Ja dzisiaj mam kryzys egzystencjalny, także jesli macie jakieś dobrą, pozytywną energię, to możecie mi podesłać.
Zaczęłam ostatnio mieć jakieś koszmarne myśli, że na pewno się nie uda dotrwać do teminu, przecież było kilka osób, które poroniły w 11 tc ( u mnie aktualnie zaczal się 10 tc), że już mam w głowie, że jak będę na wizycie za 1.5 tyg to nie bedzie serduszka
Bo przecież to niemożliwe, aby tak "łatwo" mi się udało zajść w ciażę, więc muszą pojawić się jakiś problemy, inaczej byłoby za pięknie.
Albo, że maluszek będzie chory ( bo chorowałam z gorączką w 4 lub 5 tc i mogło to wpłynać na rozwinięcie się jakiejś wady).
Dzisiaj jescze zrobiłam za długi spacer z zakupami, ze chciałam z połowie dzwonić po męża, aby po mnie przyjechał, bo mnie tak brzuch bolał i mimo, ze żadnej krwi, ani nic, to już w głowie sobie ubzdurałam, że mogłam coś zaszkodzić itd
Nie wiem, czy mi już na mózg siadło, czy to hormony, ale no zabiera mi to całą radość ze wszystkiego....