Mam 33 lata, mąż 39. Po 8 miesiącach nieudanych starań o dziecko postanowiliśmy zmienić lekarza. Poprzedni kazał mi zrobić badanie tarczycy, glukozy i prolaktyny po czym zapisał duphastan i cleo i kazał przyjść za 3 miesiące. Zaniepokojona „brakiem konieczności badań podczas zażywania tych leków” postanowiłam iść do innego lekarza. Dobrze trafiłam.
Pierwsza odpowiedź nowego lekarza „ nie będziemy Pani zapisywać leków dopóki nie sprawdzimy czy z mężem jest wszystko ok”. Dostałam listę badań do zrobienie ( z krwi), mąż też oraz badanie nasienia. Okazało się, że mąż ma 1% prawidłowych plemników ( morfologia), 99 % to wady główki, ilość 16 mln/ml, plemniki ruchliwe 56%. Co do tego 1% lekarz uświadomił nas, że mężczyzna płodny to ten, który ma od 4% prawidłowych plemników. Po wywiadzie lekarza z moim mężem lekarz podejrzewał, że przyczyną jest nadużywanie alkoholu, w co mój mąż nie wierzył, bo jest rosłym wysokim facetem, pił wino co 3 dzień ok 1 butelkę. Dodam, że 3 miesiące przed zrobieniem badań rzucił palenie. Po wynikach mąż brał suplement FertilMan Plus, ograniczył alkohol, starał się zdrowo odżywiać. Po 3 miesiącach miał powtórzyć badanie. Jeśli wyniki by się nie poprawiły to inseminacja prawdopodobnie nic by nie dała, pozostałoby in vitro.
W dzień odbioru badań plemników ( po 3 miesiącach od pierwszego badania) dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Obecnie jestem w 6 miesiącu ciąży i wszystko jest dobrze. Wyniki nasienia nadal pokazywały 1% prawidłowych plemników ale było ich dużo więcej bo 27 mln/ml. Po tym całym stresie nadal nie mogę uwierzyć, że jestem w ciąży...Mam nadzieję, że kogoś ten wpis podniesie na duchu.