reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czy cieszy was macierzyństwo?

A chłopcy nie chodzą do szkoły? Przedszkola? A partner to co, nie jego dzieci, że tylko Ty się nimi zajmujesz?
Mieszkamy w Irlandii, teraz są wakacje, i chłopcy są w domu ze mną, od 20 sierpnia będzie camp dla starszego ale to tylko 4 godziny dziennie, a 29.08 rozpoczęcie roku szkolnego od 9:30 do 14:10. Młodszego nie chcą mi przyjąć do przedszkola bo chodzi w pampersie ( czeka na zabieg urologiczny , siusiak cały czas kapie coś tam jest krzywo i trzeba naciąć) tak to są dzieci mojego partnera ale jak on to mówi on pracuje zarabia kasę wtorki musi brać wolne bo jeżdżę że starszym synem na rehabilitację ma zaburzenie sensoryczne a po południu ja chodzę na terapię i jest tak że jak wracam do domu to po prostu szok bałagan w domu, nic nie zrobione na kolacje, wtedy biegiem gotuje itd. taki stereotyp u mnie z którego nie umiem wybrnąć. Jeszcze myślałam że na wakacje dam syna do chrzestnego na dzień a na noc do domu tak kilka dni ale niestety okazało się że jestem w ten sposób egoistką. I tak utknęłam.
 
reklama
A chłopcy nie chodzą do szkoły? Przedszkola? A partner to co, nie jego dzieci, że tylko Ty się nimi zajmujesz?
No właśnie, tak sobie pomyślałam, że przecież szkoła to inwestycja w przyszłość i partner powinien wziąć na siebie więcej, żeby to umożliwić. Co do pytania postawionego w temacie to macierzyństwo bardzo mnie cieszy ale nie udaje też, że nic mnie nie kosztuje. Czasem mam dość i jestem zmęczona ale częściej czuje spokój i szczęście. Z biegiem lat też mam w sobie więcej tolerancji i cierpliwości, mniej dążę do perfekcji. To powoduje, że bardziej cieszę się chwilą i doceniam to co mam ale rozumiem, że wiele mam na starcie czuje presje i frustrację. Wymaga się od nas tak wiele a i o wsparcie społeczne ciężko.
 
No właśnie, tak sobie pomyślałam, że przecież szkoła to inwestycja w przyszłość i partner powinien wziąć na siebie więcej, żeby to umożliwić. Co do pytania postawionego w temacie to macierzyństwo bardzo mnie cieszy ale nie udaje też, że nic mnie nie kosztuje. Czasem mam dość i jestem zmęczona ale częściej czuje spokój i szczęście. Z biegiem lat też mam w sobie więcej tolerancji i cierpliwości, mniej dążę do perfekcji. To powoduje, że bardziej cieszę się chwilą i doceniam to co mam ale rozumiem, że wiele mam na starcie czuje presje i frustrację. Wymaga się od nas tak wiele a i o wsparcie społeczne ciężko.

Ja dopiero teraz zorientowałam się że ja nawet pasji nie mam, od jakiegoś czasu jej szukam. Na terapii na którą chodzę okazało się że potrafię i lubię urządzać mieszkania wymyślać kolory ścian półki lampki urządziłam gabinet terapeuty i bardzo mu się spodobało. Ale tak szczerze mówić jak rozmawiałam o pasji z partnerem wieś co mi powiedział " no a pranie to nie jest twoja pasja" myślałam że szlak mnie trafi. I przestałam o tym mówić, aktualnie jestem w trakcie szukania własnej godności i nie potrafię jej odnaleźć i odzyskać. Nie wiem jak przestać być " perfekcyjna pania domu " wsparcie społeczne ? To jest bardzo trudne zwłaszcza za granicą, ja aktualnie to nawet przyjaciół już tu nie mam.
 
Ja dopiero teraz zorientowałam się że ja nawet pasji nie mam, od jakiegoś czasu jej szukam. Na terapii na którą chodzę okazało się że potrafię i lubię urządzać mieszkania wymyślać kolory ścian półki lampki urządziłam gabinet terapeuty i bardzo mu się spodobało. Ale tak szczerze mówić jak rozmawiałam o pasji z partnerem wieś co mi powiedział " no a pranie to nie jest twoja pasja" myślałam że szlak mnie trafi. I przestałam o tym mówić, aktualnie jestem w trakcie szukania własnej godności i nie potrafię jej odnaleźć i odzyskać. Nie wiem jak przestać być " perfekcyjna pania domu " wsparcie społeczne ? To jest bardzo trudne zwłaszcza za granicą, ja aktualnie to nawet przyjaciół już tu nie mam.
Wybacz pytanie, ale Twój partner jest normalny i opisałaś go z tej gorszej strony, czy jednak traktuje Cię jak pomoc domową i opiekunkę do dzieci? Ja sobie nie wyobrażam nie mieć wsparcia w partnerze, skoro nie masz nikogo innego.
 
Wybacz pytanie, ale Twój partner jest normalny i opisałaś go z tej gorszej strony, czy jednak traktuje Cię jak pomoc domową i opiekunkę do dzieci? Ja sobie nie wyobrażam nie mieć wsparcia w partnerze, skoro nie masz nikogo innego.
powiem tak ja mam 34 lata a on 46, i po prostu on jest taki przestraszony chyba że jak " wyjdę do ludzi " to go zostawię dla kogoś młodszego. Jako ojciec jest wspaniały kocha chłopców wszystko dla nich zrobi, przerobił salon na salę rehabilitacyjna, tylko czasem nie potrafi dostrzec mnie i moich potrzeb. Czasem tak mi się wydaje że tak mnie traktuje jak napisałaś zamiast pomóc mi przy przygotowaniu kolacji to on po prostu wychodzi zapalić, a mnie to denerwuje.bo czeka aż mu podam pod nos. Nie wiem może to i moja wina może tak go nauczyłam, jeśli chodzi o wsparcie to raczej go nie czuje, podam przykład w kwietniu miałam zabieg usuwania tkanki nowotworowej prądem, ciężko mi było wrócić do domu bo ta adrenalina tak dziwnie działała na mnie, dzwoniłam do niego żeby przyszedł po mnie do szpitala z chłopcami a on nie odebrał telefonu ani nie oddzwonił tak mi przykro było czułam się okropnie, po tym zabiegu miałam 8 tygodni bardzo się oszczędzać, ale pierwsze kilka dni nie miałam na to szansy , zaczęłam krwawić i wtedy dopiero przeszłam jakieś załamanie i z płaczem mu wykrzyczałam wszystko, dopiero wtedy zmienił się. Drugi przykład cale życie marzyłam o kolczyku w nosie postanowiłam że go zrobię najpierw mnie wyśmiał ale potem jak Maciuś mu powiedział że koleżanka się śmiała że mnie że chce mieć kolczyk "że starej babie się na stare lata kolczyków zachciało"mi było przykro bo myślałam że to moja przyjaciółka ale bycie wyśmiewana boli i zrezygnowałam ale on powiedział mi " a co ty się będziesz przejmować jeżeli chcesz to zrobimy Ci ten kolczyk sam umówił appointment na za dwa tygodnie i tutaj poczułam się taka ważna dla niego. Dlatego ciężko mi określić, może to tak z wiekiem u faceta wychodzi. Wiem na pewno że ja nie potrafię wyznaczać granic bardzo ciężko coś przeżywam jak ktoś mi coś powie, martwię się wszystkim wiecznie.
 
powiem tak ja mam 34 lata a on 46, i po prostu on jest taki przestraszony chyba że jak " wyjdę do ludzi " to go zostawię dla kogoś młodszego. Jako ojciec jest wspaniały kocha chłopców wszystko dla nich zrobi, przerobił salon na salę rehabilitacyjna, tylko czasem nie potrafi dostrzec mnie i moich potrzeb. Czasem tak mi się wydaje że tak mnie traktuje jak napisałaś zamiast pomóc mi przy przygotowaniu kolacji to on po prostu wychodzi zapalić, a mnie to denerwuje.bo czeka aż mu podam pod nos. Nie wiem może to i moja wina może tak go nauczyłam, jeśli chodzi o wsparcie to raczej go nie czuje, podam przykład w kwietniu miałam zabieg usuwania tkanki nowotworowej prądem, ciężko mi było wrócić do domu bo ta adrenalina tak dziwnie działała na mnie, dzwoniłam do niego żeby przyszedł po mnie do szpitala z chłopcami a on nie odebrał telefonu ani nie oddzwonił tak mi przykro było czułam się okropnie, po tym zabiegu miałam 8 tygodni bardzo się oszczędzać, ale pierwsze kilka dni nie miałam na to szansy , zaczęłam krwawić i wtedy dopiero przeszłam jakieś załamanie i z płaczem mu wykrzyczałam wszystko, dopiero wtedy zmienił się. Drugi przykład cale życie marzyłam o kolczyku w nosie postanowiłam że go zrobię najpierw mnie wyśmiał ale potem jak Maciuś mu powiedział że koleżanka się śmiała że mnie że chce mieć kolczyk "że starej babie się na stare lata kolczyków zachciało"mi było przykro bo myślałam że to moja przyjaciółka ale bycie wyśmiewana boli i zrezygnowałam ale on powiedział mi " a co ty się będziesz przejmować jeżeli chcesz to zrobimy Ci ten kolczyk sam umówił appointment na za dwa tygodnie i tutaj poczułam się taka ważna dla niego. Dlatego ciężko mi określić, może to tak z wiekiem u faceta wychodzi. Wiem na pewno że ja nie potrafię wyznaczać granic bardzo ciężko coś przeżywam jak ktoś mi coś powie, martwię się wszystkim wiecznie.
Przykro czytać, że nie masz wsparcia. :( Jednorazowe akcje to nie wsparcie. :( Nie zawsze starszy facet znaczy dojrzały i odpowiedzialny niestety. On ma z tobą dobrze, ale czy ty z nim? Jesteś dla niego ważna? Jesteś szczęśliwa?
 
Przykro czytać, że nie masz wsparcia. :( Jednorazowe akcje to nie wsparcie. :( Nie zawsze starszy facet znaczy dojrzały i odpowiedzialny niestety. On ma z tobą dobrze, ale czy ty z nim? Jesteś dla niego ważna? Jesteś szczęśliwa?
to pytanie jest najtrudniejsze jakie słyszę. Czy jestem ważna dla niego ? Nie wiem. Pojawił się w moim życiu gdy byłam w największym dołku, gdy nie wiedziałam co zrobić pomógł mi jestem mu bardzo wdzięczna., takie życie wyniosłam z domu rodzinnego próbuje to zmienić ale ciężko mi zmienić coś co widziałam od urodzenia. A teraz kiedy odwróciła się przyjaciółka to wiem że mam już tylko jego i chłopców
 

Urodziłam pierwsze dziecko mając 36 lat. Sprawność mi normalnie wróciła. Mogłam ćwiczyć, pływać, biegać.
Drugie urodziłam mając 38 lat. I po jakimś czasie normalnie wszystko mogłam robić. Nie po trzech tygodniach, bo cudów nie ma ale doszłam do siebie.
I ty tez dojdziesz. Daj czasowi czas.

Mieszkamy w Irlandii, teraz są wakacje, i chłopcy są w domu ze mną, od 20 sierpnia będzie camp dla starszego ale to tylko 4 godziny dziennie, a 29.08 rozpoczęcie roku szkolnego od 9:30 do 14:10. Młodszego nie chcą mi przyjąć do przedszkola bo chodzi w pampersie ( czeka na zabieg urologiczny , siusiak cały czas kapie coś tam jest krzywo i trzeba naciąć) tak to są dzieci mojego partnera ale jak on to mówi on pracuje zarabia kasę wtorki musi brać wolne bo jeżdżę że starszym synem na rehabilitację ma zaburzenie sensoryczne a po południu ja chodzę na terapię i jest tak że jak wracam do domu to po prostu szok bałagan w domu, nic nie zrobione na kolacje, wtedy biegiem gotuje itd. taki stereotyp u mnie z którego nie umiem wybrnąć. Jeszcze myślałam że na wakacje dam syna do chrzestnego na dzień a na noc do domu tak kilka dni ale niestety okazało się że jestem w ten sposób egoistką. I tak utknęłam.

Nie macierzyństwo jest twoim problemem tylko partner z dupy wzięty.
Ja mam dwójkę dzieci, pracuje na cały etat, uczę się (właśnie zdawałam angielska maturę z matematyki), jak potrzebuje to wychodzę. Mąż opiekuje się dziećmi i domem na równi ze mną. Tej pomocy ci brakuje.
Co do młodych, z dzieckiem szkolnym nic nie zrobisz. Dopóki nie wroci do szkoły to będzie sajgon.
Z przedszkolakiem to nie powinno być tak, ze go przedszkole nie chce przyjąć bo jest w pampersie. To dyskryminacja na gruncie niepełnosprawności i takie coś się zgłasza organom. Nie daj sobie wmówić ze nie dadzą rady się zając dzieckiem bo ma pampersa. Pampersa można dziecku zmienić na stojąco, to naprawdę nie jest problem. Irlandia to państwo, gdzie dyskryminacja jest silnie piętnowana i takie coś nie powinno mieć miejsca. Jeśli nie ma żadnych innych niepełnosprawności to po prostu cie zbyto.
Partner niech wyjmie głowę z własnego tylka i się ruszy do pomocy. Mój mąż tez pracuje a w domu orze na równi ze mną i korona mu z głowy nie spada. Wręcz przeciwnie.
Ja nie rozumiem, co za facetów mamy w dzisiejszych czasach…
 
powiem tak ja mam 34 lata a on 46, i po prostu on jest taki przestraszony chyba że jak " wyjdę do ludzi " to go zostawię dla kogoś młodszego. Jako ojciec jest wspaniały kocha chłopców wszystko dla nich zrobi, przerobił salon na salę rehabilitacyjna, tylko czasem nie potrafi dostrzec mnie i moich potrzeb. Czasem tak mi się wydaje że tak mnie traktuje jak napisałaś zamiast pomóc mi przy przygotowaniu kolacji to on po prostu wychodzi zapalić, a mnie to denerwuje.bo czeka aż mu podam pod nos. Nie wiem może to i moja wina może tak go nauczyłam, jeśli chodzi o wsparcie to raczej go nie czuje, podam przykład w kwietniu miałam zabieg usuwania tkanki nowotworowej prądem, ciężko mi było wrócić do domu bo ta adrenalina tak dziwnie działała na mnie, dzwoniłam do niego żeby przyszedł po mnie do szpitala z chłopcami a on nie odebrał telefonu ani nie oddzwonił tak mi przykro było czułam się okropnie, po tym zabiegu miałam 8 tygodni bardzo się oszczędzać, ale pierwsze kilka dni nie miałam na to szansy , zaczęłam krwawić i wtedy dopiero przeszłam jakieś załamanie i z płaczem mu wykrzyczałam wszystko, dopiero wtedy zmienił się. Drugi przykład cale życie marzyłam o kolczyku w nosie postanowiłam że go zrobię najpierw mnie wyśmiał ale potem jak Maciuś mu powiedział że koleżanka się śmiała że mnie że chce mieć kolczyk "że starej babie się na stare lata kolczyków zachciało"mi było przykro bo myślałam że to moja przyjaciółka ale bycie wyśmiewana boli i zrezygnowałam ale on powiedział mi " a co ty się będziesz przejmować jeżeli chcesz to zrobimy Ci ten kolczyk sam umówił appointment na za dwa tygodnie i tutaj poczułam się taka ważna dla niego. Dlatego ciężko mi określić, może to tak z wiekiem u faceta wychodzi. Wiem na pewno że ja nie potrafię wyznaczać granic bardzo ciężko coś przeżywam jak ktoś mi coś powie, martwię się wszystkim wiecznie.

Ojej, biedulek. 46 lat i przestraszony, ze go młodsza żona zostawi. Ajajajajaj…..
Kopa mu w dupe na obudzenie sprzedać a nie jeszcze pod nos luksusy podawać.
Jak on marudzi, ze nie ma kolacji, to się go spytaj „i co zamierzasz z tym zrobić?”
Co by zrobił, gdyby ciebie nie miał? Z głodu umarl? Jeśli tak to wolna wole, niech zdycha.
Cos mam wrazenie, ze ty masz tez ze sobą jakies problemy. Ja jeśli marze o czymś takim jak kolczyk w nosie to idę i to robię. Nie widzę potrzeby pytania nikogo o pozwolenie czy aprobatę. Mój nos, mój kolczyk, moja sprawa.
A nawet gdybym czuła potrzebę zapytania o to, to śmiech drugiej osoby miałabym w sumie za nic. Ciebie takie rzeczy z jakiegoś powodu dotykają.
Dobrze, ze chodzisz na terapie, tam ci specjalisci pomogą rozwiązać tego typu problemy. Popros ich o terapie CBT. To jest dosyć dobre.
 
reklama
Urodziłam pierwsze dziecko mając 36 lat. Sprawność mi normalnie wróciła. Mogłam ćwiczyć, pływać, biegać.
Drugie urodziłam mając 38 lat. I po jakimś czasie normalnie wszystko mogłam robić. Nie po trzech tygodniach, bo cudów nie ma ale doszłam do siebie.
I ty tez dojdziesz. Daj czasowi czas.



Nie macierzyństwo jest twoim problemem tylko partner z dupy wzięty.
Ja mam dwójkę dzieci, pracuje na cały etat, uczę się (właśnie zdawałam angielska maturę z matematyki), jak potrzebuje to wychodzę. Mąż opiekuje się dziećmi i domem na równi ze mną. Tej pomocy ci brakuje.
Co do młodych, z dzieckiem szkolnym nic nie zrobisz. Dopóki nie wroci do szkoły to będzie sajgon.
Z przedszkolakiem to nie powinno być tak, ze go przedszkole nie chce przyjąć bo jest w pampersie. To dyskryminacja na gruncie niepełnosprawności i takie coś się zgłasza organom. Nie daj sobie wmówić ze nie dadzą rady się zając dzieckiem bo ma pampersa. Pampersa można dziecku zmienić na stojąco, to naprawdę nie jest problem. Irlandia to państwo, gdzie dyskryminacja jest silnie piętnowana i takie coś nie powinno mieć miejsca. Jeśli nie ma żadnych innych niepełnosprawności to po prostu cie zbyto.
Partner niech wyjmie głowę z własnego tylka i się ruszy do pomocy. Mój mąż tez pracuje a w domu orze na równi ze mną i korona mu z głowy nie spada. Wręcz przeciwnie.
Ja nie rozumiem, co za facetów mamy w dzisiejszych czasach…
A jak to wszystko ogarniasz? Potrzebuje pomocy to fakt że zmęczenia potrafię przysnac gotując. Podziwiam te wszystkie kobiety co tak potrafią wszystko zrobić pracują, mają rodziny, i wszystko im idzie ogarnąć. Chciała bym być taka silna . Chciałam małego dać na 3 godziny żeby miał jakiś kontakt z dziećmi uczył się języka, ale może faktycznie mnie zbyli, złożyłam jeszcze wniosek do dwóch przedszkoli czekam na decyzję.
 
Do góry