reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

CZERWCÓWKOLAND ;D - Wątek Główny

Dziewczyny wyobraźcie sobie że ja nie mogę zostawić dziecka samego z mężem nawet na pięć minut :no: Ostatnio wracaliśmy z Cezarym z zapisów na basen i chciałam jeszcze wstąpić do marketu na chwilę, a w ciągu tych pięciu minut miałam dwa telefonu od męża w tym jeden taki że słychać było tylko krzyczącego Czarka. Tak się zdenerwowałam na małża że nie zadał sobie trudu by małego uspokoić tylko wściekle do mnie wydzwaniał, że dopiero dziś zaczęłam się do niego odzywać.

Monika ja rozrzucam Czarkowi zabawki, ale tak by musiał się wysilić i podpełznąć do nich. Czasem jest tak leniwy że potrafi tylko na nie patrzeć, ale często udaje mu się podpełznąć (bo trudno to nazwać raczkowaniem- Czarek wypina pupę do góry i sunie głową do przodu jak gąsienica) i wziąć do zabawy to co mu się podoba.
 
reklama
Dziewczyny wyobraźcie sobie że ja nie mogę zostawić dziecka samego z mężem nawet na pięć minut :no: Ostatnio wracaliśmy z Cezarym z zapisów na basen i chciałam jeszcze wstąpić do marketu na chwilę, a w ciągu tych pięciu minut miałam dwa telefonu od męża w tym jeden taki że słychać było tylko krzyczącego Czarka. Tak się zdenerwowałam na małża że nie zadał sobie trudu by małego uspokoić tylko wściekle do mnie wydzwaniał, że dopiero dziś zaczęłam się do niego odzywać.
.

skad ja to znam:-D:-D:-D
dobrze ze mam tesciowa:szok::-D
 
Esia, ja też bardzo dobrze to znam, niestety :angry:, rozpłakane telefony też - to chyba po to, żebyśmy czuły się winne, że wyszłyśmy.
Esia, brzmi świetnie, tylko, że mojej Karolinie nie chce się w ten sposób wysilać:no:, ja mam wrażenie, że ona chyba zacznie raczkować jak będzie miała rok :-(. Pełzania to ja jeszcze u niej nie widziałam :no:.
Myślę, że to może być trochę moja wina, bo trochę za rzadko kładłam ją na brzuchu jak była młodsza. Nie dałam jej szansy, to teraz nie ma efektu:cool:
 
Ano masz babo placek, tzn. tak właśnie się kończy "samolubne" wychowywanie. U mnie od początku wszyscy aktywnie brali udział w życiu Wojtusia ( chociaż jak mój tata prawie namiot rozbił u nas przed domem i jakby mógł to by spał na materacu przy Wojtkowym łóżeczku :eek:- to musiałam go "ustawić" na odpowiednie tory ;-), ale na szczęście już mu przeszło :-)
Ale za to teraz jak naprawdę potrzebuję to nie mam problemu, bo Wojtuś jest przyzwyczajony i mogę go spokojnie zostawić i wiem, że nawet nie zapłacze. A krzywda mu się tam nie stanie :tak::tak::tak:
I wcale nie uważam, że jakoś mniej kocham swoje dziecko, bo czasami go z kimś zostawię.
 
agik a co Ty opowiadasz! Bardzo dobrze, że nie masz żadnych wyrzutów sumienia - przecież czasem to dla własnego zdrowia psychicznego trzeba Młode odseparować od siebie na chwilkę ;-)
Ja stosowałam i stosuję to, co nazywacie samolubnym wychowywaniem ;-) ale nie narzekam. Tak mi się ułożyło, że nikt w pobliżu nie mieszka i nie ma szans na "podrzucenie na pół h". A jednak pomimo to, kilka razy Piotruś został z moją Mamą (musiałam iść do denstysty itp.) i nie było żadnego problemu :-) On w ogóle jest takim "cygańskim dzieckiem" bo do wszystkich się śmieje i ani trochę nie boi obcych :tak:
No i z Małżem też spokojnie może zostać (zatankowany uprzednio, ofkors) i nie zdarzył mi się nigdy żaden rozpaczliwy telefon - dumna jestem z Małża jak nie wiem co! :-)
(to co pisałam o "podrzucaniu" Młodego teściowej dotyczyło bardziej podejścia szwagierki, której dziecko wiecznie w życiu przeszkadzało i na każdy weekend lądowało u dziadków :baffled: - z resztą, straszliwie w tym kiepskich bo rozpuszczających poza wszelkie granice...)
 
Co do samolubnego wychowania... Ja również należę do klubu...bo praktycznie innego wyjścia nie mam... Dziadkowie są w weekendy a m. pracuje po 20h/dobę... Jednak mały zostaje bezproblemowo z dziadkami :) A i z małża jestem dumna...bo nigdy krzyczącego maleństwa nie widziałam przy tatusiu :) Co prawda małż wydziwia i robi z siebie pajaca jak jest sam z małym...No ale to skutkuje :)
No a dzisiaj pomimo dnia z kumpelami...jestem sama...małż na szkoleniu wraca jutro...
 
Martija witaj!!!

Ja wracam do pracy( na pół etatu) za dwa tygodnie:szok::baffled:
Kajtosem będzie się zajmował tatuś, zobaczymy jak sobie chłopaki poradzą;-)
A jak chcę gdzieś wyskoczyć, to babcie boją się z moim smykiem zostawać, bo wyjek z niego straszny. Jak rozedrze paszczę, to bębenki w uszach pękają i wszyscy się go wtedy boją(nawet piesek rodziców chowa się do szafy:tak:)
 
Monika ja rozrzucam Czarkowi zabawki, ale tak by musiał się wysilić i podpełznąć do nich. Czasem jest tak leniwy że potrafi tylko na nie patrzeć, ale często udaje mu się podpełznąć (bo trudno to nazwać raczkowaniem- Czarek wypina pupę do góry i sunie głową do przodu jak gąsienica) i wziąć do zabawy to co mu się podoba.
Franek robi tak samo, tyle nie pełza jak gąsienica, a skacze jak żabka - bardzo komicznie to wyglada-czasami wyskoczy poza matę:-D
Mi się zdarzyło tylko raz, że mąż zadzwonił w trakcie opieki nad małym - poprostu nie odebrałam - więcej nie dzwoni ;-)
 
Ja tez jestem bardzo dumna z mojego T. Nie ma żadnego problemu żeby Zosie z nim zostawić. Byle tylko nie na dluzej niz 4 godziny bo zabieram ze sobą papu :-D

Monika - nic na sile!! Ja Zosi w żaden sposób nie 'namawialam' do takiego smerfowania. Ona sama sobie to wymyslila. Mysle ze kazde dziecko do tego dojdzie wlasna droga.
Jak mi sie uda to wkleje link do filmiku na którym swego czasu Zosia ćwiczyła przed tym etapem.
To było coś w tym stylu: YouTube - Zosia cwiczy podskoki
 
reklama
A jak chcę gdzieś wyskoczyć, to babcie boją się z moim smykiem zostawać, bo wyjek z niego straszny. Jak rozedrze paszczę, to bębenki w uszach pękają i wszyscy się go wtedy boją(nawet piesek rodziców chowa się do szafy:tak:)
:-D:-D:-D:-D:-D:-D

No a skoro już tak tatusiów chwalimy no to ja też :tak::tak::tak: jak do tej pory żadnego alarmowego telefonu nie miałam. Chłopaki trzymają sztamę i beż żadnych sensacji mija im razem czas.:-)
 
Do góry