowila Maria09.
 
Tinkaa7 zastanawiam sie jeszcze nad jedna rzecza, duza role w naszej dyskusji odgrywaja twoi rodzice. Pisalas, ze zabraniaja twojemu partnerowi przychodzic do domu, odwiedzac dziecko, itd., piszesz tez, ze jestes im wdzieczna, iz pomagaja tobie. Bardzo mnie jednak zastanawia, a co oni, twoi rodzice robili przez dwa lata twojej znajomosci z tym facetem. Nigdy nie bylas w jego domu, on nigdy nie byl w twoim? Twoi rodzice znali go czy nie wczesniej? Jezeli go znali, to czegos tu nie rozumiem. Chyba nie powiesz nam, ze dwoje doroslych ludzi w ciagu dwoch lat nie zauwazylo, iz twoj facet zwyczajnie chleje. Przeciez spedzaliscie razem jakies Swieta, czy urodziny, imieniny, sylwester, etc., da sie przeciez zauwazyc, czy ktos pije dwa-trzy drinki, czy butelka to dla niego malo. Dlatego co do troski twoich rodzicow o twoja przyszlosc mam watpliwosci. Jezeli oni tak jak ty znali tego czlowieka przez cale dwa lata i wiedzieli o jego problemie z alkoholem, i nie robili nic, aby namowic ciebie bys mu pomogla w leczeniu, i nie robili nic aby odciagnac ciebie od niego, aby otworzyc tobie oczy na to, ze pozniej to bedzie tylko gorzej, to zwyczajnie tak jak ty zgadzali sie na to jego picie i na ten wasz zwiazek. Jezeli wiedzieli o tym i nic z tym nie robili, to znaczy, ze facet mial ich pelna akceptacje do picia, podobnie tak jak od ciebie ja mial. Nie rozumiem dlaczego nagle widzicie w nim potwora, jedyne co sie w waszym zyciu zmienilo to to, ze pojawilo sie dziecko, bo jego picie z tego co zrozumialam sie nie zmienilo. Nie mozecie zatem miec pretensji do niego, bo on pil i pije nadal, nadal jest soba. To wy nagle kogos kogo akceptowaliscie, nie jeden raz pewnie gosciliscie w swoim domu chcecie wyrzucic z waszego zycia, ale to wam sie nie uda, bo czy tego chcesz ty i twoi rodzice, czy nie on jest ojcem twojego dziecka i tylko na drodze sadowej bedziesz mogla oddalic go od niego i od calej twojej rodziny. Przykro mi, ze tak sie porobilo w twoim zyciu, ale on nie jest winien, bo pil i pije, ty i twoi rodzice do tej pory w pelni akceptowaliscie to jego picie. Pretensje mozecie miec wylacznie do siebie. I na marginesie co to za rodzice, ktorzy swiadomie godza sie by ich dziecko ukladalo sobie zycie z alkoholikiem, ktory sie nie leczy. Dlatego odsuneli ciebie od niego, ze co, ze sumienie ich ruszylo, gdy na swiat przyszedl wnuk? Przeciez twoj facet pozostal tym samym pijacym jak dotad. Potraktowaliscie go jak przedmiot.
 
no wlasnie macie racje najwazniejsze jest dziecko...co do picia..zaczne od poczatku..owszem zdarzaly sie imprezy i alkohol ale nigdy w takim stopniu,czasem w jakis weekend.nawet mi wtedy przez glowe nie przeszlo ze ma jakis nalog..zamieszkalismy razem,ta praca i sie zaczely schody.myslicie ze nic nie robilam??jej..ja studiuje zaocznie,pojechalam raz na zajecia i wracam a on pijany i koledzy jacys w nasszym mieszkaniu...ale bylo malo wiec przyniosl cale opakowanie browarow-nie pozwolilam juz na picie i doslowni wypchnelam tych kolesi za drzwi,on poszedl spac a ja wylalam w kibel z 30 piw..potem wmowilam mu ze to wypili.moze i to klamstwo,ale ratowalam nas...nastepnego dnia dzwonilismy do psychologa ale nie bylo nas stac na wizyte ani na wszywke/bo taki pomysl tez byl/,znalezlismy miejsce spotkan aa....no ale pare dni pozniej znalazl prace i obiecal nie pic,a na aa nie mielismy juz czasu...nie pil miesiac... pozniej znow sie zaczelo po pracy z kolegami...moje prosby juz nic nie dawaly,ani tlumaczenie,gadanie...nic.minely 2 miesiace i sie zabralam bo napity rozwalil mi tel o chodnik...balam sie o dziecko
 
znali go ale to nie wygladalo tak..bylo inaczej nie pil tak..zaczal pare miesiecy temu,ale myslalam i wierzylam ze bedzie dobrze.potem przychodzil weekend i bomba...a teraz to juz calkiem masakra
 
a co do naszych kontaktow-mamy ze soba kontakt choc rodzice mi zabronili sie z nim kontaktowac.ba nawet zadzwonili do jego matki/ktora traktuje jak wlasna/by do mnie nie dzwonila...ale co mimo to czasem zadzwonie ja bo mam w niej przyjaciolke,poza trym tez interesuja sie dzieckiem-to tez ich wnuk.moi rodzice chca nas tylko dla siebie,uwazaja ze tamci nam nie pomoga i nie moga tez malego zobaczyc.wystarczy ze o nich wspomne a jada mnie rowno...ja mam ponad 20 lat a oni chca decydowc za mnie.jestem u nich to nie mam nic do powiedzenia.ojciec dorianka tez pisze co ma zrobic by go zobaczyc...beznadzieja.mieszkam na wsi i nwet nie mam jak sie z malym wydostac na jakis spotkanie.przeciez ma prawo znac ojca tymbardziej ze ten tego chce.oczywiscie pijany jakby sie pojawil to nigdy w zyciu.rodzicow nie moge przekonac do niczego...
 
reklama
a jeszcze jedno-moj byly teraz pracuje ale wieczory spedza na piciu-wiem to,juz nawet po smsach to poznaje,no i co nie robi nic...twierdzi ze jak wroce to bedzie dobrze ale ja nie chce wracac do poki nie zobacze ze naprawde cos robi bo z gadania nic nie ma
 
Do góry