Elph
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 7 Luty 2021
- Postów
- 3 818
Oj ja też miałam przejścia z ginem z NFZ, tak mnie wkurzał że chodziłam równolegle prywatnie i na NFZ tylko po skierowania. Raz czułam że mam infekcję, w moczu wyszły jakieś drożdże czy coś takiego, a ten że on nic nie widzi a drożdże zawsze w pochwie są. Sama prywatnie zrobiłam sobie wymaz z pochwy i oczywiście że wyszła infekcja... Gdybym go słuchała to bym chodziła pewnie całą ciążę z tą infekcją.U mnie gin na nfz w poprzedniej ciąży ANI RAZU nie dał skierowania na mocz i badania krwi.
Nie mówiąc o tym, że raz około 25-30 tygodnia nieeeeeeeeeeżle mnie nastraszył.
Przed wizytą robuło się ktg - robiły pani położne z recepcji, trwało zawrotne 10 minut.
Potem pani dr patrzyła na te wyniki.
I raz mówi mi, ze słabe oscylacje ( czyli te /\/\/\/\/\/\/\/ nie były za wysokie, dosć niskie), ze daje skierowanie do szpitala, aby tam zobacyzli. Rozpłakała się ze stresu w gabinecie, a babka z takim " ale dlaczego Pani płacze?!".
No to ja zestresowana lece do domu, po drodze dzwonie do meża, że jadę do szpitala, spakowałam się jakbym na 2 tygodnie jechała xD walizka z rzeczami + torba z jedzeniem i poduszką.
Wchodzę tam na IP ( oczywiscie witają mnie bardzo "miłe" połozne 60+), tam mówię co jest i patrząc jak na idiotkę móią, że zapraszają na ktg.
Przyszły w międzyczasie jakieś 2 mega młode położne, patrzą na mój zapis z wizyty i się pytają na którym boku robiłam to ktg. Mówię, że na plecach.
A one na to, że przecież teraz ktg wychodzi baaaaaardzo dobrze, a tego badania na plecach nie powinno się robić. A jak wychodzi taki mizerny wynik, to pani dr powinna sama się zapytać jak było robione i zrobić jeszcze raz na boku.
Z tych emocji i z ulgi tez się im poryczałam
A najelepsze, że do gabinaetu na nfz bez pukania, bez czekania, bez niczego tak o wchodziły panie z recepcji. A "samolot" był tylko za małą kotarką, także jakby się pani wychyliła, to by widziała pacjentki w całej okazałości....
Smaczku dodaje fakt, zę gabinet był na końcu korytarza i jakby się kotarka przewróciła, to cała poczekalnia też miałaby niezłe widoki... A to przychodnia jakiś 10 rożnych specjalistów, od laryngologa, po ginekologa....
USG prawie nie chciał robić, pytał czy idę prywatnie na prenatalne, jak powiedziałam że tak (a ja nie lubię kłamać) to już mi USG nie robił. Pytam czy USG nie będzie to mówił że nie ma sensu skoro idę na prenatalne.
I właśnie raz robił mi USG piersi, oczywiście na moją prośbę, i nie pamiętam czy coś się skończyło w gabinecie czy po prostu położna coś chciała ale weszła sobie do pokoju, ja z gołymi piersiami na leżance, drzwi na oścież i aż widziałam wzrok jednego faceta z korytarza. Tzn widziałam że mu się głupio zrobiło, odwrócił zaraz oczy, no ale słabo... A tam na jednym korytarzu też kilka poradni.