Hej wybaczcie ze poleca tu zaraz smety, ale musze sie komus wyzalic, a mezowi nie chce bo to o jego rodzicow chodzi. Nie musiscie czytac ani komentowac
i przepraszam za brak polskich znakow - nie dziala mi lewy alt.
W zwiazku z wakacjami i tym ze moj maz pracuje zdalnie postanowilismy przyjechac z malym najpierw na 3 tygodnie do jego rodzicow a potem na 3 tygodnie do mojej mamy, przede wszystkim ze wzgledu na to ze maja duzo lepsze warunki mieszkaniowe niz my akualnie. Aktualnie koncza sie 3 tygodnie u tesciow a ja odliczam kazda godzine do odjazdu. Nasz maluszek konczy dzis 10 tygodni.
Jak tylko przyjechalismy oczywiscie maly powedrowal do dziadkow na rece, wtedy jeszcze byl dosc placzliwy to sie nawet cieszylam ze dziadki sobie z nim radza lepiej niz ja bo umieli go zagadac i nie plakal. Ale dlugo to nie potrwalo, rozplakal sie, chcialam go przejac, co spotkalo sie ze stanowcza odmowa i twierdzeniem ze on udaje i wcale nie placze. I juz zamiast go zagadywac to go zakrzykiwali tak ze dwie godziny, az w koncu uznali ze teraz moze jednak zglodnial i do mnie trafil. No i tak kazdego dnia jak wracaja z pracy maly jest przez nich zabierany o ile akurat nie spi i nie je. Jak go na poczatku zabieralam bo wymagal przewiniecia to zawsze lecial test, ze sie tak cieplutko usral a mama go zabiera. Potem sie zaczelo, ze przegrzewam dziecko (jeszcze wtedy nie bylo upalow) i jak tesciowa widziala, ze ma na sobie spodenki czy skarpetki to zaraz cos komentowala albo mu sciagala a jalpeij jeszcze jak go przymrozila dlonmi prosto spod zimnej wdy czy lodowki. Przyznam ze sama jestem zmarzlak i mam wiele watpliwosci czy dobrze go uiberam ale pilnuje sie zasady suchego karku i patrze tez czy stopy i dlonie nie sa zbyt cieple. Ale tesciowa go przejmowala sciskala nosila przytulala - od czego sie pocil. Jak robil sie placzliw,y to na pewno nie byl to powod zeby wrocil do mamy, tylko twierdzila, ze jest mu zacieplo i wynosila do najzimniejszego pomieszczenia. Wracal do mnie z calymi nozkami i raczkami lodowatymi... Od tej pory zawsze na ich przyjazd maly byl tylko w body na krotki rekaw. Pozniej kiedy zauwazli ze moldy jak mnie widzi to az sie trzesie zeby do mnie trafic to zaczeli rzucac testkami, zeby sobie poszla z tymi cyckami, bo dziecku zawracam glowe... Wtedy tez kiedy oni go przejmowali to ja sobie szlam do wojego pokoju i probowalam nie plakac.. Przeswiadczeni, ze kiedy dziecko jest bardziej marudne to na pewno w wyniku upalow - kupili klimatyzator i uruchomili go w jednym pokoju. Jak do niego weszlam z malym to tesc wylaczyl, zeby na niego nie wialo. A ze niedlugo potem ubranko sie zabrudzilo to go przebralam w body z dlugim rekawkiem i skarpetki, tak zeby ten klimatyzator mogl przy nim chodzic. Jak tesciowa to zabaczyla to komentarzon nie bylo konca... Niedawno tez stwierdzila ze dwie ksiazeczki kontrastowe to zdecydowanie za malo i 2 miesiecznemu dziecku na pewno sie juz znudzily te same obrazki, postanowila dokupic jeszcze 5... na szczescie tesc zainterweniowal - kupila jedna... Tesciowe maja tez corke z ktora niedawno rozmawiali przez skype, kiedy powiedzieli ze sobie zabrali malego to ta ich opieprzyla, ze tak nie wolno i ewentualnie tylko na chwile jesli mama (czyli ja) pozwoli (wisze jej dobre wino), ale tesciowa mi to opowiedziala i skomentowala, ze przeciez maly musi byc z dziadkami zeby ich poznal nastepnym razem... Nie dawno tez moj maz zauwazyl co sie swieci - jak przekladal sobie malego z jednago ramienia na drugie i maly przy tym jeknal to tesciowa mu go wyszarpnela z rak - opieprzyl ja i ona teraz faktycznie pyta czy moze go brac. Jak mi o tym powiedzial to przemilczalam, ale w duszy plakalam ze szczescia ze i on juz to poczul na wlasnej skorze. Najgorsze jest to, ze oni w ogole nie sa swiadomi ze robia mi przykrosc, a ja jestem pipa i nie umiem sie postawic - nie chce tez robic kwasow, a na pewno za szybko tu nie wrocimy po tym wszystkim.
No to sie wyzalilam, az nie wiem czy klikac wyslij