wczorajsza ZuZulo
i
dzisiejszy Eryczku
sto lat wspaniałe DWULATKI
melduję się po nadmorskim weekendzie ;-)
dobrze było, ale niestety się skończyło :-( za krótko, zdecydowanie za krótko no, ale przyznam, że trochę mnie Laura wymęczyła :-( nie, że jest niegrzeczna, bo ona jest grzeczna, ale zabierała wszystkie zabawki Antonkowi, szczególnie te, którymi on się akurat bawił, szczypała go czasem i kilka razy nawet uderzyła (jak Anto mocno zaciskał zabawkę) wkurzało mnie to okropnie rozumiem jak by to były jej zabawki, ale ona zabierała zabawki mojego Antonka i po zabraniu mówiła mu: to są moje zabawki, nie możesz się nimi bawić wychowywać jej nie będę, chyba trochę się sprostuje w przedszkolu, no ale ...
pogoda była ... no mogła być lepszejsza ;-) ale generalnie jedynie piątek i sobota była do bani, ale nie tak do końca, bo mimo sztormów (piątkowo - sobotnich) popołudnia już były ładne i można było wypuścić się na spacer :-) nie było tak źle, mogło być zdecydowanie gorzej
wczoraj byłam Marze zanieść zdjęcia z naszego aparatu ;-) specjalnie nie wchodziłam na górę, bo na spacer wyszliśmy z misiem (od Bebiko ;-) nowa miłość Antonka, nie było mowy o jego zostawieniu przy okazji dziękuję za wszystkie głosy ). Ale pech chciał, że akurat Mara była na zakupach i miałam czekać na nią pod blokiem. I wyszedł jej mąż z Lamrą ... Lamra oczywiście zauważyła misia, wyrwała Antkowi. My prosimy by oddała, a ona: nie, to jeśt mój misiu i nie chce mi się go oddawać" na siłę jej trzeba było wydzierać Anto oczywiście zaryczany szczęśliwie jego misiu został mu oddany ;-)
kurczę, mnie to zaczyna mocno irytować nie wiem jak to zachowanie Laury tłumaczyć... efekt strasznego rozpieszczania dziecka i braku kontaktu z rówieśnikami ... chyba już sama nie wiem chyba czas zrobić przerwę w miłości ;-) następne spotkanie na Laury urodzinki (za dwa miechy), ale już teraz boję się co to będzie jak ona podostaje prezenty i nie daj boże mój Anto do jednego zbliży się na kilometr
wracając do morza i Dźwirzyna ... jak ja się obżarłam każdego dnia jeździliśmy po świeżuteńkie rybki (z nocnego połowu) i robiliśmy je najczęściej na grillu (mniej roboty) dzieciaki zajadały się aż im się uszy trzęsły najadłam się ryb, oj najadłam ;-) ale mogłabym tak cały czas ;-)
domek - poezja! dokładnie taki jak na zdjęciach (Dźwirzyno - Domek Letniskowy DONALD - wczasy i wypoczynek nad morzem), niczego nie brakowało! wszelkie sztuśce, talerze, gary, patelnie, normalnie jak w domu ;-) polecam wam na przyszłość ;-) do tego domek stoi na działce ogrodzonej, bramę i furtkę można było zamknąć na klucz i dzieciaki samopas puszczać no warunki rewelka! spokojnie mogą się tam dwie rodziny z dziećmi zmieścić ;-) do tego obok jest to studio, które dla trzech osób też styknie ;-) jedyny minus - odległość do morza dobre 10 minut trzeba było iść ;-) ale nam to akurat nie przeszkadzało ;-) przynajmniej byliśmy na uboczu, z dala od hałasu ;-)
mieliśmy w sypialni łóżko małżeńskie i jedynkę dla Antonka ;-) bałam się, że Anto będzie do nas łazić, ale gdzie tam dziecko wiedziało, że ma własne łóżko i nawet do nas przychodzić nie chciało nawet ubierać nie chciał się na naszym łóżku, tylko na "swoim" przynajmniej zobaczyliśmy, że on jest gotowy do "dorosłego" łóżka i w lipcu zamierzamy przejechać się do sklepu meblowego ;-)
no, to chyba tyle z "wakacji" ;-)
wczoraj dowiedzieliśmy się, że mamy zarezerwowany domek na tydzień nad jeziorem znaczy się pokój w jednym z trzech domków Maciejki wujka :-) i to w terminie 11 - 19 lipiec ot efekt powiedzenia teściowej, ze może skorzystamy z zaproszenia wujka i pojedziemy na dłuższy weekend pod Włocławek ;-) wczoraj dzwoniliśmy do Antonka chrzestnej, a ta nas poinformowała, że spotkamy się wszyscy nad jeziorem, bo oni jadą w tym samym terminie co my (tyle, że my nei wiedzieliśmy kiedy dokładnie tam chcemy jechać ;-) przynajmniej wiem już kiedy wezmę urlop bo do tej pory wiedziałam, że biorę dwa tygodnie w lipcu, a tak to wujek i teściówka już mi tydzień zarezerwowali
dobrze było, ale niestety się skończyło :-( za krótko, zdecydowanie za krótko no, ale przyznam, że trochę mnie Laura wymęczyła :-( nie, że jest niegrzeczna, bo ona jest grzeczna, ale zabierała wszystkie zabawki Antonkowi, szczególnie te, którymi on się akurat bawił, szczypała go czasem i kilka razy nawet uderzyła (jak Anto mocno zaciskał zabawkę) wkurzało mnie to okropnie rozumiem jak by to były jej zabawki, ale ona zabierała zabawki mojego Antonka i po zabraniu mówiła mu: to są moje zabawki, nie możesz się nimi bawić wychowywać jej nie będę, chyba trochę się sprostuje w przedszkolu, no ale ...
pogoda była ... no mogła być lepszejsza ;-) ale generalnie jedynie piątek i sobota była do bani, ale nie tak do końca, bo mimo sztormów (piątkowo - sobotnich) popołudnia już były ładne i można było wypuścić się na spacer :-) nie było tak źle, mogło być zdecydowanie gorzej
wczoraj byłam Marze zanieść zdjęcia z naszego aparatu ;-) specjalnie nie wchodziłam na górę, bo na spacer wyszliśmy z misiem (od Bebiko ;-) nowa miłość Antonka, nie było mowy o jego zostawieniu przy okazji dziękuję za wszystkie głosy ). Ale pech chciał, że akurat Mara była na zakupach i miałam czekać na nią pod blokiem. I wyszedł jej mąż z Lamrą ... Lamra oczywiście zauważyła misia, wyrwała Antkowi. My prosimy by oddała, a ona: nie, to jeśt mój misiu i nie chce mi się go oddawać" na siłę jej trzeba było wydzierać Anto oczywiście zaryczany szczęśliwie jego misiu został mu oddany ;-)
kurczę, mnie to zaczyna mocno irytować nie wiem jak to zachowanie Laury tłumaczyć... efekt strasznego rozpieszczania dziecka i braku kontaktu z rówieśnikami ... chyba już sama nie wiem chyba czas zrobić przerwę w miłości ;-) następne spotkanie na Laury urodzinki (za dwa miechy), ale już teraz boję się co to będzie jak ona podostaje prezenty i nie daj boże mój Anto do jednego zbliży się na kilometr
wracając do morza i Dźwirzyna ... jak ja się obżarłam każdego dnia jeździliśmy po świeżuteńkie rybki (z nocnego połowu) i robiliśmy je najczęściej na grillu (mniej roboty) dzieciaki zajadały się aż im się uszy trzęsły najadłam się ryb, oj najadłam ;-) ale mogłabym tak cały czas ;-)
domek - poezja! dokładnie taki jak na zdjęciach (Dźwirzyno - Domek Letniskowy DONALD - wczasy i wypoczynek nad morzem), niczego nie brakowało! wszelkie sztuśce, talerze, gary, patelnie, normalnie jak w domu ;-) polecam wam na przyszłość ;-) do tego domek stoi na działce ogrodzonej, bramę i furtkę można było zamknąć na klucz i dzieciaki samopas puszczać no warunki rewelka! spokojnie mogą się tam dwie rodziny z dziećmi zmieścić ;-) do tego obok jest to studio, które dla trzech osób też styknie ;-) jedyny minus - odległość do morza dobre 10 minut trzeba było iść ;-) ale nam to akurat nie przeszkadzało ;-) przynajmniej byliśmy na uboczu, z dala od hałasu ;-)
mieliśmy w sypialni łóżko małżeńskie i jedynkę dla Antonka ;-) bałam się, że Anto będzie do nas łazić, ale gdzie tam dziecko wiedziało, że ma własne łóżko i nawet do nas przychodzić nie chciało nawet ubierać nie chciał się na naszym łóżku, tylko na "swoim" przynajmniej zobaczyliśmy, że on jest gotowy do "dorosłego" łóżka i w lipcu zamierzamy przejechać się do sklepu meblowego ;-)
no, to chyba tyle z "wakacji" ;-)
wczoraj dowiedzieliśmy się, że mamy zarezerwowany domek na tydzień nad jeziorem znaczy się pokój w jednym z trzech domków Maciejki wujka :-) i to w terminie 11 - 19 lipiec ot efekt powiedzenia teściowej, ze może skorzystamy z zaproszenia wujka i pojedziemy na dłuższy weekend pod Włocławek ;-) wczoraj dzwoniliśmy do Antonka chrzestnej, a ta nas poinformowała, że spotkamy się wszyscy nad jeziorem, bo oni jadą w tym samym terminie co my (tyle, że my nei wiedzieliśmy kiedy dokładnie tam chcemy jechać ;-) przynajmniej wiem już kiedy wezmę urlop bo do tej pory wiedziałam, że biorę dwa tygodnie w lipcu, a tak to wujek i teściówka już mi tydzień zarezerwowali