reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czas po poronieniu na kolejną ciążę.

Cześć dziewczyny jestem kobietą ktora poroniła maleństwo i ja z takim zapytaniem do Was.
Ile odczekałyscie miesięcy aby starać się po raz kolejny zostać mamą?
Ja długo nie czekałam i poroniłam dwa razy , pierwszy raz w marcu, potem za miesiąc znów dwie kreski i poroniłam , a teraz jestem w 24 tyg ciąży. Tyle ze miałam poronienia na wczesnym etapie sama się oczyscilam i lekarz nie widział przeciwwskazań, bo wyniki miałam dobre.
 
reklama
Cześć! Czytając Was można sobie dodać otuchy, naprawdę sporo z Was zaszło w ciążę bardzo szybko!
Jestem ok.3 tygodnie po łyżeczkowaniu (martwa ciąża w 10 tyg.), byłam na kontroli, ale lekarz nie wykonał mi nawet USG, więc tak naprawdę nie wiem, jaki jest mój stan zdrowia...
W moim wypadku nie chodzi już o kwestię "zielonego światła" do starań, tylko raczej o kwestię bezpieczeństwa... Jestem pacjentką in vitro, i jakby nie było, muszę czekać 3 miesiące na następną procedurę. Więc lekarze i tak pewnie zakładają, że do tego czasu w ciążę nie zajdę.
Ale chciałabym np.wiedzieć, czy gdyby jakimś cudem mój organizm zdecydował się nagle zadziałać, to czy jakaś ciąża-cud nie byłaby niebezpieczna w tym pierwszym czy drugim cyklu po łyżeczkowaniu?
 
Cześć! Czytając Was można sobie dodać otuchy, naprawdę sporo z Was zaszło w ciążę bardzo szybko!
Jestem ok.3 tygodnie po łyżeczkowaniu (martwa ciąża w 10 tyg.), byłam na kontroli, ale lekarz nie wykonał mi nawet USG, więc tak naprawdę nie wiem, jaki jest mój stan zdrowia...
W moim wypadku nie chodzi już o kwestię "zielonego światła" do starań, tylko raczej o kwestię bezpieczeństwa... Jestem pacjentką in vitro, i jakby nie było, muszę czekać 3 miesiące na następną procedurę. Więc lekarze i tak pewnie zakładają, że do tego czasu w ciążę nie zajdę.
Ale chciałabym np.wiedzieć, czy gdyby jakimś cudem mój organizm zdecydował się nagle zadziałać, to czy jakaś ciąża-cud nie byłaby niebezpieczna w tym pierwszym czy drugim cyklu po łyżeczkowaniu?
Pozwolę sobie odpisać bo akurat wczoraj rozmawiałam ze swoją Panią dr na ten temat … (tez musiałam mieć łyżeczkowanie) .
Chciałam tez zaznaczyć ze jest to młoda ciagle dokształcająca się kobieta a jednak stanowczo mówiła żeby z ponownymi transferami odczekać 3 miesiące - tak bezpiecznie . Obecny stan macicy po łyzeczkowaniu porównywała do startego kolana po upadku . Rozmawialiśmy również co by było gdyby … i wspomniała ze zarodekowi w niewygojonej jeszcze macicy jest się trudniej zaimplantować , ze duze prawdopodobieństwo po łyzeczkowaniu jest ze zarodek zagniezdzi się nisko w macicy co oczywiście daje większa szanse na poronienie .
W klinice zaś lekarz mówił żebym była po dwóch okresach … - domyślam się ze czasowo to na jedno wyjdzie 😉
 
Pozwolę sobie odpisać bo akurat wczoraj rozmawiałam ze swoją Panią dr na ten temat … (tez musiałam mieć łyżeczkowanie) .
Chciałam tez zaznaczyć ze jest to młoda ciagle dokształcająca się kobieta a jednak stanowczo mówiła żeby z ponownymi transferami odczekać 3 miesiące - tak bezpiecznie . Obecny stan macicy po łyzeczkowaniu porównywała do startego kolana po upadku . Rozmawialiśmy również co by było gdyby … i wspomniała ze zarodekowi w niewygojonej jeszcze macicy jest się trudniej zaimplantować , ze duze prawdopodobieństwo po łyzeczkowaniu jest ze zarodek zagniezdzi się nisko w macicy co oczywiście daje większa szanse na poronienie .
W klinice zaś lekarz mówił żebym była po dwóch okresach … - domyślam się ze czasowo to na jedno wyjdzie 😉
Dobrze, że ich podejście jest odpowiedzialne. Koszty są duże, więc nie warto ryzykować!

Ale zastanawiam się właśnie nad naturalną "wpadką" - czy trzeba się do tego czasu pilnie zabezpieczać...?
 
Dobrze, że ich podejście jest odpowiedzialne. Koszty są duże, więc nie warto ryzykować!

Ale zastanawiam się właśnie nad naturalną "wpadką" - czy trzeba się do tego czasu pilnie zabezpieczać...?
Ja mam 2-3 tyg wogole zakaz 😉
Potem tez nie wiadomo koedy ten okres się pojawi . My zamierzamy uważać- zabezpieczać się przynajmniej w te "płodne dni" . Boje się ryzykować. Jak już będę mieć jedno dziecko na ziemi to sobie wszystko odbijemy 🤣
 
Ja mam 2-3 tyg wogole zakaz 😉
Potem tez nie wiadomo koedy ten okres się pojawi . My zamierzamy uważać- zabezpieczać się przynajmniej w te "płodne dni" . Boje się ryzykować. Jak już będę mieć jedno dziecko na ziemi to sobie wszystko odbijemy 🤣
Oczywiście, wiadomo, że nie mówimy o pierwszych 2-3 tygodniach, tylko raczej kolejnych miesiącach ;-) Zresztą przez pierwsze 2 tygodnie to było i tak raczej wykluczone ;-) Chociaż lekarz kazał teoretycznie odczekać tylko 7 dni...
No ja to sobie odbijać będę może na emeryturze :-D - a to już niedługo. Więc teraz każdy miesiąc jest dla mnie cenny... :-(
 
Pozwolę sobie odpisać bo akurat wczoraj rozmawiałam ze swoją Panią dr na ten temat … (tez musiałam mieć łyżeczkowanie) .
Chciałam tez zaznaczyć ze jest to młoda ciagle dokształcająca się kobieta a jednak stanowczo mówiła żeby z ponownymi transferami odczekać 3 miesiące - tak bezpiecznie . Obecny stan macicy po łyzeczkowaniu porównywała do startego kolana po upadku . Rozmawialiśmy również co by było gdyby … i wspomniała ze zarodekowi w niewygojonej jeszcze macicy jest się trudniej zaimplantować , ze duze prawdopodobieństwo po łyzeczkowaniu jest ze zarodek zagniezdzi się nisko w macicy co oczywiście daje większa szanse na poronienie .
W klinice zaś lekarz mówił żebym była po dwóch okresach … - domyślam się ze czasowo to na jedno wyjdzie 😉
A u mnie lekarze mieli wręcz odwrotne podejście. Łyżeczkowanie przypomina scratching macicy, który właśnie ułatwia zagnieżdżenie się zarodka. I weź tu bądź mądry 🤷‍♀️
 
Cześć! Czytając Was można sobie dodać otuchy, naprawdę sporo z Was zaszło w ciążę bardzo szybko!
Jestem ok.3 tygodnie po łyżeczkowaniu (martwa ciąża w 10 tyg.), byłam na kontroli, ale lekarz nie wykonał mi nawet USG, więc tak naprawdę nie wiem, jaki jest mój stan zdrowia...
W moim wypadku nie chodzi już o kwestię "zielonego światła" do starań, tylko raczej o kwestię bezpieczeństwa... Jestem pacjentką in vitro, i jakby nie było, muszę czekać 3 miesiące na następną procedurę. Więc lekarze i tak pewnie zakładają, że do tego czasu w ciążę nie zajdę.
Ale chciałabym np.wiedzieć, czy gdyby jakimś cudem mój organizm zdecydował się nagle zadziałać, to czy jakaś ciąża-cud nie byłaby niebezpieczna w tym pierwszym czy drugim cyklu po łyżeczkowaniu?

Pozwolę sobie odpisać bo akurat wczoraj rozmawiałam ze swoją Panią dr na ten temat … (tez musiałam mieć łyżeczkowanie) .
Chciałam tez zaznaczyć ze jest to młoda ciagle dokształcająca się kobieta a jednak stanowczo mówiła żeby z ponownymi transferami odczekać 3 miesiące - tak bezpiecznie . Obecny stan macicy po łyzeczkowaniu porównywała do startego kolana po upadku . Rozmawialiśmy również co by było gdyby … i wspomniała ze zarodekowi w niewygojonej jeszcze macicy jest się trudniej zaimplantować , ze duze prawdopodobieństwo po łyzeczkowaniu jest ze zarodek zagniezdzi się nisko w macicy co oczywiście daje większa szanse na poronienie .
W klinice zaś lekarz mówił żebym była po dwóch okresach … - domyślam się ze czasowo to na jedno wyjdzie 😉
Dla mnie tłumaczono, że w przypadku ustania krwawienia wewnątrz jest zagojone. Spotkałam się też z pojęciem scratchingu endometrium. Można poczytać czym dokładnie jest. Łyżeczkowanie ma mieć podobne właściwości. Dlatego jest coraz więcej przesłanek aby nie czekać po poronieniu, które zakończyło się łyżeczkowaniem. Jedynym przeciwwskazaniem jest stan psychiczny i gotowość kobiety. Dla mnie było bardzo ważne aby wypełnić pustę, także my podjęliśmy próby zaraz po tym, jak usłyszałam że nie ma przeciwskazań.
 
Oczywiście, wiadomo, że nie mówimy o pierwszych 2-3 tygodniach, tylko raczej kolejnych miesiącach ;-) Zresztą przez pierwsze 2 tygodnie to było i tak raczej wykluczone ;-) Chociaż lekarz kazał teoretycznie odczekać tylko 7 dni...
No ja to sobie odbijać będę może na emeryturze :-D - a to już niedługo. Więc teraz każdy miesiąc jest dla mnie cenny... :-(
Ja się mega boje wogole zajść teraz w ciąże … raz ze No łyżeczkowanie , dwa u mnie niedrożne jajowody ale ciąże pozamaciczna naturalna miałam właśnie w jajowodzie i niestety po niej musiałam odczekać 6 miesięcy bo byłam leczona metotreksatem . I właśnie boje się kolejnego odwleczenia w czasie, kolejnego hospitalizowania , leczenia , zabiegu ☹️jak by się coś przydarzyło . Niestety czas działa na nasza nie korzyść ☹️
Tak jak napisałam wcześniej . Jak już urodzę i dzieciątko będzie przy mnie to wtedy nie będę się pilnować 😂 póki co ryzykować nie chce 😉
W lutym podjade sobie do kliniki . Transfer planuje w marcu - ale zobaczymy tez jak okres będzie teraz wyglądał bo zamierzam podejść na cyklu naturalnym .
 
reklama
Dla mnie tłumaczono, że w przypadku ustania krwawienia wewnątrz jest zagojone. Spotkałam się też z pojęciem scratchingu endometrium. Można poczytać czym dokładnie jest. Łyżeczkowanie ma mieć podobne właściwości. Dlatego jest coraz więcej przesłanek aby nie czekać po poronieniu, które zakończyło się łyżeczkowaniem. Jedynym przeciwwskazaniem jest stan psychiczny i gotowość kobiety. Dla mnie było bardzo ważne aby wypełnić pustę, także my podjęliśmy próby zaraz po tym, jak usłyszałam że nie ma przeciwskazań.
Nie wiem czy jesteś po in vitro ale to bardzo trudna i męcząca droga . Organizm jest faszerowany ogromnymi dawkami hormonów - nie wspomnę już o sztucznym cyklu . Nasze ciało potrzebuje czasu żeby wszystko od nowa się unormowało , uregulowało i było tak jak byc powinno .
Tez dużo czytałam ale 90 % artykułów mówi ze bezpiecznie jest odczekać 2-3 miesiące . Ale tu bardziej sugeruje się tym co mówi lekarz z kliniki i lekarka prowadząca . Najzwyczajniej nie zrobią mi transferu wcześniej - wiec coś w tym jednak jest …
 
Do góry