Mamootku, jednak się skusiła, jak widać, jeszcze żyję ;-) tylko jak dla mnie trochę za słone, ale pierwsze koty za płoty ;-)
No to gratulacje dla A
Mikuś, zdrówka dla Ciebie.
Ale wczoraj zaimprezowałam! Miłe towarzystwo, impreza na mieszkalnej barce, miła muzyczka, winko, aż sie wychodzic nie chciało. Wróciłam do domu o 3.30! Nocnym autobusem jak za starych czasów. Chłopcy nawet dali pospać, bo obudzili się o 8.00 tak, że ledwo zdążyłam ze Stasiem na basen na 9.00.
A swoja drogą pierwszy raz byłam na takiej barce mieskalnej - ślicznie urządzona w środku w jasnym drewnie, z kwiatami, obrazkami na ścianach. Bardzo mi się tam podobało.