powiem tak ja mam 34 lata a on 46, i po prostu on jest taki przestraszony chyba że jak " wyjdę do ludzi " to go zostawię dla kogoś młodszego. Jako ojciec jest wspaniały kocha chłopców wszystko dla nich zrobi, przerobił salon na salę rehabilitacyjna, tylko czasem nie potrafi dostrzec mnie i moich potrzeb. Czasem tak mi się wydaje że tak mnie traktuje jak napisałaś zamiast pomóc mi przy przygotowaniu kolacji to on po prostu wychodzi zapalić, a mnie to denerwuje.bo czeka aż mu podam pod nos. Nie wiem może to i moja wina może tak go nauczyłam, jeśli chodzi o wsparcie to raczej go nie czuje, podam przykład w kwietniu miałam zabieg usuwania tkanki nowotworowej prądem, ciężko mi było wrócić do domu bo ta adrenalina tak dziwnie działała na mnie, dzwoniłam do niego żeby przyszedł po mnie do szpitala z chłopcami a on nie odebrał telefonu ani nie oddzwonił tak mi przykro było czułam się okropnie, po tym zabiegu miałam 8 tygodni bardzo się oszczędzać, ale pierwsze kilka dni nie miałam na to szansy , zaczęłam krwawić i wtedy dopiero przeszłam jakieś załamanie i z płaczem mu wykrzyczałam wszystko, dopiero wtedy zmienił się. Drugi przykład cale życie marzyłam o kolczyku w nosie postanowiłam że go zrobię najpierw mnie wyśmiał ale potem jak Maciuś mu powiedział że koleżanka się śmiała że mnie że chce mieć kolczyk "że starej babie się na stare lata kolczyków zachciało"mi było przykro bo myślałam że to moja przyjaciółka ale bycie wyśmiewana boli i zrezygnowałam ale on powiedział mi " a co ty się będziesz przejmować jeżeli chcesz to zrobimy Ci ten kolczyk sam umówił appointment na za dwa tygodnie i tutaj poczułam się taka ważna dla niego. Dlatego ciężko mi określić, może to tak z wiekiem u faceta wychodzi. Wiem na pewno że ja nie potrafię wyznaczać granic bardzo ciężko coś przeżywam jak ktoś mi coś powie, martwię się wszystkim wiecznie.